Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oskalpowana w dramatycznym wypadku, uratowana przez lekarzy z Gliwic

[email protected]
Lekarze w gliwickim Centrum Onkologii znów dokonali pionierskiej operacji. Tym razem pomogli 26-letniej kobiecie, która tydzień temu została dotkliwie okaleczona przy pracach polowych w Lędzinach. Kombajn zerwał jej z głowy płat skóry razem z włosami i fragmentem ucha.

Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie: pogotowie, szpital w Sosnowcu i szukanie na gwałt specjalistów, którzy podjęliby się replantacji oderwanych powłok twarzo- i mózgoczaszki.

We Wrocławiu był ostry dyżur. Ale tam mogą przyszyć ręce, nie twarz! To co? Telefon do prof. Adama Maciejewskiego. Przecież jego zespół już takich cudów dokonywał. W Gliwicach w ciągu pół godziny udało się zebrać Zespół Rekonstrukcyjny. Operacja trwała osiem godzin. Rokowania są dobre.

Tydzień temu w Lędzinach doszło do koszmarnego wypadku. 26-letnia kobieta pracowała w polu. Jedna z maszyn wciągnęła jej włosy odrywając fragmenty skóry twarzy i głowy. Obrażenia były ogromne. Jednak dzięki błyskawicznej akcji i przytomności lekarzy pogotowia i sosnowieckiego szpitala oraz kunsztowi zespołu medyków z gliwickiego Centrum Onkologii pod przewodnictwem prof. Adama Maciejewskiego dziś pacjentka wraca do zdrowia. Z uratowaną twarzą i dobrymi rokowaniami. Lekarze z Gliwic dokonali u niej replantacji oderwanych powłok twarzo- i mózgoczaszki. To kolejna operacja spod szyldu „niemożliwych”, która tu okazała się możliwa.

Wyścig z czasem

Po wypadku ofiara została przewieziona z Lędzin do szpitala w Sosnowcu. Stamtąd lekarze kontaktowali się zespołem replantacyjnym we Wrocławiu. Tamtejsi medycy specjalizują się jednak w chirurgii ręki. Znali natomiast dokonania prof. Maciejewskiego i zwrócili się do niego o pomoc. Pomimo że w gliwickim Centrum Onkologii nie ma ostrych dyżurów chirurgicznych ani urazowych, to w ciągu pół godziny udało się zebrać zespół 5 chirurgów z Zespołu Rekonstrukcyjnego, 2 anestezjologów i 4 instrumentariuszek. Wszyscy oni przez 8 godzin operowali kobietę. Udało się przywrócić oderwane powłoki, połączyć naczynia krwionośne i przywrócić ukrwienie replantu.

W tej chwili chora jest w stanie dobrym. Wciąż przebywa w szpitalu, jest jednak przytomna, sprawna, sama się porusza, je. Nie ma ubytków neurologicznych, nie wdała się infekcja. Ryzyko oczywiście nadal istnieje, ale zostało zminimalizowane. Rokowania są dobre. Jeśli dalsza rehabilitacja pójdzie dobrze, to kobieta może opuścić szpital po 10-14 dniach.

- Replantacje są rzadkie. To ze względu na czas, który jest tu kluczowym czynnikiem. Bardzo często mija go zbyt wiele, by operację można przeprowadzić. Tutaj ten czas był wręcz na granicy rozsądku. Od wypadku do operacji minęło 8 godzin [zazwyczaj takie zabiegi przeprowadza się nie później niż 5-6 godz. od wypadku - przyp. red.]. Oderwane powłoki były jednak doskonale przechowywane, w czym zasługa lekarzy pogotowia ratunkowego i szpitala w Sosnowcu. Mogliśmy więc przystąpić do zabiegu - mówi prof. Adam Maciejewski.

Nie wystarczy przyszyć

Operacja fachowo nazywa się replantacją powłok okolic twarzo- oraz mózgoczaszki. Skrajnie upraszczając chodzi o ponowne „przyszycie” oderwanego w skutek wypadku skalpu. Z tym, że słowo „przyszycie” nie oddaje zbyt dobrze istoty zabiegu.

- Replantacja nie jest wyłącznie przyszyciem oderwanych powłok. To przede wszystkim wykonanie mikrozespoleń naczyniowych, czyli odtworzenie układu krążenia, który został zerwany. Dlatego tak istotny jest czas. Jeśli odpowiednio szybko nie przywróci się krążenia, dojdzie do martwicy komórek - mówi dr Mirosław Dobrut, który również brał udział w operacji.

O tym jak skomplikowany był to zabieg niech świadczy fakt, że była to pierwsza replantacja w gliwickim Centrum Onkologii. Była to również, biorąc pod uwagę powierzchnię oderwanych tkanek, jedna z największych tego typu operacji w historii. Dodatkowym wyzwaniem był również wspomniany już czas. Jego upływ spowodował, że naczynia krwionośne, które musieli zespalać lekarze, były bardzo obkurczone.

- To stanowiło największą trudność. Musieliśmy zidentyfikować naczynia krwionośne, przedłużyć je przy pomocy pomostów żylnych pobranych z przedramion i wykonać mikrozespolenie. Do tej pory nie mierzyliśmy się z tak niewielką średnicą naczyń. One już po rozszerzeniu miały ok. 1 mm średnicy. Czasem mniej. Naczynia rozszerzaliśmy zarówno mechanicznie, przy użyciu specjalnych pęset, jak i farmakologicznie - mówi prof. Maciejewski.

Pionierskie operacje

Zespół pod przewodnictwem prof. Adama Maciejewskiego z gliwickiego Centrum Onkologii ma na koncie już wiele spektakularnych operacji, które zdawały się być niemożliwymi.

Na początku ubiegłego roku lekarze z Gliwic dokonali pionierskiego przeszczepu narządów znajdujących się w szyi: krtani, gardła, tchawicy, przełyku czy tarczycy. 37-letni pacjent walczył z nowotworem, który zniszczył jego własne narządy. Z powodu choroby przeszczepu potrzebowała również 26-letnia Joanna, której lekarze z Gliwic przeszczepili twarz w grudniu 2013 roku.

Najgłośniejszą operacją przeprowadzoną przez zespół prof. Maciejewskiego jest przeszczep twarzy z lipca 2013. Był to pierwszy tego typu zabieg, ratujący życie, na świecie. 33-letniego Grzegorza maszyna do cięcia kamienia pozbawiła części twarzy. Okoliczności nasuwają skojarzenia z przeprowadzoną ostatnio replantacją. Lekarze podkreślają jednak, że przywracanie własnych tkanek to wyzwania zupełnie innego typu niż przeszczep obcych części ciała. Tu nie trzeba tłumić odporności pacjenta, który może odrzucić nowe tkanki. Większą trudnością były za to mikrozespolenia. Naczynia krwionośne w ostatniej operacji były znacznie węższe niż przy poprzednich przeszczepach.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Miała 2 promile, rozbiła auto i uciekła

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gliwice.naszemiasto.pl Nasze Miasto