Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

12 miesięcy, które setkom dały nowe życie. 20-lecie ZLO Szansa w Pławniowicach

BAW
W sobotę 29 czerwca w Pławniowicach Zakład Leczenia Odwykowego „Szansa” obchodził swój wyjątkowy jubileusz. Kolejne rocznice, które z czasem zmieniły się w ogromny rodzinny piknik, to okazja do spotkania się terapeutów, byłych pacjentów oraz ich rodzin. Nie inaczej było podczas dwudziestej rocznicy pławniowickiego ośrodka. ZLO „Szansa” w Pławniowicach przez 20 lat swojego działania przyjęła 1574 pacjentów, z czego leczenie ukończyło 465 osób. Setkom pobyt w tym miejscu dał możliwość zaczęcia życia od nowa.

- Do ośrodka trafiają ludzie przeważnie w wieku 24-25 lat, ale bywają także pacjenci w wieku 18, czy 40 lat. To ludzie głównie ze Śląska, ale nie tylko. Mamy także pacjentów z Gdańska, Warszawy i Szczecina – mówi Krzysztof Czekaj, dyrektor ZLO „Szansa” oraz prezes Stowarzyszenia „Szansa”.

Podczas jubileuszowej, dwudziestej rocznicy Zakładu Leczenia Odwykowego „Szansa” bawiły się tłumy. To pacjenci, ich rodziny, znajomi, pracownicy ośrodka oraz wszyscy, którzy wspierają jego działania na co dzień. W programie oprócz oficjalnego otwarcia 20. rocznicy przygotowano m.in. występy artystyczne, zawody sportowe oraz wspólne grillowanie.

Terapia trwa 12 miesięcy

– Polega na zobaczeniu, sprawdzeniu i doświadczeniu, że człowiek posiada w sobie pozytywne zasoby, posiada coś takiego, na czym może oprzeć swoje lepsze życie – mówi Krzysztof Czekaj. – Podchodzimy do pacjentów z założeniem, że to nie jest tak, że człowiek został narkomanem z głupoty albo mu się tak przywidziało. Oni w 90 proc. mają za sobą bardzo traumatyczne doświadczenia wczesnodziecięce, czy też w okresie adolescencyjnym, gdzie narkotyki możemy paradoksalnie w ich życiu traktować jako pewien ratunek. Oczywiście jest też druga strona medalu, że oni później używając narkotyków, też stają się często sprawcami przemocy. Nie raz popełniają przestępstwa, ale generalnie patrzymy na nich jak na ludzi, którym zadano w życiu bardzo dużo bólu. To wszystko jest oczywiście przedmiotem psychoterapii. I jak teraz spoza tego bólu, cierpienia, spoza tej narkomanii, jak spoza tego wszystkiego spojrzeć na to, że jest się wartościowym człowiekiem? A bez takiego przekonania, że coś znaczę, potrafię, jestem kimś, wracają do brania - tłumaczy Krzysztof Czekaj.

Jednocześnie w ośrodku przebywa 35 pacjentów. Przez 20 lat w "Szansie" leczyły się 1574 osoby. – Oczywiście niektórzy wracają. Nasze leczenie ukończyło 465 osób, ale jest sporo ludzi, obecnych także na rocznicy, którzy nie ukończyli leczenia i dobrze żyją – mówi dyrektor ZLO „Szansa”.

Pacjenci każdego dnia z samego rana wchodzą poćwiczyć na świeżym powietrzu. Później przychodzi czas na spotkanie społeczności terapeutycznej, w ramach którego przygotowują się do całego dnia. – Przygotowują się nietypowo, bo mówią sobie co miłego im się przytrafiło poprzedniego dnia – mówi Krzysztof Czekaj. – Później część z nich rusza do zwykłych obowiązków, jak np. sprzątanie, pranie i gotowanie, a inni idą na różnego rodzaju zajęcia psychoterapeutyczne. W małych grupach albo indywidualnie. Dwa razy w tygodniu są wspólne spotkania społeczności – dodaje.

Każdy z pacjentów ma swojego indywidualnego terapeutę. Terapia zbudowana jest strategicznie, dlatego na początku leczenia zawsze uczy się pacjentów np. radzenia sobie z głodem narkotycznym. Psychoterapeuci nie sięgają od razu do głębszych i traumatycznych przeżyć. Im dalej postępuje terapia, która trwa 12 miesięcy, tym pojawia się coraz więcej trudniejszych spraw.

Każde zakończenie leczenia wiąże się z pewnym rytuałem. Pacjenci odbijają bowiem swoją dłoń i wieszają na ścianie jednego z budynków. Obecnie cała duża ściana pokryta jest imionami, pseudonimami wraz z datą i odbitą ręką byłych pacjentów.

Wsparcie także po leczeniu w ośrodku

- Naszym atutem, z którego jesteśmy znani w Polsce, jest program readaptacyjny – podkreśla Krzysztof Czekaj. – Jako stowarzyszenie wynajmujemy pięć mieszkań w Gliwicach. Nasi pacjenci, po ukończeniu terapii, mogą tam zamieszkać. To jest bezcenne, dla niektórych ważniejsze, niż podstawowa terapia, bo przecież powrót do starych dzielnic, okropnych mieszkań i domów, dilerów, którzy ich ścigają, byłoby przekreśleniem wszystkiego – tłumaczy prezes Stowarzyszenia „Szansa”.

Tak byli pacjenci rozpoczynają nowe życie. Program pomocy socjalnej i psychologicznej dla osób, które pozytywnie zakończyły terapię w ośrodku stacjonarnym, prowadzony jest już 19 lat. Stowarzyszenie daje możliwość zamieszkania w mieszkaniach readaptacyjnych, udziału w grupowych treningach zachowań, służących m.in. zapobieganiu nawrotom, nabywaniu umiejętności potrzebnych w poszukiwaniu pracy oraz finansowania kursów zawodowych. Wszystkie te działania pomagają uczestnikom programu w utrzymaniu abstynencji, podejmowaniu pracy i adaptowaniu się do normalnego życia. – Oni w większości zostają w Gliwicach na stałe, bo tutaj znajdują pracę, wsiąkają w środowisko i zakładają rodziny – dodaje Krzysztof Czekaj.

od 7 lat
Wideo

Jakie są najczęstsze przyczyny biegunki u dorosłych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gliwice.naszemiasto.pl Nasze Miasto