Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gliwiczanka w Szkocji pisze dla Was, jak tam szykowali się do Bożego Narodzenia i nie tylko...

Katarzyna Jajszczok
Katarzyna Jajszczok
Katarzyna Jajszczok
Ilu świętych Mikołajów możesz zmieścić w swoim domu, albo co tu robią na święta? - ze Szkocji pisze dla Was Katarzyna Jajszczok.



Do Szkocji przyszyły chyba z lekkim wyprzedzeniem. Około... 20 listopada. Mieszkańcy Szkocji się podzielili. Na tych, którzy święta już od dobrego miesiąca mają i na tych, którzy nie mogli się zdecydować, czy to rzeczywiście już.
Sklepy pełne są wszystkiego, co do świętowania potrzebne. Koniecznie w kolorze czerwonym, z odrobiną złotego i zielonego. Ale co z resztą?
 Ok, zacznijmy od początku.

Po pierwsze choinka. Musi być. Koniecznie duża i koniecznie w pobliżu reprezentacyjnego okna na parterze domu. Nikt przecież nie będzie zadzierał głowy, żeby sprawdzić czy w sypialni też coś ustawiliśmy. Po drugie przedstawiciele, a właściwie emisariusze świąt – święty Mikołaj i renifery. Jeśli Mikołaj jest jeden, to idealnie jest, by zwisał z okna na diodowej linie. Ale jeśli mamy odrobinę wolnej przestrzeni, zaprośmy go do środka. O, i wtedy mamy możliwość„rozmnożenia” naszego przybysza. A więc najchętniej kilku Mikołajów, którzy szczerzą się do nas zza szyb. Jeden wielki, w towarzystwie mniejszych braci. Koniecznie z miejscem przy oknie, tak, by wszyscy widzieli.

Kolejna konieczność to świąteczne kartki. W dobie internetu i telefonii komórkowej Szkocja broni się dzielnie i kartek się nie pozbywa. Wręcz przeciwnie. Po co byłby kominek, jeśli nie można by na nim ustawić wszystkich otrzymanych pocztówek? W sklepach są półki z odpowiednimi odmianami kartek: dla kochanego syna i synowej, dla kochanej córki z zięciem, dla dziadka, wnuków, cioci itd. Nic tylko pisać i wysyłać. No i wysyłają. A jeśli ty, przez jakieś zupełne nieporozumienie, czekasz na coś innego niż kartka świąteczna, to trudno. Twój problem, święta mają priorytet. A twoja zamówiona płyta? Cóż, trzeba poczekać.


Ozdoby już są, wystrój staranny, pora przejść do kuchni i coś przygotować. Nawet, jeśli nie jest się mistrzem jak Gordon Ramsey czy Nigella. Trzeba coś pichcić. Wszystko wokoło krzyczy – gotuj, smaż, piecz. Działaj! Telewizja jest aż ciężka od przepisów i programów, w których gotują gwiazdy i zwyczajni ludzie też. Wszystko kręci się wokół przygotowań do Christams Day. Wszystko. Gdyby ktoś wymyślił zapachową telewizję, to w tym okresie zostałby z pewnością milionerem.


Zwyczajowo myślimy o kuchni brytyjskiej z lekką pogardą. Te ich puddingi, haggisy, czy sos miętowy do jagnięciny. Brzmi mało zachęcajco i wydaje się, że co jak co, ale wyobraźni kulinarnej na wyspach nie mają. A to błąd. Bo mają i to taką, o jakiej my możemy tylko pomarzyć.

W Szkocji się gotuje, dobrze, smacznie, i z fantazją. To prawda że baranina i owsianka są flagowymi okrętami na morzu kulinarnych doznań. Ale nie można zapominać o doskonałych tartach z różnymi nadzieniami od mięsnego po wykwintne i słodkie. Do tego świetne mięsa: kaczki, gęsi, indyki, wołowina z Aberdeen, dzikie ptactwo no i oczywiście świeże ryby, ostrygi, kraby, małże.

A wszystko absolutnie pierwszej świeżości, wyeksponowane na wielkich ladach, obłożone lodem lub w towarzystwie świeżch ziół. Mięso ma etykietę z podstawowymi informacjami takimi jak: data przydatności do spoņycia, ale również miejsce z którego kawałek np. wołowiny pochodzi, nazwę farmy lub gospodarstwa i dzień, kiedy zwierzę zakończyło swój żywot.
I wszystko z flagą Szkocji. Bo Szkoci są dumni z tego, że mieszkają w swoim kraju i na każdym kroku to widać. Nawet na etykietach.


Skoro o kuchni mowa, to nie ma świętowania bez odrobiny alkoholu. Dla piwoszy Ale, dla twardzieli whisky. W samym tylko regionie Fife jest ponad 20 destylarni whisky. A każda z nich ma co najmniej sto lat. I oczywiście swoją unikalną recepturź wyrobu tego trunku. I tradycyjny pub, w którym się ją podaje. A do tego trasa turystyczna dla amerykańskich i japońskich „smakoszy”.

Powiedz mi jaką whisky pijesz, a powiem ci skąd pochodzisz. I w Szkocji się to sprawdza. Lokalny patriotyzm. No cóż, nie jest trudno o niego, kiedy obok twojego domu jest pub, który stoi tu od 300 lat. I chodził do niego twój pradziadek, dziadek, ojciec a teraz ty. I pewnie za jakiś czas dołączy Twój syn.

Ta tradycja jest też powodem kilku nieprzyjemnych faktów, na przykład tego, że Szkoci umierają dużo częściej i wcześniej niż inni mieszkańcy Wysp Brytyjskich. Z powodu marskości wątroby. Ale to już temat na zupełnie inną historię.
 Święta są po to, żeby się spotkać rodzinnie. Być ze sobą, rozmawiać, grać, bawić sić z dziećmi.

Najczęściej bez alkoholu. Na niego przyjdzie czas w Hogmanay czy nasz Sylwester. To święto większe niż gdziekolwiek w Europie, z wielowiekową tradycją. 30 grudnia zaczyna się marszem z pochodniami w Edynburgu. W zeszłym roku przeszło ulicami miasta ponad 25 tysięcy ludzi. 31 grudnia zabawa na placach i ulicach, a do tego pokazy ogni. Trzy, z zamkowego wzgórza i Calton Hill. O godznie 21, 22 i 23. A potem to juņ 1 stycznia i zwyczajowy pierwszy „spacer” lub „krok”.

Oznacza tyle, co chodzenie od domu do domu, składanie życzeń i oczywiście wznoszenie toastów. Jest przyjęte, że chodzi się od domu do domu, bez względu na to, czy znamy mieszkających w nim ludzi czy też nie. Zapewne mamy ze sobą trochę alkoholu, ale jeśli gospodarze są na tyle mili i nas poczęstują czymś ze swoich „zapasów”, to nie odmawiamy.


Nie wiem jeszcze, co Szkoci robią 2 stycznia, ale znając ich przyjazny stosunek do świata, muszą cierpieć.



Wesołych Świąt!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gliwice.naszemiasto.pl Nasze Miasto