Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Do Berlina tylko biali? Ciąg dalszy afery Togijczyka. Co stało się naprawdę? Wyjaśniamy

Red.
Do Berlina tylko biali? Ciąg dalszy afery Togijczyka. Co stało się naprawdę? Wyjaśniamy
Do Berlina tylko biali? Ciąg dalszy afery Togijczyka. Co stało się naprawdę? Wyjaśniamy Pixabay.com
Nie milkną echa sprawy obywatela Togo, wyrzuconego z autobusu relacji Warszawa - Berlin. Mężczyźnie odmówiono jazdy, bo kierowca wziął go za terrorystę. Na miejsce wezwano policję, która miała rozstrzygnąć spór. Funkcjonariusze uznali jednak, że przewoźnik może odmówić klientowi przejazdu.

Sytuację opisała na swoim Facebooku szwagierka poszkodowanego.

Na pokładzie autobusu kierowca stwierdził, że pasażer nie zapłacił za nadbagaż. Jak twierdzą jednak świadkowie, chciał on uiścić opłatę. Na miejsce sprzeczki wezwano najpierw ochronę dworca, potem policje. Zgodnie z relacją żony poszkodowanego, kierowca miał stwierdzić, że Togijczyk jest niebezpieczny i ma przy sobie nóż. Mundurowych powiadomiła jednak żona poszkodowanego. Ci stwierdzili jedynie, iż nie mogą nakazać kierowcy wpuszczenie pasażera.

Do sprawy odniósł się także przewoźnik, firma Ecolines, do której należał autobus. -Pasażer, który nie został przyjęty na pokład autobusu relacji Warszawa - Berlin nie zastosował się do Ogólnych Warunków Przewozu Bagażu i nie wyraził zgody na uiszczenie opłaty za przewóz ponadwymiarowego bagażu - czytamy w oświadczeniu.

Zdaniem żony poszkodowanego jednak, nie jest to prawda, a mężczyzna jasno wyraził chęć zapłacenia za bagaż.

-Pasażer zachowywał się agresywnie, utrudniał wykonywanie obowiązków służbowych załodze obsługującej odprawę autobusu. W związku z tym, załoga zdecydowała o nie przyjęciu agresywnego Klienta stwarzającego zagrożenie dla innych pasażerów. W dalszej części Pasażer uniemożliwiał odjazd autobusu poprzez blokowanie drzwi, co zadecydowało o wezwaniu przez załogę ochrony dworca autobusowego, a następnie policji - dodaje przewoźnik.

To tych argumentów również odnosi się żona poszkodowanego, twierdząc, że jej mąż odpowiedział krzykiem na krzyk. Zdaniem Ecolines incydent “nie ma związku z narodowością, wiekiem, kolorem skóry czy miejscem pracy.” Sprawą obiecał się zainteresować Rzecznik Praw Obywatelskich.


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto