Boks znów w Gliwicach

Dziesięć lat temu przestał istnieć boks w Gliwicach. Teraz grupa pasjonatów znów stara się nawiązać do chlubnych tradycji: przed kilkoma dniami zarejestrowano Gliwicki Uczniowski Klub Sportowy Carbo.

- Zakładanie klubu przypomina wspinanie się po drabinie. Jeszcze sporo nam brakuje do jej szczytu, ale siedzimy już na niej mocno - barwnie stwierdził wiceprezes Waldemar Ryfiak. - Musimy przetrwać najtrudniejszy pierwszy okres. Gdy przyjdą sukcesy będzie łatwiej, a młodzież naprawdę mamy uzdolnioną.

Co na to siostry?

Podczas pierwszego, trochę chaotycznego naboru, zgłosiło się 48 osób, wśród nich kilka dziewczyn.

- Zajmą się nimi byli bokserzy Carbo. Pełną parą ruszamy od września, trenerami będą m. in. Włodzimierz Kowalczyk, Henryk Wilk i Ireneusz Tomczak - mówi sekretarz klubu Maciej Niemirycz, który także będzie współpracował jako szkoleniowiec.

Największym zmartwieniem działaczy pozostaje kwestia sali treningowej.

- Szkołę, w której mieliśmy mieć zajęcia przejęły siostry zakonne. Mamy jednak nadzieję, że osiągniemy porozumienie i przez rok pozwolą nam korzystać z sali gimnastycznej. Potem wyprowadzimy się od obiektu należącego do fabryki kabli, tyle bowiem czasu potrzeba, by ją przystosować do naszych potrzeb. A jej dyrektor może nawet pomóc, by przepisano salę na nasz klub. Wspiera nas też Stanisław Deryło, szef tartaku, w którym zostaną wykonane potrzebne nam rzeczy - wymienia Ryfiak.

Z sądu na ring

Na rzecz klubu pracuje w mieście kilkanaście osób. Siedziba mieści się na razie w kancelarii mecenasa Piotra Dębskiego.
- Pan mecenas to kibic boksu. Pomoże nam też finansowo, przeznaczając na klub honorarium za jedną z prowadzonych spraw, możemy sobie nawet wybrać za którą - dodaje ze śmiechem wiceprezes klubu.

Wszyscy działacze pracują społecznie. Od ich inwencji zależy także zgromadzenie potrzebnego sprzętu.

- Udało nam się załatwić trochę rękawic z Knurowa i Zabrza, tanio zdobyliśmy ukraińskie "łapy", a w dawnej sali Carbo odkryliśmy podłogowy ring. Taki, którego nie trzeba umieszczać na podwyższeniu - mówi Niemirycz.

Walka we krwi

Bez pieniędzy jednak się nie obejdzie. Pewną pomoc obiecały już władze miasta, być może pomoże także fundusz Związku Anonimowych Alkoholików, który otrzymuje dotację na pracę z dziećmi z biednych rodzin.

- A na takich zależy nam szczególnie. Nie chciałbym, żeby to tak zabrzmiało, że nie damy szansy młodzieży z tak zwanych dobrych domów. Ale ci, których mieliśmy już na treningach mają walkę we krwi, a my chcemy nad tym instynktem zapanować i dać im szansę, by agresję wyładowywali w sporcie. Myślę, że z korzyścią i dla nich, i dla nas wszystkich - kończy Ryfiak.

Mistrzowie z Carbo

Bokserzy Carbo w drużynowych rozgrywkach o mistrzostwo Polski zazwyczaj bronili się przed spadkiem, z różnym zresztą powodzeniem. W 1982 roku znaleźli się w II lidze, po kilku latach ograniczono działalność do sekcji juniorskiej, a w 1992 r. i historia dobiegła końca. Siłą gliwiczan były turnieje indywidualne. W 1959 r. mistrzem Śląska został Klemens Małkiewicz, a rok później do klubu trafił pierwszy złoty medal mistrzostw Polski wywalczony przez Huberta Kucznierza. W 1973 r. brąz mistrzostw Europy zdobył Krzysztof Madej.