Przypomnijmy, iż podpisana w 2003 roku umowa zakładała dostawę 64 pojazdów, w większości czołgów PT-91 (Twardy). W zamian Łabędy miały skasować 380 mln dolarów. Czy faktycznie tyle dostaną? Przez czołowe krajowe media przemknęła wczoraj informacja, że zakład być może będzie musiał zapłacić kary za nieterminowe tempo dostaw. Pojawiły się też sugestie, że w części wozów nie działają właściwie niektóre systemy. Błędy te miałyby kosztować zakład nawet kilkadziesiąt milionów dolarów.
Na reakcję Bumaru nie trzeba było długo czekać. - Dostawa wszystkich czołgów PT-91 i towarzyszących im pojazdów technicznych wyprodukowanych w ramach kontraktu malezyjskiego została zrealizowana. Wszystkie systemy zaakceptowane przez odbiorcę malezyjskiego zainstalowane w tych pojazdach funkcjonują prawidłowo - zapewniała Monika Koniecko, rzeczniczka grupy Bumar. Tłumaczy, że obecnie trwa odbiór techniczny pojazdów i szkolenie załóg.
Tyle tylko, że samo zrealizowanie dostaw nie przesądza, że wszystko odbywa się zgodnie z planem. Kontrakt miał być bowiem zakończony i rozliczony w ubiegłym roku, a faktycznie nastąpi to dopiero teraz. Przedstawiciele producenta zapewniają, iż czołgi były do odbioru w terminie. Dlaczego więc na czas nie dotarły do Malezji i czy ewentualny cudzy poślizg może kosztować gliwicką fabrykę miliony dolarów? Tutaj rozmowność rzeczniczki koncernu już nieco stopniała. - Szczegóły kontraktu objęte są tajemnicą. W związku z tym nie będziemy teraz niczego mówić ani o konkretnym terminie ostatniej dostawy, ani o karach umownych - powiedziała Monika Koniecko.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?