Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

20 rocznicza wizyty Jana Pawła II w Gliwicach. Jak ją wspomina Zygmunt Frankiewicz, prezydent Gliwic

MAKI
Antoni Witwicki
Miał przyjechać i przyjechał. Cud nad Kłodnicą, jak uśmiechają się wierni z Gliwic i powiatu, a także wszyscy, którzy uczestniczyli w tym spotkaniu - wydarzył się. 17 czerwca na płycie lotniska gliwickiego aeroklubu papieski helikopter przy radosnej wrzawie wyrywającej się z pół miliona gardeł osiadł na trawie. Jak wspomina te chwile Zygmunt Frankiewicz, prezydent Gliwic?

Mioł przyjechać, nie przyjechoł - mówił potem sam Papież w pamiętnym dialogu z wiernymi. Najpierw żal, gdy 15 czerwca Jan Paweł II nie przyleciał - i niepokój o zdrowie Papieża-Pielgrzyma. Ale cud nad Kłodnicą, jak uśmiechają się wierni z Gliwic i powiatu, a także wszyscy, którzy uczestniczyli w tym spotkaniu - wydarzył się. 17 czerwca na płycie lotniska gliwickiego aeroklubu papieski helikopter przy wrzawie wyrywającej się z pół miliona gardeł osiadł na trawie.

Papież nie zawiódł wiernych w Gliwicach i pokazał im, jak bardzo na śląskich pielgrzymach Mu zależy i jak ceni ich wytrwałość, cierpliwość. Dla wiernych to niezwykła radość i wspomnienie na całe życie. Dla organizatorów - wielkie wyzwanie, podwójnie trudne w tamtej sytuacji.

Jak wspomina te chwile Zygmunt Frankiewicz, prezydent Gliwic?

Za tym, by ta wizyta mogła bezpiecznie dojść do skutku, jak mówi, stał sztab ludzi, zaangażowanych w to przedsięwzięcie zarówno od wielu miesięcy od strony duchowieństwa, władz samorządowych, jak i wielu służb mundurowych. Była to przecież - pomimo skali - wizyta ściśle zorganizowana. Ale przecież wszystko to, co pieczołowicie szykowano w ciągu kilkudziesięciu godzin trzeba było znów przywrócić w stan gotowości.

Dlatego też o szybsze bicie serca musiało przyprawić odpowiedzialnych za nią to, gdy okazało się -że pierwotnie odwołana, odbędzie się dwa dni później. Jednak o tym fakcie władze dowiedziały się późnym popołudniem 16 czerwca, czasu pozostało bardzo mało.

Prezydent Gliwic, Zygmunt Frankiewicz doskonale pamięta emocje, jakie towarzyszyły wizycie Jana Pawła II w Gliwicach.
Najpierw - gdy był wir wielkich, trwających miesiące przygotowań, potem zaś - wyjątkowej sytuacji, gdy okazało się, że Jan Paweł II zadecydował, że jednak wiernych nie zawiedzie i do Gliwic przyleci - dwa dni później.

To właśnie Zygmunt Frankiewicz, zanim zrobiły to jeszcze władze kościelne, na antenie ówczesnego Radia Plus, tuż po godz. 22 poinformował, że Ojciec Święty przyleci 17 czerwca do Gliwic.

- Emocje były, jednak fakt, że za nami były długie i precyzyjne przygotowania do tej wizyty- mogliśmy działać w sposób planowy i zorganizowany - podkreśla prezydent Frankiewicz. I, jak dodaje - to przećwiczone wówczas przy okazji tego wielkiego wydarzenia doskonałe współdziałanie różnych służb stało się potem zalążkiem Centrum Ratownictwa Gliwice, bodaj pierwszego w kraju takiego miejsca integrującego służby, przez wiele lat z powodzeniem działającego w mieście. Było ono przez lata wzorem dla innych samorządów, także zza południowej granicy.

Kiedy informacje potwierdziły się - ruszyła i długo szykowana machina, i wielkie pospolite ruszenie - jak budowanie podestu na lotnisku (bo przecież ołtarz był już rozbierany), w co zaangażował się Tadeusz Wesołowski ze swoimi pracownikami (dziś prezes Radanu), ustawianie barierek w sektorach. Wszystkie ręce na pokład - dołączali ludzie wracający z pracy, z kopalni, na wieść, że potrzebna jest pomoc. Dziś wręcz trudno wymienić ogrom pracy tego wielkiego łańcucha serc i zaangażowania.

Wielka, wolontaryjna ludzka siła to jedno. Drugie - zapanowanie nad bezpieczeństwem i zabezpieczenie tej wizyty.

Jak relacjonuje prezydent Frankiewicz, jedną z najważniejszych w tej sytuacji było, gdzie przyjąć Jana Pawła II. Różnie bowiem szacowano liczbę pielgrzymów, którzy są w stanie ponownie przybyć do Gliwic. Tymczasem sprawdziły się te przewidywania, które mówiły, że znów będą to setki tysięcy wiernych.

- Musiała zapaść dramatyczna decyzja, gdzie zorganizować to spotkanie 17 czerwca - wspomina prezydent Gliwic. - Były różne propozycje, na szczęście tak, jak pierwotnie zaplanowano - ponownie wybór padł na gliwickie lotnisko. Decyzja okazała się słuszna, bo na spotkanie z Ojcem Świętym przybyło prawie 500 tys. ludzi. Kiedy po całej nocy na lotnisku wczesnym rankiem jechałem na chwilę do domu, miasto było jeszcze przejezdne. Potem zaś, a było to w krótkim czasie - gdy na lotnisko wracałem, to było już wyzwanie.

Trudno więc sobie wyobrazić inne miejsce w mieście, gdzie z taką rzeszę ludzką można byłoby bezpiecznie poprowadzić. Jak mówi prezydent Frankiewicz, punkt obserwacyjny był na ołtarzu, stamtąd obserwowano napływający znów w to miejsce strumień wiernych, pozwalała to obserwacja na kierowanie tym ruchem.

Jako gospodarz miasta, spotkał się z Ojcem Świętym, dostał od niego prezent, który przechowuje: to biały, papieski różaniec.

- Najbardziej zapadł mi w pamięci ten wyjątkowy i niepowtarzalny nigdzie indziej dialog Ojca Świętego z kilkusettysięcznym tłumem, to było nieprawdopodobne wręcz porozumienie, rozmowa - podkreśla Zygmunt Frankiewicz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gliwice.naszemiasto.pl Nasze Miasto