Pojedynek sąsiadów w tabeli nie był atrakcyjnym widowiskiem. Carbo i Myszków pilnie potrzebują punktów, ale z bezbramkowego remisu bardziej zadowoleni byli goście. Jedynym pocieszeniem dla gliwiczan może być fakt, że był to ich szósty z rzędu mecz bez porażki.
- Tylko z tego mogę być zadowolony - żalił się po meczu trener Carbo, Piotr Wieczorek. - Nasz atak pozycyjny był za wolny, zbyt przejrzysty i rywal nie miał problemów z likwidowaniem groźnych sytuacji pod swoją bramką.
Tych sytuacji nie było za dużo. Zwłaszcza w pierwszej połowie, gdy z boiska wiało nudą, a dobre akcje można było policzyć na palcach jednej ręki.
Po zmianie stron gra była nieco szybsza, głównie w wykonaniu gospodarzy. Piłkarze z Myszkowa bardziej myśleli o zabezpieczeniu swojej bramki niż o ataku. Wystarczy powiedzieć, że myszkowianie nie oddali w całym meczu ani jednego celnego strzału na bramkę Andrzeja Jarkiewicza.
- Nie napracowałem się zbytnio w tym meczu, ale przez cały czas musiałem być czujny - stwierdził po meczu bramkarz Carbo.
Pod koniec meczu goście odważniej zaatakowali, ale ich akcje kończyły się na dobrze grającej obronie Carbo. Po drugiej stronie dobrych sytuacji nie wykorzystali Fryderyk Wolny, Krzysztof Bąk i Wojciech Kędziora.
Bohaterem meczu mógł być Marek Adamczyk, który kilka sekund po wejściu na boisko był bliski pokonania Tomasza Stańczyka. Ten sam zawodnik w ostatniej chwili próbował zaskoczyć bramkarza Myszkowa, ale jego strzał poszybował nad poprzeczką.
Gospodarzy mobilizowała przez cały czas czteroosobowa orkiestra. Gra muzyków była zdecydowanie lepsza niż piłkarzy obu drużyn.
Zgadnij kto to? Sportowe gwiazdy jako dzieci
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
