Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Metro? Fikcja, choć nie musimy być skazani na to, co jest

Dawid Ślusarczyk
Czy na Śląsku jest sens budować linię metra? Czy metro, które w temacie transportu zbiorowego w naszym regionie nieoficjalnie przewija się od wielu lat, jest tym rozwiązaniem, którego potrzebujemy? - Pyta nasz czytelnik interesujący się komunikacją publiczną

Owszem, czemu nie, z całą pewnością Wrocław rozwija się szybko i już dziś uprzykrzające życie mieszkańców spore utrudnienia komunikacyjne będą tylko narastały. Nie oznacza to jeszcze, że włodarze miasta powinni już teraz robić coś więcej, niż tylko prowadzić obserwację kierunków przemieszczania się ludzi w aglomeracji.

Jeśli metro, to nad Odrą

To że budowa metra jest możliwa, nie znaczy jeszcze, że uzasadniona. Konieczne jest bieżące prognozowanie możliwego przebiegu takiej linii, prowadzenie badań dotyczących poziomu wykorzystania i możliwości rozwoju obecnych systemów komunikacji zbiorowej oraz popularności transportu zbiorowego w mieście. Słowem – należy trzymać rękę na pulsie i mieć ogólny plan tego jak nowe metro powinno wyglądać, by w odpowiedniej chwili podjąć właściwą, przemyślaną decyzję i rozpocząć prace nad szczegółami.

Śląsk Śląskowi nie równy

Zupełnie inaczej sytuacja wygląda w naszej części Śląska, w rejonie aglomeracji katowickiej. Co prawda mówi się o tym, że, wbrew temu co twierdzą niektórzy politycy i samorządowcy, nieistniejąca dziś metropolia ma liczyć grubo ponad 2 miliony mieszkańców – zatem znacznie więcej, niż budująca już drugą nitkę metra Warszawa. Trzeba mieć jednak świadomość tego, że liczba ludności nie jest wiążącym wyznacznikiem decydującym o budowie metra, tym bardziej podziemnego. Gdyby tak było, położone w Ameryce Północnej miasto Meksyk budowałoby dzisiaj gęstą sieć tuneli dla przyszłego metra pod rozciągającymi się na powierzchni kilkuset kilometrów kwadratowych slumsami, w których mieszka przeszło 10 milionów obywateli Meksyku.

Znacznie większe, choć i tak nie decydujące znaczenie ma gęstość zaludnienia, czyli liczba mieszkańców przypadająca na kilometr kwadratowy powierzchni miasta – tylko pod tym względem uwarunkowania warszawskie są korzystniejsze prawie cztery i pół razy zaś w przypadku przytoczonego wyżej Meksyku ponad 7-krotnie. Miasta w naszym regionie zajmują sporą powierzchnie, która dodatkowo poprzeplatana jest obszarami o wyjątkowo małej gęstości zaludnienia (obszary przemysłowe i poprzemysłowe, kompleksy leśne, tereny bardziej przypominające gminy miejsko-wiejskie niż „metropolię”) oraz o wyjątkowo dużej gęstości – może nie wszyscy wiedzą, że w naszej aglomeracji znajduje się miasto o największej gęstości zaludnienia w całej Polsce. Nie są to jednak Katowice, nie jest to Chorzów, Sosnowiec, ani Gliwice, lecz Świętochłowice. W tak niejednorodnej przestrzeni metro zwyczajnie nie może funkcjonować.

Fedrowanie nie przeszkadza

Innym, stojącym na drodze budowy metra problemem nie są szkody górnicze, często mylnie brane za jedyną, poza kosztami, realną przeszkodę – takowym można skutecznie zaradzić i przeciwdziałać korzystając z odpowiednich technologii budowy. Przeciwności należy upatrywać w wyjątkowym, policentrycznym charakterze aglomeracji, w której nie ma jednego, wielkiego, centralnego ośrodka, w którym koncentrowałyby się nie tylko przeważająca większość spełnianych przez aglomerację funkcji ale i strumienie pasażerów. Nie me centrum, do którego wszyscy lgną, choć są Katowice, przez które bardzo dużo ludzi jeździ. W Warszawie mamy jedno centrum, dookoła niego inne dzielnice. Każdego dnia ludzie z różnych dzielnic starają się dostać przede wszystkim do centrum i na drugą jego stronę, przy czym ta prawidłowość odnosi się do większości lub wszystkich dzielnic zbudowanych dookoła warszawskiego śródmieścia. Przekłada się tona regularne zapewnianie dużych strumieni pasażerów podróżujących na względnie krótkich, za to stałych i wspólnych dla wielu ludzi kierunkach. Właśnie dla obsługi takich, regularnych i ogromnych potoków pasażerów powstało metro, nie do pokonywania kilkudziesięciu kilometrów dzielących Dąbrowę Górniczą i Gliwice.

Mnogość miast jest przekleństwem…

Na obszarze aglomeracji katowickiej rozproszenie mimo wszystko niższych rangą i skalą ośrodków centralnych o charakterze lokalnym (poza Katowicami swoje centra ma praktycznie każde miasto – Dąbrowa, Bytom, Tychy, Zabrze itp.) powoduje, że z wszystkich miast codziennie podróżujemy do wszystkich pozostałych, choć oczywiście największe przepływy odbywają się pomiędzy kluczowymi miastami i w kierunku od mniejszych do większych. W tym mrowisku każdy porusza się tak jak chce i którędy chce – co dodatkowo ułatwia najlepiej rozwinięta sieć drogowa w kraju i najmniej, w stosunku do potencjału, wykorzystana infrastruktura kolei szynowych., tak pod względem kolei ciężkiej jak i lekkiej - tramwaju. A trzeba podkreślić, że pod względem długości torów, na Górnym Śląsku jesteśmy w europejskiej czołówce. Zdecydowanie gorzej jest, gdy weźmiemy pod uwagę ich stan.

Tylko w/w powody na długie lata przekreślają szanse na zbudowanie jakiegokolwiek podziemnego metra – pamiętajmy jednak, że metro wcale nie musi oznaczać systemu komunikacyjnego działającego pod ziemią. Należałoby więc zadać pytanie, czy możemy liczyć chociaż na dużo tańsze w budowie metro naziemne? Odpowiedź brzmi: w żadnym wypadku.

Skoro nie pod, to może na?

Już w samych założeniach idei metra, to system całkowicie niezależny od istniejącej infrastruktury. jego trasy nie może przecinać żadna droga, żadne przejście dla pieszych, nawet przechodzenie dzikich zwierząt powinno być całkowicie uniemożliwione. Wszystko po to, by pociągi mogły jeździć szybko, bezpiecznie i często. Użycie tych słów w kontekście transportu zbiorowego dzisiaj wydaje się mieć sens tylko w felietonach i wypowiedziach pełnych ironii. Lecz sama wizja brzmi niezwykle zachęcająco, nieprawdaż?

Nie do końca – odrębność infrastruktury oznacza, że między wszystkimi miastami trzeba by wybudować setki kilometrów zupełnie nowych torowisk, wiaduktów, mostów, przejść i przejazdów podziemnych, postawić tysiące słupów trakcyjnych i rozwiesić na nich setki kilometrów przewodów, przy czym cała ta, nowa i piekielnie droga infrastruktura szła by najczęściej równolegle do istniejących torowisk kolejowych. Nie ma w tym ani odrobiny logiki i rozsądku. Można założyć, że nie stać nas na samo wykupienie gruntów pod nowe torowiska, nie mówiąc już o burzeniu czegokolwiek, a co dopiero budowie w tym miejscu naziemnego metra.

Może więc dałoby się chociaż zrobić coś z tymi nieszczęsnymi torowiskami, przecinającymi nasze miasta? Jak najbardziej!

Mnogość miast jest zbawieniem!

Nie jest możliwe uruchomienie metra na torach, z których korzystają zwykłe pociągi, ale przecież innym rozwinięciem systemem transportu kolejowego, systemem opartym na kolei jest Szybka Kolej Miejska (w naszym przypadku Szybka Kolej Regionalna - SKR). W ramach SKR możliwe jest uruchomienie częstych i tanich połączeń między miastami aglomeracji. Co więcej, SKR już dziś działa, choć nawet na tej jednej linii nie funkcjonuje jeszcze na miarę swoich możliwości. Istniejące połączenie Tychy – Sosnowiec jest elementem drugiego i bynajmniej nie ostatniego etapu budowy szybkiej kolei. W przyszłości SKR dotrze do Mysłowic, Dąbrowy Górniczej, Chorzowa, Bytomia, Zabrza, Gliwic i kilku innych części aglomeracji. Łącząc ten system z planowaną linią do Pyrzowic i z trasami, które mogłyby przejąć nowo powołane Koleje Śląskie: Gliwice – Częstochowa, Katowice – Bielsko-Biała oraz Katowice – Rybnik, moglibyśmy otrzymać imponującą sieć połączeń, na której to trasach powstałyby dodatkowe, zupełnie nowe stacje (te już budują Tychy a zaplanowały Katowice).

Jak nie urok…

Pojawia się jednak problem, nawet nie jeden – wyjątkowo nie upatruje go w trudnościach, jakie spotykają nowo powołaną spółkę Koleje Śląskie. Pierwszym z nich, tak jak wspominałem wcześniej, są mocno wyeksploatowane w całej aglomeracji torowiska. Na szczęście, za pieniądze, za które można by zbudować tak podziemne jak i naziemne metro, dałoby się wyremontować ogromną część dzisiaj istniejących torowisk, przyczyniając się do znacznej poprawy komfortu jazdy, zmniejszenia awaryjności taboru, lecz głównie do znacznego skrócenia czasu przejazdu w całym regionie.

Drugi problem – jakkolwiek to zabrzmi - tworzymy my. Przynajmniej według organizatorów komunikacji zbiorowej. Odważnie powiem, że jest w tym nutka prawdy – ale nutka i nic więcej, w dodatku dostrzegam ją w innym miejscu, niż komunikacyjni winowajcy. My sami, naszym mimo wszystko bezowocnym zniechęceniem i zniecierpliwieniem, które niestety nigdy nie przekłada się na publiczne wyrażenie dezaprobaty i pokazanie tego w sposób tak samo stanowczy, co cywilizowany, to nasze ciągłe narzekanie, bez dążenia do poprawy stanu rzeczy, przyzwyczaiło osoby odpowiedzialne za kształt komunikacji w regionie do tego, że „pasażerowie jak to pasażerowie, pomarudzą ale i tak zapomną, więc starać się nie trzeba”.

Mamy wielkie opory do korzystania z komunikacji zbiorowej – trudno się dziwić. Nie chcemy jeździć spóźniającymi się, wypadającymi z rozkładu i stojącymi w korkach autobusami, ani starym, trzeszczącym się pociągiem, nawet jeśli przejażdżka nim jest tańsza od usługi oferowanej przez KZK GOP. Traktujemy korzystanie z tych zaniedbanych i źle zarządzanych dóbr cywilizacji jak „zło tylko-czasem-konieczne”. .Jesteśmy przy tym strasznie wygodni, nad transport zbiorowy wybieramy indywidualny i nawet obecne ceny paliwa nie są dla nas wystarczającym argumentem za tym, by choć kilka razy w tygodniu samochód pozostawić pod domem..

I to nie wszystko. Pozyskiwane obecnie, nowoczesne elektryczne zespoły trakcyjne są za duże, jak na obecne zainteresowanie koleją na wielu trasach przyszłej SKR, jest ich też za mało by obsługiwać popularne trasy, choć już w czerwcu powinniśmy otrzymać wszystkie zamówione Elfy, a za kilka miesięcy ze Szwajcarii powróci remontowany Flirt (odpukać w niemalowane). Bardzo daje się odczuć brak szynobusów, próżno ich oczekujemy, choć po torach w regionie miały jeździć już lata temu – najwyraźniej nie mamy do nich szczęścia i nie nadrabiamy tego dodatkową dbałością o szczegół, a może również ogół.

Przygnębiająca dygresja

Całe to negatywne nastawienie i zniechęcenie do pewnego stopnia da się zrozumieć – nie marudzimy dlatego, że nie mamy co ze sobą począć i nam się nudzi. Osobnym pytaniem jest to, czy marudzimy dość często, dość głośno i czy przed odpowiednimi osobami. Powinniśmy jednak pamiętać, że bez odpowiedniej liczby pasażerów – których nie będzie bez zmiany polityki organizatorów komunikacji zbiorowej, zmiany polityki której znów nie będzie, bez naszej reakcji - nawet w naszej, ponad dwumilionowej aglomeracji, nieopłacalne będzie eksploatowanie tramwajów, więc i pociągów Szybkiej Kolei Miejskiej, więc tym bardziej metra. Dlatego tak wielką uwagę należałoby przyłożyć do zmiany sposobu zarządzania komunikacją zbiorową w regionie, której dalsze działanie na obecnych zasadach przynosi szkodę nam wszystkim, zwłaszcza naszym portfelom.

Nie możemy zbudować metra, bo będzie nam ono całkowicie nieprzydatne, ale sprawną komunikację mieć już możemy. Stojąc w korkach lub nerwowo spoglądając na zegarek w oczekiwaniu na zaginiony autobus coraz szybciej tracimy cierpliwość, która zdaje się ulatniać szybciej, niż marnotrawiony w ten sposób czas, choć nawet ten nie ma szans z prędkością wyrzucanego w błoto pieniądza.

Ale my, dumni mieszkańcy Górnego Śląska, wolimy stać na przystanku pod dziurawą albo chwiejącą się wiatą, albo w korku, złoszcząc się na wszystko i na nic. Najwyraźniej jest to łatwiejsze, niż zrozumienie, że tylko i wyłącznie my możemy wymusić zmiany na organizatorach komunikacji zbiorowej. Chyba nikt nie wieży, że ci postanowią zmienić się sami.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto