Prezesi spółek węglowych KW i KHW odwołani

W sumie w śledztwie węglowym zarzuty usłyszało już 19 osób, w tym 10 w ostatnim tygodniu. A to jeszcze nie koniec, bo jak twierdzi prok. Leszek Goławski: - Sprawa jest rozwojowa.

Problem z wręczeniem odwołania premier Pawlak może mieć tylko w przypadku szefa Kompanii Mirosława K. (ciąży na nim zarzut przyjęcia 16 tys. zł łapówki). Kilka dni temu poleciał do Wietnamu. Po co?

- To służbowa podróż, ma firmową delegację - mówi Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii. Szczegółów jednak nie zna. Jak się dowiedzieliśmy, chodzi o rozpoczynającą się jutro Międzynarodową Konferencję Górniczą, podczas której prezentować się będą spółki węglowe z Europy, Azji i Ameryk.

W związku z odwołaniem prezesów ruszyła karuzela nazwisk nowych szefów spółek węglowych. Jako murowany kandydat wymieniany jest Jerzy Podsiadło, prezes Węglokoksu. Zmienić gabinet na nowy może także Jarosław Zagórowski, szef Jastrzębskiej Spółki Węglowej.

Jerzy Podsiadło zdążył odebrać już gratulacje, choć propozycji... jeszcze nie dostał.

- Nikt ze mną w tej sprawie nie rozmawiał. To plotki - mówił wczoraj prezes. Zanim rok temu trafił do Węglokoksu, pracował w Stalexporcie, potem był szefem Polskich Hut Stali, a następnie wiceszefem ArcelorMittal Poland S.A.

Jaki wpływ afera korupcyjna w węglu i wczorajsza decyzja wicepremiera Pawlaka mogą mieć na kondycję branży?

Ekonomista prof. Andrzej Barczak uważa, że kondycja górnictwa nie ucierpi. Gorzej z wizerunkiem firm i całego regionu.

- Śląsk i tak nie jest lubiany w kraju. Do tego dojdzie odium, że tu mieszkają łapówkarze. To niesprawiedliwe wobec wszystkich uczciwych mieszkańców regionu - podkreśla profesor.

Chwali decyzję Waldemara Pawlaka o odwołaniu szefów spółek węglowych.

- To najlepsze rozwiązanie. Warto też pójść dalej i sprywatyzować spółki. To sprawiłoby, że zarządzający nie byliby już objęci ustawą kominową. Mieliby dużo wyższe pensje i byliby rozliczani z zysków, a nie kompromisu zawartego ze związkami zawodowymi. To ukróciłoby zachowania korupcyjne - mówi Barczak.

Odwołanemu prezesowi KHW Stanisławowi G. śledczy zarzucają przyjęcie łapówek na kwotę 186 tys. zł; z kolei dotychczasowy szef Kompanii Mirosław K. miał przyjąć 16 tys. zł. Według prokuratury dostawali łapówki w zamian za preferowanie wybranych firm współpracujących z górnictwem.

Zarzuty wobec 10 podejrzanych dotyczą lat 2004-2007 i funkcji, które te osoby pełniły w tamtym okresie - dyrektorów kopalń lub pracowników spółek węglowych. Prywatne firmy opłacały się, żeby móc funkcjonować. Chodziło m.in. o preferencje przy płatnościach za faktury. Zwykły czas oczekiwania wynosił nawet pół roku. Za 3 proc. wartości faktury - płatność była niemal natychmiastowa. Wcześniej korupcyjne zarzuty w tym samym postępowaniu katowicka prokuratura postawiła dziewięciu osobom. Wśród podejrzanych są b. dyrektor kopalni Szczygłowice Adam K., któremu zarzucono, że w latach 2004-2008 przyjął 109 tys. zł łapówek; b. dyrektor kopalni Staszic Janusz S. (528 tys. zł) i b. dyrektor kopalni Wieczorek Artur K. (56 tys. zł).

Warto przypomnieć, że śledczy przypadkiem zapobiegli kroczącemu strajkowi w Kompanii. Mógł on przynieść spółce nawet 160 mln zł strat. Jej szef miał jednak na głowie inne problemy.

Związkowcy idą za ciosem. Zaczynają walkę o podwyżki w kolejnej spółce. WZZ Sierpień 80 odwiesił wczoraj spór zbiorowy w tej sprawie.