Tak słabej reprezentacji Polski nie mieliśmy od wczesnych lat powojennych albo kadencji Wojciecha Łazarka, który podobnie jak Franciszek Smuda kolekcjonował piłkarzy (z Koreą wystawił ich 21) zamiast selekcjonować.
Po blamażu 0:6 z Hiszpanią wniosek jest jeden. Albo Smu-da coś zmieni w pracy (raczej radosnej improwizacji), albo trzeba zmienić Smudę. Póki nie jest za późno i ktoś lepszy może zacząć budować zespół na Euro 2012. Bo z taką grą nie mamy po co występować w finałach. Lepiej zrezygnujmy z organizacji mistrzostw, by się nie kompromitować.
Z Hiszpanią Polska może przegrać, a nawet musi, bo to rywal silniejszy od nas o dwie klasy. Ale można przegrać 0:2, czy 1:4, podejmując przy tym walkę, grając mądrze, ale nie 0:6. Owszem, mamy słabych piłkarzy, ale nie stado baranów bezładnie biegających po boisku, jak w Murcji. To znaczy, że coś jest nie tak z pasterzem, bo tak wysoko nie przegrywaliśmy od 50 lat.
Od lat złośliwi nazywają Smudę Nikodemem Dyzmą polskiej piłki. To krzywdząca opinia, choć fakt, że mając tak mocne składy, to i teściowa zdobyłaby mistrzostwa Polski z Widzewem i Wisłą. Nie wspominając o człowieku z walizką, który jeździł na mecze Widzewa, i obsadzie sędziowskiej spotkań Wisły, bo to już przedawnione. W Legii Smudzie już nie poszło. Szybko wyleciał z pracy. Z Lechem przez trzy lata nie potrafił zdobyć tytułu, a Jacek Zieliński został mistrzem w pierwszym sezonie, choć stracił Murawskiego i Rengifo.
"W nagrodę" Franz został selekcjonerem, bo był wygodny dla PZPN i zgadzał się na wszystko (np. odstrzelenie Koźmińskiego i Wałdocha). Długo opowiadał bajki o nowoczesnym, ofensywnym stylu gry, zmianie pozycji. Wyglądało to bardziej na chaos i brak pomysłu. Bieganie bez ładu i składu, które jest dobre na Kanadę i Tajlandię, a nie mistrzów Europy. Motto trenera to było "macie grać pach, pach, pach". Bardzo to głębokie.
Jednak to, co zrobił Smuda w meczu z Hiszpanią, to już taktyczny analfabetyzm. Od lat 70. zespoły grały systemem 4-4-2, mając dwóch środkowych pomocników (defensywnego i ofensywnego). W XXI wieku większość najlepszych drużyn preferuje 3-5-1, w tym jest trzech środkowych pomocników. Prawie wszyscy, ale nie Smuda. Graliśmy przeciwko najlepszej drugiej linii świata z genialnymi Xavim i Iniestą. Co zrobił Franz? Wystawił trzech typowych środkowych pomocników (w tym dwóch defensywnych) a może czterech? Nie, on posłał na Xaviego i Iniestę jednego środkowego Rafała Murawskiego. Dołożył mu do tego w pomocy czterech typowych szybkich skrzydłowych: Peszkę, Mierzejew-skiego, Błaszczykowskiego i Nowaka, którzy w klubach krają zwykle z boku pomocy. Biegali bez ładu i składu, przeszkadzając sobie, nie wiadomo, który na jakiej pozycji. Kto miał zatem bronić i rozgrywać? Nic dziwnego, że z takim "murem" w środku pozwoliliśmy Hiszpanom na stworzenie tylu sytuacji. Mój 13-letni siostrzeniec mądrzej ustawiłby drużynę.
Czy w PZPN dyrektor Engel i nadtrener Piechniczek nie widzą tych kompromitacji selekcjonera? Nie ulega dla mnie wątpliwości, że Skorża, Ulatowski, Zieliński czy dobry trener z zagranicy, pracowaliby z tą kadrą o niebo lepiej niż Smuda. I do tego wreszcie selekcjoner poprawnie mówiłby w języku polskim. Albo nie mówił wcale.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?