Nowy spór wokół krypty katyńskiej - Krakowscy przewodnicy skarżą się ...

- Przy grobie św. Stanisława mogę opowiadać o historii, a obok św. Kaczyńskiego, nie - ironizuje jedna z przewodniczek. - Ma być absolutna cisza, szacunek do miejsca. Pracownicy obsługi sztorcują nas przy turystach jak jakieś bachory. To oburzające. I nie w porządku wobec ludzi, którzy płacą za możliwość zwiedzania z przewodnikiem.
Podobne odczucia mają też inni przewodnicy. - Z nikim nie pracowało się nam tak trudno jak z obecnym gospodarzem katedry - mówią zgodnie. - Zrobił wiele dobrych rzeczy, ale panująca obecnie atmosfera zabija wszystko. Katedra to miejsce, gdzie uczy się historii, patriotyzmu. A my nie możemy mówić o tym, czym się zasłużył dla Polski Józef Piłsudski. Mamy wpadać i wypadać, szybko, szybko, wolno nam tylko oddychać.

Zdaniem przewodników wszystko dlatego, że władze katedry chcą lepiej wyeksponować grób pary prezydenckiej. - Nie dopuszcza się żadnej konkurencji - twierdzą. - Tak samo było w przypadku kwiatów złożonych na grobie marszałka Piłsudskiego 3 maja. Było ich więcej niż w krypcie pary prezydenckiej, więc dwa dni później zniknęły. Nie chce się wierzyć, żeby wszystkie zwiędły.

Proboszcz przekonuje, że "pośpieszanie" przewodników w krypcie Piłsudskiego ma na celu wyłącznie usprawnienie ruchu. W przedsionku tej krypty mieści się sarkofag pary prezydenckiej, więc siłą rzeczy zderzają się tu dwa nurty turystów - zwiedzających całe podziemia katedry i tych, którzy przyszli tylko oddać hołd Lechowi i Marii Kaczyńskim. Dodaje, że przewodnicy mogą opowiadać o Piłsudskim w innym miejscu.

Takie argumenty ich nie przekonują. - Jaki sens ma mówienie o czymś, czego się nie widzi? - pytają. - Jeśli będziemy opowiadać o Piłsudskim w krypcie Wazów, to tam zrobią się korki. Zresztą zakaz obowiązuje cały czas, nawet w tygodniu, gdy jest pusto - przekonują.