Podczas mszy mówiono wiele nie tylko o bezsensowności wojny, ale nade wszystko jej destrukcyjnej sile, przypominając dzień 1 września 1939 jako dzień 'zburzenia utrwalonego porządku" oraz "początek moralnego bezładu". którego skutkiem była "banalizacja śmierci', "niebywały rozmiar pogardy dla człowieka".
Padło stwierdzenie, że "bez przebaczenia stare rany będą ciągle krwawić, podsycając nienawiść, która jest źródłem zemsty'.
- To spotkanie to ważny przystanek na drodze do pojednania i porozumienia oraz zatroskania o wartość życia - powiedział jeden z kapłanów.
Homilię wygłosił kard. Reinhard Marx. Zaczął po polsku zapewnieniem o tym, jak bardzo się cieszy, że się znajduje w tym miejscu. potem już było po niemiecku: "Pytam się często mnie samego, który urodził się po wojnie, jak to było możliwe, że w kraju o tradycji chrześcijańskiej, gdzie zdecydowana większość ludzi była ochrzczona, w którym znane jest 10 przykazań, nauka Jezusa, znalazło się miejsce przemocy i było źródłem morderczej wojny. To nie jest prawdą, że z biegiem czasu maleje przestrach. Ten przestrach rośnie, jeśli nie wyjaśni się wszystkich niejasności'.
Niemiecki kardynał powiedział też, że zadaniem Kościoła jest wystąpić jako uzdrowienie dla wszystkich ludzi.
Zjego ust, podczas tej homilii, padły i takie mocne słowa:"Dotknięci stoimy przed tą rzeczywistością, że podczas wojny Kościół niemiecki nie potępił tego aktu agresji. Przebaczenie w duchu Ewangelii nie jest obowiązkiem Kościoła, ale jest jego wielkim wyzwaniem. Kościoły nie mogą być przeciwieństwem narodów, nie wolno być narzędziem selekcjonowania. Kościół musi być budowniczym mostów pojednania."
- Ta chwila jest wsparciem, ale nade wszystko spojrzeniem z odwagą w przyszłość - mówił.
Kilkakrotnie podczas mszy pojawiło się wezwankie, by każdy stał się "siewcą pokoju". Modlono się, by "ta Eucharystia przyczyniła się do obalenia murów wrogości".
Po mszy wielowyznaniowe i międzynarodowe duchowieństwo, jak również inni goście przenieśli się pod radiostację, gdzie 31 sierpnia 1939 r. żołnierze SS przebrani w polskie mundury dokonali prowokacji, mającej być pretekstem do wojny.
Jako pierwszy przemówił prezydent Glwic, Zygmunt Frankiewicz: Przez ostatnie dziesięciolecia mieszkańcy Europy zapomnieli o wojnie. Przyzwyczailiśmy się do myśli, że wojna na naszym kontynencie jest niemożliwa. Oszukiwaliśmy się nawet, że tragiczne wydarzenia na Bałkanach to tylko chwilowe szaleństwo, które tak naprawdę nas nie dotyczy. Wydarzenia ostatnich miesięcy gwałtownie zachwiały tą pewnością. Okazało się bowiem, że nawet w naszej bezpiecznej i spokojnej Europie suwerenność i integralność terytorialna może być podważona propagandą i pogwałcona brutalną siłą. Tym głośniej musimy dzisiaj zawołać pod Radiostacją Gliwicką: "Nigdy więcej!". Tym głośniej musimy domagać się pokoju w tym miejscu, w którym 75 lat temu zapoczątkowano koszmar wojny. Pokój nie jest nam dany raz na zawsze, a jego trwanie nie przychodzi bez wysiłku - apelował prezydent Gliwic.
Potem, w tym miejscu, gdzie - jak napisał w swoim liście prezydent RP, Bronisław Komorowski - "zapalono pierwsze ogniwo straszliwego zła" nastąpiły modlitwy o pokój.
Uroczystości pod radiostacją zakończyło zapalenie światła dla pokoju pod tablicą Krzysztofa Nitscha, na której jestj napis: „1939-1945-1995. Pamiętając o przeszłości, z myślą o przyszłości”.
Podczas uroczystości wykonywane były utwory kompozytorów niemieckich i polskich. Całość prowadził aktor gliwicki Zbigniew Stryj.
Więcej zdjęć z tej niezwykłej, historycznej chwili można zobaczyć w specjalnej galerii zdjęć
Wyniki II tury wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
