Oszuści działający „na policjanta“ czy „na prokuratora“ nie próżnują. Ich schemat działania jest podobny. Kontaktują się ze starszymi osobami, informując np. o prowadzonej akcji policyjnej, a senior ma im w akcji pomóc - oczywiście, angażując (czytaj:oddając, przelewając) gotówkę. Często - oszczędności życia.
Na szczęście - są wyczuleni i wyszkoleni pracownicy banków, którzy jak tylko jest taka możliwość przychodzą z pomocą swoim klientom. I okazuje się - są dla nich ostatnią deską ratunku.
Taka sytuacja miała miejsce w Gliwicach, ale tego typu przypadki mogą się zdarzyć i zdarzają w całym kraju.
W gliwickim oddziale PKO Banku Polskiego przy ul. Nowy Świat zjawił się niedawno zdenerwowany 94-letni klient. Jak mówi dyrektor tej placówki, Marta Watoła, starszy pan chciał założyć konto internetowe. Pracownikom banku wydało się to dość niecodzienne, gdyż klienci w tym wieku raczej wolą tradycyjną obsługę konta.
Dodatkowo klient do przesłania kodu autoryzującego jego konto internetowe - chciał podać numer telefonu nie należący do niego samego. Tłumaczył, że teraz jego oszczędnościami będzie opiekował się syn i to do niego należy telefon.
Obsługujący go doradca zorientował się, że coś jest nie w porządku, a klient może paść ofiarą oszustwa. Poinformował o swoich podejrzeniach dyrektor placówki, Martę Watołę.
- Rzeczywiście sprawa budziła podejrzenia. Choćby ze względu na fakt, że starszy pan chciał założyć internetowe konto - a zwykle klienci w podeszłym wieku są raczej tradycyjni. A do tego gdy doradca zaproponował, że zadzwoni pod podany telefon, do jego syna - ostro zaoponował. Zaprosiłam więc naszego klienta do swojego pokoju, abyśmy mogliśmy spokojnie porozmawiać. Z początku zarzekał się, że nie ma żadnego problemu, ale w końcu przyznał. Miał na kartce wypisane, krok po kroku, wskazówki, które przekazali mu oszuści, którzy - jak sądził - są policjantami.
Starszy pan opowiedział, że zadzwoniła do niego policjantka i poinformowała, że na jego pieniądze szykowany jest atak, musi więc te pieniądze umieścić w bezpiecznym miejscu. Sprawę potwierdzić miał rzekomy prokurator...
Dyrektor Watoła zadzwoniła na policję, a ta zajęła się sprawą. Najważniejsze, że pieniądze 94-latka pozostały bezpieczne. Tym sposobem pracownikom banku udało się ocalić kilkadziesiąt tysięcy złotych jego oszczędności.
Bankowcy zawsze gotowi pomóc
Jak podkreślają bankowcy - oczywiście, że klient ma prawo zawsze w pełni dysponować swoimi środkami, ale jeśli tylko pojawiają się jakieś wątpliwości - naprawdę może zaufać doradcy. Chociaż nie zawsze klienci - co trzeba podkreślić - chcą z takiej pomocy skorzystać.
- Kierujemy się doświadczeniem i dobrem naszych klientów. Nasi pracownicy dzięki szkoleniom w banku, ale też policji, są wyczuleni na tego typu sytuacje. Zwracamy uwagę na nietypowe zachowanie klientów, szczególnie osoby starsze, które chcą wypłacić dużą gotówkę z konta, są przy tym zdenerwowani i trzymają w ręku telefon, przez który może kontaktuje się z nimi przestępca. Wtedy dyskretnie dopytujemy, rozmawiamy, a jeśli jest potrzeba, powiadamiamy policję – podkreśla dyrektor Watoła.
Seniorzy na celowniku. Jak się chronić?
Co zrobić? Zawsze warto zweryfikować takie telefoniczne prośby dzwoniąc do kogoś z rodziny. Można też podzielić się swoimi wątpliwościami z pracownikiem banku, zanim zdecydujemy się zlikwidować lokaty i wypłacić oszczędności życia.
Jak podkreśla dyr. Watoła, bankowcy dbają, aby klient w takiej sytuacji znalazł się w dyskretnym miejscu, gdzie sprawę można omówić.
I pamiętajmy – policja nie prosi nigdy obywateli o pieniądze, ani też nie angażuje w swoje akcje.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
W PUNKT ODC. 4 - Ile wart jest widz Ekstraklasy?
TYDZIEŃ Magazyn reporterów Dziennika Zachodniego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?