Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Diego Maradona klęka przed dziennikarzami

Rafał Romaniuk
Przed wejściem na jedno z uniwersyteckich boisk w Pretorii piętrzy się kolejka. Widok kilkusetosobowej grupy dziennikarzy z całego świata wskazuje na to, że za zieloną plandeką uniemożliwiającą podejrzenie, ma miejsce wydarzenie szczególne. Takim jest każdy trening Argentyny.

- Jesteście z Polski? Pewnie przyjechaliście zobaczyć Maradonę. Wszyscy dziennikarze z zagranicy są tu tylko dla niego. No i może dla Messiego - zaczepił nas Frederico Giammaria z gazety "La Voz".

Wiedział, co mówi. Większość fotoreporterów wycelowała teleobiektywy w boskiego Diego. Gdy Maradona uniósł rękę, aparaty pstrykały z częstotliwością wystrzałów z kbks. Gdy się schylił, padała kolejna seria. Gdy zmienił pozycję - sytuacja się powtarzała.

Diego od razu rzucił się w oczy. Opatulony w ciepłą kurtkę, z czapką na głowie biegał po boisku podczas gierki między swoimi piłkarzami. No, może biegał to stwierdzenie przesadzone. Raczej się przyglądał, rzadko udzielał wskazówek, bił jedynie brawo po udanych akcjach. Na koniec zaprosił zawodników na środek murawy. Wszyscy siedli w kółku jak przy ognisku i słuchali tyrady trenera.

Gdy Maradona schodził z boiska, obściskiwał i całował każdą napotkaną osobę na murawie. Jednej staruszce oddał kurtkę. Okazała się nią Estela de Carlotto, kandydatka do Pokojowej Nagrody Nobla. W Argentynie przeszła do legendy jako obrończyni praw człowieka. Szykanowana przez władze, ponad 30 lat temu porwano i zabito jej córkę, a wnuczki nigdy nie odnaleziono. Szacuje się, że w podobnych okolicznościach w czasie wojskowej dyktatury zaginęło ponad 30 tys. osób. De Carlotto założyła organizację Matki z Plaza de Majo. Na placu w centrum Buenos Aires jej członkinie od 30 lat w każdy czwartek spotykają się na pochodzie przyodziane w białe chusty.

Maradona nie byłby sobą, gdyby na pożegnanie nie zaczął kokietować tłumu.

- Ładną masz kurtkę - rzucił do jednego z dziennikarzy.

- Pożyczyć ci? - odparł redaktor showman, przypominający z zachowania argentyńską wersję Szymona Majewskiego. W tym momencie Maradona stanął, odwrócił się w kierunku trybun i wzniósł ręce do nieba. Po chwili padł na kolana. - Błagam, zdejmij tę kurtkę, skur… - wykrzyczał. Niby wulgarnie, ale obaj rozmówcy buchnęli śmiechem. Argentyńczycy są przyzwyczajeni do tego typu żartów selekcjonera. Ta scena pokazała cały jego temperament. Żartownisia zamieniającego się po chwili w gbura, ale wciąż kochanego przez miliony, mimo że Maradona nie przypomina już sylwetką dawnej legendy. Wskazuje na to jego siwiejąca broda.

Nietrudno się domyślić, że po chwili dziennikarze zaczęli robić wywiady… z dziennikarzem. Tym, który przeprowadził krótki dialog z Maradoną. Dużo było w tym wszystkim atmosfery rodem z cepelii. Ale oto cała Argentyna. Zbzikowana na punkcie futbolu i Diego.

Maradona skupił całą uwagę mediów, bo wśród trenujących zabrakło Messiego, który opuścił wcześniej boisko. Nie z powodu kontuzji, selekcjoner dał odpocząć kilku graczom przed meczem z Koreą Południową.


O Mundialu czytaj więcej

mundial.ekstraklasa.net/
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Diego Maradona klęka przed dziennikarzami - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na gliwice.naszemiasto.pl Nasze Miasto