Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lokatorzy kamienicy przy ul. Słowackiego 64 A w Gliwicach wciąż pamiętają wybuch gazu

Redakcja
Mikołaj Suchan
Wybuch gazu w budynku przy ul. Słowackiego 64 A zabrał życie, zdrowie i warunki do życia. Teraz lokatorzy próbują się pozbierać i żyć normalnie. Wciąż jednak wiele rzeczy im brakuje, starają się też trzymać razem, we wspólnocie sąsiedzkiej. O ich potrzebach i niełatwym losie, ale i nadziejach pisze Justyna Toros

Ponad miesiąc temu całe Gliwice żyły tragedią lokatorów z ul. Słowackiego 64A. Minęły pierwsze emocje, dostali zapomogi, interesowały się nimi wszystkie media, teraz muszą radzić sobie sami.

Odbudowa budynku potrwa półtorej roku
Do tego czasu lokatorzy muszą radzić sobie sami. Ci, którzy byli właścicielami mieszkania, mogli skorzystać z mieszkań komunalnych zaproponowanych przez miasto, te niestety są o dużo niższym standardzie.

- Mam problem z mieszkaniem, ponieważ zaczęłam wynajmować i kosztuje mnie to więcej, niż mnie stać - żali się Urszula Wolak, jedna z poszkodowanych. - Mam nadzieję, że znajdę coś tańszego, tylko, że wtedy na pewno mieszkanie będzie bardzo małe.

Nie ona jedna wynajmuje mieszkanie. Inni mieszkają u rodziców, a jeszcze innym pomagały zakłady pracy. Wszyscy cieszą się jednak, że żyją i zgodnie podkreślają, że taka tragedia ich wzmocniła, chociaż wciąż są momenty, kiedy czują lęk.

- Czuję, że teraz jestem silniejsza - zwierza się Katarzyna Nurek. - Chociaż wiem, że nie wszyscy radzą sobie z tym tak łatwo.

Tragedia bardzo dotknęła pana Zygmunta i jego żonę, których 39-letni syn Dariusz walczył o życie w Siemianowicach Śląskich, miał poparzone 80 proc. powierzchni ciała. Niedawno został wybudzony ze śpiączki farmakologicznej, czeka go jeszcze długa i kosztowna rehabilitacja. Rehabilitowany jest również pan Roman, który trafił do szpitala z ciężkim urazem miednicy.

Sąsiedzi wspominają również pana Wiesława, który zginął w wybuchu.

- On bardzo dbał o siebie - mówi pani Urszula. - Pamiętam, że bał się śmierci. Chorował na raka. Wiem, że jego córka Monika ciężko to znosi.

Przyczyny wciąż są nieznane
Trwa śledztwo prokuratorskie, wciąż nieznane są przyczyny wybuchu. Jak dowiedzieliśmy się, w mieszkaniu pana Dariusza, w którym wybuchł gaz, znajdowała się czujka.

Wspólnota musiała pożyczyć pieniądze, żeby podstemplować budynek i wynająć firmę ochroniarską. Na razie mają ją opłaconą do końca roku, później nie wiedzą co będzie dalej.

Wczoraj, części z lokatorów udało się wejść do swoich mieszkań i zabrać część najpotrzebniejszych i najlżejszych rzeczy. Stracili dokumenty i rzeczy codziennego użytku. Na zawsze już będą pamiętać wybuch i ten strach, który im towarzyszył. Teraz jednak starają się myśleć o przyszłości.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gliwice.naszemiasto.pl Nasze Miasto