Wybierz region

Wybierz miasto

    Zgłoś komentarz do moderacji

    Mi doczepił się łysych,letnich opon na przeglądzie. Przegląd w listopadzie.Tłumaczę,te są letnie,lada dzień zmieniam na zimówki. Mało brakowało,a musiałabym go na kolanach błagać,żeby podbił mi w końcu ten przegląd. A z innej beczki...przyjeżdżam do tej samej stacji ( nie na przegląd) bo coś mi niemiłosiernie stuka w zawieszeniu. Auto wzięte na tzw "szarpaki". I tekst...nie wiem o co Pani chodzi,zawieszenie idealne...Totalna masakra. Ale to jeszcze nic w porównaniu ze stacją diagnostyczną w Tworogu. Miałam do wymiany przednie amortyzatory. Mój mechanik doradził,żebym podjechała na stację diagnostyczną,żeby żeby stwierdzić zużycie tylnych amorów,bo nie ciekły,ale być może też były już zużyte. Podjeżdzam na w/w stację,wjeżdzam na kanał...pan ogląda z prawa z lewa...po czym stwierdza... Pani nie ma z tyłu amortyzatorów. Pytam..jak to nie mam,wymontował mi ktoś?? A gość na to..no nie,niektóre auta zamiast amortyzatorów mają sprężyny. Za sprawdzenie amortyzatorów,których rzekomo nie mam,miałam zapłacić 20 zł...To jest dopiero mistrzostwo.

    KOD

    Polecamy!