Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kryminalna Polska

rozmawiała Elżbieta PODOLSKA
Rozmowa z Arkadiuszem Pacholskim, pisarzem. Pańska powieść ,,Nikt z rodziny“ została wydana w idealnym momencie, kiedy pojawiła się lista Wildsteina, kiedy w Polsce rozpoczęło się odgrzebywanie przeszłości.

Rozmowa z Arkadiuszem Pacholskim, pisarzem.

Pańska powieść ,,Nikt z rodziny“ została wydana w idealnym momencie, kiedy pojawiła się lista Wildsteina, kiedy w Polsce rozpoczęło się odgrzebywanie przeszłości. Marzyło się panu aż tak utrafić z publikacją książki?

- Nie myślałem i szczerze powiem, że jestem zasmucony, że akurat tak się stało, że wydanie książki zbiegło się z aferą wywołaną tzw. listą Wildsteina i tym, co się wokół tego dzieje.

Dlaczego? Przecież to może być znakomita reklama dla książki o współczesnej Polsce!

- Reklama potrzebna jest każdemu artyście, ale wolałbym, aby mojej książki nie promowały wydarzenia, które wielu z nas napawają niesmakiem.

„Nikt z rodziny“ to pierwsza powieść z siedmiotomowego cyklu.

- Na tyle jest zaplanowany. Siedem jest magiczną liczbą.

Każda z nich ma być odrębną całością?

- Każda powieść jest zam- kniętą całością, z tym, że wszystkie łączy osoba narratora i jego przyjaciela inspektora, którzy w każdej części rozwiązywać będą kolejną zagadkę kryminalną. Ta zagadka będzie pretekstem, żeby powiedzieć coś o Polsce współczesnej, pokazać kolejne, typowe dla niej środowiska.

W Polsce brakuje współczesnych powieści kryminalnych osadzonych w naszej rzeczywistości?

- Powieści kryminalne to my mamy i to znakomite, natomiast nie mamy pisarzy, którzy biorą się za opisywanie współczesności. Ja to po prostu połączyłem. Zacząłem pisać już kilka lat temu, ale się przestraszyłem, że powieść obyczajowa, kronikarska, pokazująca dzisiejszych Polaków, może nie znaleźć czytelnika. Połączyłem więc powieść kronikarską z kryminalną. Co o tyle też było ciekawsze, że nie ma u nas takiej literatury, która łączyłaby te dwa gatunki, a po drugie, jak wiadomo rzeczywistość współczesnej Polski jest trochę skryminalizowana. Może nie na tyle, jakby to wynikało z serwisów telewizyjnych, a jednak bardziej niż byśmy chcieli. Myślę więc, że uczynienie inspektora policji przewodnikiem przez tę Polskę współczesną jest gorzką metaforą naszych czasów.

Czy kolejne tomy są już przygotowane?

- Nad drugą częścią pracuję. Na razie jest jedna trzecia. Według kontraktu powinienem ją oddać do końca września, ale już wiem, że tak się nie stanie. Powinna jednak ukazać się mniej więcej za rok.

Cykl ten byłby dobrym materiałem na serial?

- Nie będę się sprzeciwiał, jeżeli przyjdzie jakiś reżyser i powie, że chciałby coś takiego zrobić. Nie wiem, jednak czy te książki będą nadawać się, ze względu na swoją obszerność, na serial. Każda z nich liczyć będzie po ok. 400 stron.

Łatwo utrzymać się w Polsce tylko z pisania?

- Na pewno nie jest łatwo. Ja, który od lat pięciu nie mam żadnej stałej pracy, utrzymuję się z pisania książek i z literatury, z działań pobocznych: z nagród, stypendiów. Wiem, że to nie jest łatwe. Jednak jak się uprzeć - to można. Nagrodą jest to, że robi się to, co się lubi. To jest wielki sukces, że mogę robić coś, co lubię i nie umieram przy tym z głodu.

Od samego początku wiedział pan, że będzie pisał?

- Zawsze chciałem być pisarzem. Przez długie lata musiałem jednak po prostu zarabiać. Pracowałem przez wiele lat jako dziennikarz. Początkowo z pisania opowiadań i esejów nie mogłem wyżyć. Jednak, kiedy zacząłem zarabiać nieco więcej pieniędzy, kiedy dostałem nagrodę Fundacji Kościelskich, natychmiast rzuciłem stałą pracę. Postanowiłem postawić wszystko na jedną kartę. Wiem, po moich przyjaciołach - pisarzach, poetach, którzy muszą gdzieś dorabiać, jak oni się męczą. Mają stałe źródła dochodu, nie są w takiej sytuacji jak ja, gdy często widzę, jak pieniądze na koncie się kończą i nie zapowiada się, żeby jakiekolwiek wpłynęły, ale za to tracą czas, siły na coś co nie jest ich powołaniem. To jest dla nich męczarnia. Każdy kij ma dwa końce. Ja wybrałem takie rozwiązanie.

I rzeczywiście siada pan codziennie, uparcie do pisania?

- Staram się, ale jestem raczej typem, który musi mieć natchnienie. Jeżeli nie ma, to jest dla mnie prawdziwa męka - zmusić się do pisania. I tym zawód artysty różni się od np. zawodu hydraulika. Kiedy ten ostatni ma zły dzień, głowa go boli, bo był na imieninach u cioci, to zamiast naprawić 10 rur, naprawi powiedzmy 8, ale naprawi. Ja, jeżeli nie mam weny twórczej, to choć bym na głowie stanął, nic z siebie nie wydobędę i to nazywa się męką twórczą.

Jakie jest pana marzenie jako pisarza?

- Chciałbym napisać dużą powieść epicką. Te siedem tomów powieści kryminalnych ma być w zasadzie ćwiczeniem. Poza tym czuję się jeszcze niedojrzały jako pisarz i jako człowiek, choć mam już siwe włosy na głowie. Myślę, że po siedmiu takich sążnistych tomach będę mógł za kilkanaście lat zasiąść do pisania takiej dużej epickiej powieści typu ,,Lalka’’. Chciałbym pokazać Polskę lat 90. ale już nie przez pryzmat kryminału, ale jako opowieść o życiu i ludziach.

Pisarz nagradzany

Arkadiusz Pacholski mieszka w Kaliszu. Jest autorem
czterech książek eseistycznych: Pochwała stworzenia (Słowo /obraz terytoria 1998), Widok z okna na strychu (Słowo /obraz terytoria 1999), Brulion paryski (Sztuka i Rynek 2000)
i Krajobraz z czerwonym słońcem (Sztuka i Rynek 2001).
Laureat Nagrody Fundacji Kościelskich, Wyróżnienia Fundacji Kultury, Nagrody Fundacji Turzańskich z Toronto.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto