Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kto po katastrofie pod Smoleńskiem ukradł karty jednej z ofiar

Karolina Wrońska
Informacyjna wojna polsko-rosyjska o to, kto tak naprawdę 10 kwietnia po katastrofie pod Smoleńskiem okradł konto jednej z ofiar - Andrzeja Przewoźnika, sekretarza generalnego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa - rozpoczęła się w niedzielny ranek.

Sobotnie doniesienia "Rzeczpospolitej", która podała, że tuż po katastrofie samolotu, jeszcze 10 kwietnia, z konta ofiary zniknęło 6 tys. zł, skomentował w Radiu Zet rzecznik rządu Paweł Graś, który zapewnił: - Błyskawicznie, także dzięki współpracy z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego i służb specjalnych Rosji, zostali zatrzymani trzej funkcjonariusze OMON-u, którzy tego haniebnego czynu się dopuścili.

Początkowo sprawy nie chciała komentować rzeczniczka ABW Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska, zasłaniając się tajemnicą prowadzonego śledztwa.

Z kolei rzeczniczka warszawskiej prokuratury okręgowej Monika Lewandowska potwierdziła, że od 14 maja prowadzone jest śledztwo w tej sprawie, jednak prokuratura nie ma informacji o zatrzymaniu sprawców tego czynu.

Wypowiedzi rzecznika polskiego rządu szybko trafiły do rosyjskich mediów. Jego słowa przytoczyły m.in. agencja RIA Nowosti i radio Echo Moskwy. Wkrótce potem głos zabrał przedstawiciel smoleńskiej policji. Zastępca szefa urzędu spraw wewnętrznych w Smoleńsku Nikołaj Turbowiec oświadczył, że nieprawdą jest zarówno to, że milicjanci zostali zatrzymani, jak i to, że funkcjonariusze dopuścili się przestępstw związanych z ich pracą na miejscu katastrofy.

Głos zabrało też ministerstwo spraw wewnętrznych Federacji Rosyjskiej, określając doniesienia o tym, jakoby przedstawiciele OMON dopuścili się kradzieży wobec jednej z ofiar, jako cyniczne i bluźniercze. "Nikt z pracowników smoleńskiej milicji nie został zatrzymany w związku z opisanymi czynami" - oświadczyło MSW Federacji Rosyjskiej. Ministerstwo przypomniało też, że nie było żadnych uwag pod adresem funkcjonariuszy smoleńskiej policji, choć na miejscu katastrofy pracowało około tysiąca milicjantów, w tym 400 funkcjonariuszy smoleńskiego urzędu spraw wewnętrznych, służby patrolowo-prewencyjnej, OMON-u i OMSN-u (innego oddziału specjalnego milicji), a także GIBDD (milicji drogowej). Przypomniało, że pełniący obowiązki prezydent Polski marszałek Sejmu Bronisław Komorowski nadał czterem smoleńskim milicjantom wysokie odznaczenia państwowe za ich pracę przy likwidowaniu następstw katastrofy i wyjaśnianiu jej okoliczności.

Sprawę wyjaśniła dopiero wieczorem rzeczniczka polskiego ABW Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska, która poinformowała, że według informacji agencji Rosjanie zatrzymali w sprawie kradzieży kart kredytowych Andrzeja Przewoźnika czterech żołnierzy jednostek zabezpieczających miejsce katastrofy polskiego samolotu pod Smoleńskiem.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kto po katastrofie pod Smoleńskiem ukradł karty jednej z ofiar - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na gliwice.naszemiasto.pl Nasze Miasto