Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rynek nieruchomości drgnął, ale wciąż podaż jest wyższa od popytu

Henryk Sadowski
Widać już lekkie ożywienie na rynku nieruchomości. Jest tak zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym. Od początku roku z miesiąca na miesiąc największe polskie firmy sprzedają coraz więcej mieszkań. Wprawdzie sporo brakuje jeszcze do poziomów sprzed dwóch lat, kiedy na rynku panowała hossa, ale mijające wakacje można zaliczyć do udanych.

Widać to także na giełdzie. W ciągu ostatnich sześciu miesięcy, wartość akcji spółek deweloperskich znacznie wzrosła. Na przykład J.W. Construction aż o 177 proc. Tyle moglibyśmy zarobić na walorach tej spółki, kupując jej akcje w lutym i sprzedając teraz. W tym samym okresie wartość papierów Polnordu wzrosła o 118 proc., Dom Development o 114 proc., a Echo Investment o 65 proc.

Wczoraj swoimi wynikami finansowymi chwaliła się spółka Dom Development. Dla tej firmy najgorszym okresem był ostatni kwartał ub. r., kiedy sprzedali zaledwie 92 mieszkania. W pierwszym kwartale 2009 nabywców znalazło 106 lokali, a w drugim - 156. Wszystko wskazuje na to, że obecny kwartał będzie jeszcze lepszy. Zdaniem analityków, to nietypowa sytuacja. Bo zwykle, ze względu na okres wakacyjny, trzeci kwartał jest gorszy od dwóch poprzednich. Ale podobne wzrosty wykazują inni deweloperzy.

Według Pawła Majtkowskiego, głównego analityka Finamo, dalsze ożywienie na rynku nieruchomości będzie zależało od tego, jak deweloperzy będą podchodzili do obniżek cen. - Więksi, którzy mają zapas gotówki i solidne banki ziemi, nie muszą się spieszyć. Dotrwają do czasu, kiedy podaż będzie mniejsza - uważa Majtkowski.

Potwierdza to Jarosław Szanajca, prezes Dom Development. - W tej chwili gotowych do sprzedaży mamy około 200 mieszkań, a do końca roku zamierzamy oddać do użytku jeszcze 1100 - mówi Szanajca. Dodaje jednak, że nie będą ich sprzedawać za wszelką cenę. - Czekamy na odbicie na rynku. Pierwsze symptomy już są - uważa Szanajca. Spółka ma w tej chwili około 150 mln zł gotówki i na utrzymanie bieżącej działalności nie musi zaciągać kredytów ani wyprzedawać lokali po znacznie niższych cenach.

Jednak nie wszyscy deweloperzy są w tak dobrej sytuacji. Niektórzy są zmuszeni do obniżek cen. - Dotyczy to głównie firm mniejszych, które nie mają własnej gotówki i budowały na kredyt - mówi Majtkowski. Na rynku czeka już blisko 90 tys. niesprzedanych nowych mieszkań. Co miesiąc ta liczba się zwiększa, bo oddawane są do użytku lokale, których budowa rozpoczęła się za czasów boomu w nieruchomościach. To zmusza do redukcji cen. Nieruchomości tanieją już od blisko roku. Z cen ofertowych wynika, że w tej chwili mieszkania są tańsze o około 15 proc. niż we wrześniu 2008. Jednak gdy przyjrzymy się cenom transakcyjnym, te różnice sięgają nawet 40 proc. Zdaniem Majtkowskiego obecny kryzys przyczyni się do polaryzacji rynku. - Większość mniejszych firm zostanie wchłonięta przez większe - uważa Majtkowski.

Jarosław Szanajca zwraca uwagę, że nadal nie zmienia się polityka banków. Trudniej zarówno o kredyty hipoteczne, jak i inwestycyjne. - Jeszcze rok temu mogliśmy uzyskać kredyt operacyjny na 70 proc. wartości ziemi, na której budujemy. Dziś już nie ma takiej możliwości. Obostrzenia dotykają także naszych klientów. Banki są znacznie ostrożniejsze w udzielaniu kredytów hipotecznych - mówi Szanajca. Ale też ludzie są ostrożniejsi. W obawie przed utratą pracy, już tak chętnie nie zaciągają kredytów jak jeszcze rok temu.

Mimo to jest lepiej niż jesienią i zimą także na rynku wtórnym. - Analizując wyniki sprzedaży kilkunastu biur działających w naszej sieci, można dojść do wniosku, że rynek wtórny mieszkań cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem. Tylko w ten poniedziałek w jednym z naszych biur w Warszawie zrealizowaliśmy pięć transakcji! Obroty poszczególnych agentów są nawet kilka razy wyższe niż w tym samym okresie zeszłego roku - mówi Mariusz Kania, prezes Metrohouse.

Najczęściej przedmiotem transakcji są mieszkania w granicach cenowych 350-400 tys. zł. Wiele transakcji realizowanych jest z dużym udziałem środków własnych.

Zdaniem Kani wzmożony ruch na rynku nieruchomości nie jest wcale efektem zmiany polityki kredytowej banków ani znaczących obniżek cen nieruchomości. - Kończy się cierpliwość potencjalnych nabywców, którzy już od kilku-kilkunastu miesięcy nawet pomimo realnych możliwości pozyskania kredytu oczekiwali na dobry moment na zawarcie transakcji - uważa szef Metrohouse. Na rynku w ostatnim czasie pojawiło się wiele atrakcyjnych cenowo ofert, a wraz z nimi uaktywniły się osoby zainteresowane zakupem. Niektórych mobilizuje program dopłat do kredytu "Rodzina na swoim".

Wraz z końcem wakacji, jak co roku, na rynek może trafić kolejna fala mieszkań wystawionych do sprzedaży na rynku wtórnym. Wiele wskazuje na to, że jesienią popyt także utrzyma się na dość wysokim poziomie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Rynek nieruchomości drgnął, ale wciąż podaż jest wyższa od popytu - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na gliwice.naszemiasto.pl Nasze Miasto