Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pobiegli dla Wiktorii. Dziewczyna cierpi na rzadką chorobę

Arkadiusz Nauka
Prawie 26 kilometrów pokonali biegacze, aby zebrać pieniądze na operację dla Wiktorii Kacan. Start biegu miał miejsce w Gliwicach, a finał akcji odbył się w Pubie Róża w Chorzowie

Z Gliwic do Katowic, przez Zabrze, Rudę Śląską, Świętochłowice i Chorzów. Taką trasę 17 grudnia pokonała grupa kilkudziesięciu biegaczy, by pomóc Wiktorii z Zabrza. Na trasie oraz podczas postojów m.in. przez Areną Zabrze, zbierane były pieniądze na operację nastolatki. Biegacze wyruszyli spod siedziby Górnośląskiej Wyższej Szkoły Przedsiębiorczość w Gliwicach. Ponad 4 godziny zajęło im dotarcie do Pubu Róża w Chorzowie, gdzie odbył się finał akcji. Nowi uczestnicy mogli włączyć się do biegu w każdym momencie jego trwania.

Inicjatorką biegu jest grupa przyjaciół Sabiny Kacan matki Wiktorii. Dziewczynka zmaga się z nietypową chorobą. Moya moya jest to niedrożność dużych tętnic wewnątrzczaszkowych, szczególnie końcowego odcinka tętnicy szyjnej wewnętrznej i tętnic środkowej i przedniej mózgu, doprowadzając do niedokrwienia ośrodkowego układu nerwowego, przebiegającego najczęściej pod postacią przemijających napadów niedokrwiennych, choć może również przebiegać jako udar mózgu lub krwotok mózgowy. Szacunkowo operacja kosztuje nawet 160 tys. zł.

- To operacja, która daje nam nadzieję. Dziękuję wszystkim za wsparcie - mówi Sabina Kacan. - Ludziom dobrego serca za okazaną pomoc i przekazane środki. Dziękuję też biegaczom, którzy przygotowali bieg oraz wszystkim, którzy 17 grudnia biegli z nami dla mojej córki.

Sabina Kacan z całych sił wspiera córkę, a jednocześnie edukuje innych i przestrzega przed chorobą, której doświadczyła Wiktoria.

- Nasza „znajomość” z chorobą moya moya zaczęła się 7 lat temu, wtedy doszło do pierwszego udaru. W lipcu 2009 roku trafiliśmy do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Tam po wielu badaniach nie postawiono diagnozy. Udało się to zrobić w Warszawie w styczniu, a w maju 2010 roku została wykonana operacja w Lublinie. Cała ta droga od lipca do maja była dramatem i walką - mówi Sabina Kacan. - Wiktorii zrobiono 18 nawiertów trepanacyjnych w czaszce i przeprowadzono przez nie kawałki skory. Wszystko po to żeby wytworzyło się nowe unaczynienie, bo choroba spowodowała ze tętnice córki są niedrożne. Na szyjce zrobił się u niej obwodowy opływ krwi. Przez 6 lat był „ spokój” i znowu się zaczęło. W Katowicach lekarze chcą zrobić operację. Tą samą metodą zoperować jej lewa półkule bo tam większość tych dziur niestety „zarosła”. Mam opinię innego lekarza, że lepsza jest inna metoda, którą stosują w Berlinie. Jej efekty są trwalsze, a być może pomogą na zawsze. Czekam też na informację ze Szczecina. Tam tez są profesorowie, którzy znają tę chorobę. Bedę też wysyłać wyniki do Lublina. Do Berlina będę pisać o konsultacje. Tak wygląda teraz nasza sytuacja - tłumaczy Mama Wiktorii.

Chorej dziewczynie potrzbne sa pieniądze. Leczenie i rehabilitacja dużo kosztuja. Na szczeście nie brakuje ludzi, którzy chętnie i bezinteresownie pomagają potrzebującej Wiktorii. Przykładem tego był ostatnio organizowany bieg, podczas którego zbierano pieniądze dla dziewczyny.

W zbiórkę włączyli się organizatorzy Leśne Run, biegacze z Night Runners z Gliwic i Zabrza oraz Night Runnes Śląsk. Sabina Kacan jest aktywną uczestniczką zajęć organizowanych przez tę grupę.

Jeśli ktoś zechciałby pomóc Wiktorii, to może przekazać 1 procent podatku lub dokonać wpłaty na subkonto utworzone przez Fundację Różyczka z Gliwic. Nr 49105012981000002424584775.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zabrze.naszemiasto.pl Nasze Miasto