Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jeśli studiować, to tylko w woj. śląskim

Katarzyna Piotrowiak
Marek Michalski
Kojarzone dotąd głównie z kopalniami i przemysłem ciężkim województwo śląskie wyrasta na jeden z czołowych ośrodków akademickich w kraju. To u nas koszty studiowania w stosunku do dochodów są bowiem niemal najniższe w kraju. Inaczej mówiąc, jeśli gdziekolwiek w Polsce opłaca się studiować, to głównie u nas, tym bardziej że w przypadku woj. śląskiego tanio nie oznacza byle jak.

Mamy największe w kraju zagęszczenie szkół wyższych, z których wiele reprezentuje dobry poziom naukowy.

Te budujące wnioski płyną z opublikowanego właśnie przez portal

Super-studia.pl

raportu "(Bez)płatne studia", który analizuje koszty nauki na różnych kierunkach płatnych studiów we wszystkich województwach. - Ceny studiów w woj. śląskim są stosunkowo niskie w relacji do zarobków, które wynoszą średnio 3685 zł. To daje regionowi drugie miejsce w kraju, zaraz po Mazowszu. Gdybym był młodym człowiekiem stojącym przed dylematem: gdzie studiować - to wybrałbym właśnie województwo śląskie. Bo tutaj za studia dużo nie zapłacę, a w przyszłości, po ich ukończeniu, będę mógł lepiej zarabiać. Pod tym względem to najlepszy region w kraju - mówi dr Bartłomiej Gorlewski z Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu, współautor raportu.

Jeżeli kandydat na studenta zdecyduje się na śląską Alma Mater, zaoszczędzi średnio kilkaset złotych za semestr. W przypadku studiów niestacjonarnych - organizowanych tak przez uczelnie publiczne, jak i prywatne - droga do dyplomu będzie kosztować średnio 1626 zł za semestr.

W Warszawie statystyczny student musi dorzucić jeszcze 300 złotych. Z kolei studia stacjonarne w uczelniach niepublicznych w województwach mazowieckim, wielkopolskim, pomorskim, czy dolnośląskim kosztują przeciętnie od 2067 do 2191 zł, gdy w woj. śląskim trzeba wydać na nie tylko 1782 zł.

Profesor Andrzej Barczak z Akademii Ekonomicznej w Katowicach jest przekonany, że takiej relacji czesnego do zarobków sprzyja największe w porównaniu do innych regionów zagęszczenie na Śląsku uczelni wyższych. - Uczelnie prywatne mają siedziby zamiejscowe niemal na każdym rogu ulicy. Niejeden student idzie na zajęcia piechotą. To oznacza, że walka z konkurencją jest nieunikniona, zwłaszcza że na rynku jest także sporo filii uczelni mających centrale w innych miastach. Dlatego w tej bitwie wysokość czesnego ma kluczowe znaczenie. Jeżeli ktoś jeszcze sądzi, że uczelnie publiczne nadal nie muszą działać, bo kierunki same się zapełnią, to jest w błędzie. Dziś w tej walce uczestniczą wszyscy. Zmusza ich do tego niż demograficzny - mówi prof. Barczak.

Ucz się, gdzie tylko chcesz, byle tutaj

Dwóch na każdych trzech studentów rozpocznie w październiku płatne studia na uczelniach niepublicznych oraz w trybie niestacjonarnym na uczelniach publicznych.

Dziś, w dobie niżu demograficznego, każdy z nich jest na wagę złota. Jedni wybiorą płatne wersje studiów dziennych, na które się po prostu nie dostali, wybór pozostałych będzie uzależniony od możliwości podjęcia pracy. Na uczelniach pojawi się również trzecia grupa: studenci, którzy chcą wrócić na rodzime uczelnie.

Z raportu przygotowanego przez portal

Superstudia.pl

wynika, że na liście najdroższych kierunków niestacjonarnych znalazły się kierunki medyczne, w tym lekarsko-dentystyczny i farmacja, a także architektura, wzornictwo, archeologia i geologia. Do najtańszych należą historia, matematyka, ogrodnictwo, rybactwo, inżynieria biome- dyczna i metalurgia.

- Czekam na świadectwo z niepokojem, bo wybieram się na medycynę. Chcę złożyć dokumenty w Katowicach, ale też w Łodzi i Krakowie, chociaż wolałabym studiować na Śląsku. Na razie nie biorę pod uwagę studiów płatnych, ale wielu moich znajomych stoi przed takim dylematem. Mało kogo stać na czesne, dlatego jeśli cokolwiek będzie decydowało o wyborze studiów, to na pewno właśnie wysokość czesnego - mówi Anna Słomka z Tychów, maturzystka.

W tym roku w województwie śląskim maturę zdawało 45 tys. osób. Uniwersytet Śląski przygotował dla nich 17 tys. miejsc, a Politechnika Śląska ok. 7 tys. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że w województwie jest 11 uczelni publicznych i aż 56 niepublicznych miejscowych i zamiejscowych, to zrozumiemy, że nadchodzący rok akademicki zdecyduje o przetrwaniu lub plajcie niektórych uczelni.

- Docierają do nas rozmaite sygnały, na przykład z Łodzi, gdzie jedna z uczelni niepublicznych prawdopodobnie zostanie zamknięta z powodu niżu demograficznego - wyjaśnia dr Bartłomiej Gorlewski z Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu, współautor raportu.

Przedstawiciele uczelni ulokowanych w naszym regionie liczą jednak na to, że tegoroczni maturzyści zdecydują się w większości studiować właśnie na Śląsku. Mają nadzieję, że konkurencyjne ceny studiów przyciągną większą niż do tej pory grupę studentów z różnych regionów w kraju, nawet z tak silnych ośrodków jak Warszawa, Kraków czy Wrocław.

W Górnośląskiej Wyższej Szkole Handlowej im. Wojciecha Korfantego w Katowicach, właśnie dzięki działaniom marketingowym rok temu indeksy odbierali tu też studenci z Warszawy.

- Argument finansowy odgrywa ważną rolę, zwłaszcza w kryzysie. Warszawa zawsze była najdroższa, a na naszą uczelnię dojeżdża z niej sporo osób. Tłumaczą, że nawet po wkalkulowaniu w cenę studiów cen biletów kolejowych, nauka na Śląsku i tak jest tańsza. Dotyczy to takich kierunków jak turystyka i rekreacja oraz modna od wielu lat psychologia. Różnice czesnego są bardzo duże: kiedy my pobieramy ok. %072 tys. zł, Warszawa za to samo chce 4 tys. zł. Dla studenta rachunek jest prosty - mówi prof. Krzysztof Szaflarski, rektor GWSH. Jest przekonany, że w tym roku dla wielu młodych ludzi z terenów popowo- dziowych wysokość czesnego może być jedynym kryterium wyboru uczelni.

Wzrasta też liczba powrotów na Śląsk. Uczelnie publiczne, które przyjmują wnioski, tłumaczą, że z takim zamiarem nosi się coraz więcej studentów, którzy przed dwoma czy trzema laty zaczęli studia z dala od domu.

- Studenci, którzy chcą wrócić, uważają, że na Śląsku można więcej zarobić, jest dużo firm i spółek oraz większe niż gdzie indziej zapotrzebowanie na usługi, m.in. prawnicze. Mamy też wielu studentów spoza regionu. Przyjeżdżają do nas m.in. z województw: świętokrzyskiego, opolskiego, podkarpackiego - tłumaczy prof. Czesław Martysz, prorektor ds. kształcenia na Uniwersytecie Śląskim.

- Wszystko się skomplikowało. Może popełniłem błąd, ale chcę wrócić. Być może nawet zdecyduję się na studia niestacjonarne, żeby mieć czas na pracę - mówi Andrzej, pochodzący z Dąbrowy Górniczej student Politechniki Wrocławskiej, absolwent "Sztygarki".

Czy od października czesne zostanie podniesione? Na uczelniach tłumaczą, że jeśli tak, to tylko z powodu wzrostu cen prądu, wody i gazu.

- W trakcie studiów podwyżki czesnego nie mogą być znaczące, mogą co najwyżej wzrosnąć o 10 proc. - wyjaśnia prof. Szaflarski.

- Wielu się wydaje, że płatne studia wybierają studenci z bogatych rodzin - dodaje prof. Andrzej Barczak z Akademii Ekonomicznej. - Ale jest zupełnie inaczej: bardzo często młodej dziewczyny czy chłopaka po prostu nie stać na tzw. bezpłatne studia w Krakowie, bo stancja i koszty wyżywienia są bardzo drogie. Zresztą często jest tak, że to czesne w uczelni publicznej albo niepublicznej jest ostatecznie niższe niż koszt wyjazdu na darmowe studia dzienne daleko od domu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto