Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Czytelnik patrzy sercem" - WYWIAD ze Stefanem Dardą. Jego książka ma szansę na tytuł najlepszego horroru!

Joanna Nowicka
"Czytelnik patrzy sercem" - WYWIAD ze Stefanem Dardą. Jego książka ma szansę na tytuł najlepszego horroru!
"Czytelnik patrzy sercem" - WYWIAD ze Stefanem Dardą. Jego książka ma szansę na tytuł najlepszego horroru! Paulina Daniewska
Pochodzący z Lubyczy Królewskiej Stefan Darda to dziś jeden z najbardziej cenionych polskich pisarzy, którzy mrożą nam krew w żyłach. Książka autora horrorów i powieści grozy "Nowy dom na Wyrębach" została nominowana w plebiscycie portalu lubimyczytac.pl - Książka Roku 2017. O nagrodę Stefan Darda rywalizuje m.in. ze Stephenem Kingiem. Zachęcamy do oddania głosu na "naszego" pisarza i lektury wywiadu.

Głosowanie na portalu lubimyczytac.pl znajdziecie pod LINKIEM.

Wychowany na Roztoczu Stefan Darda o nagrodę w Plebiscycie Książka Roku walczy zarówno z polskimi, jak i z zagranicznymi autorami, których książki wydane zostały w minionym roku w Polsce. Łącznie w 12 kategoriach nominowanych zostało 240 pozycji książkowych. Większość z nich to propozycje autorów spoza granic Polski. Książka Dardy "Nowy dom na wyrębach" została nominowana w kategorii "horror" w której również przeważają książki zagranicznych autorów.

Nagroda w plebiscycie lubimyczytac.pl jest specyficzna, bo opiera się nie na głosach krytyków, ale opinii czytelników. Już sama nominacja jest dużym wyróżnieniem, bo otrzymały ją książki najczęściej czytane i opiniowane.

O nominacji, Domie na wyrębach, Roztoczu i nadchodzącej premierze kolejnej książki - ROZMAWIAMY ZE STEFANEM DARDĄ


Nominacja w plebiscycie lubimyczytac.pl to nie pierwsze wyróżnienie dla Stefana Dardy. Nie przyzwyczaił się Pan już do tych nagród?

Ja w ogóle się nie spodziewałem takiej nominacji i, przede wszystkim, o nią nie zabiegałem. I nagle się okazało, że ta książka została nominowana. A to przecież powieść specyficzna, bo dopiero pierwsza część z dwutomowego cyklu kończącego serię Domu na wyrębach. To zaskoczenie, ale bardzo sympatyczne, takie historie są najfajniejsze.

Nominacja opiera się na popularności książki wśród czytelników. Oni też wybiorą najlepszą książkę. Co jest ważniejsze - opinia krytyka czy Czytelnika?
Zawsze Czytelnika, bo on patrzy sercem. Nie bierze pod uwagę jakiś wydumanych kwestii. W październiku minie 10 lat od kiedy zadebiutowałem, ukazało się osiem książek. I przez te wszystkie lata powtarzam, że zawsze najważniejszy jest Czytelnik. Owszem, zdarzają się takie opinie z którymi się nie zgadzam, ale takie jest właśnie prawo Czytelnika. Nie kłócę się i nie dyskutuję. Ja napisałem najlepiej jak potrafię. Nie chodzi o to by pisać pod publiczkę, dla poklasku.

Wrócił Pan do Wyrębów po latach….?

Po długich latach

Od początku miał pan taki zamysł, że „tu wrócę”?
Nie. Żeby to zrozumieć musielibyśmy cofnąć się 10 lat wstecz. Pracowałem w Przemyślu, byłem urzędnikiem

Gdzie?
W Urzędzie Celnym. Ale wcześniej na studiach grałem w "Orkiestrze pod wezwaniem Świętego Mikołaja", byłem też prezesem klubu turystycznego…. potem wylądowałem w Przemyślu. Początkowo wydawało mi się, ze może to doby pomysł na życie, ale ta przeszłość mnie determinowała; nie czułem, że robię to co chciałbym robić. Rozpoczęcie pisania to był trochę rozpaczliwy ruch. Napisałem książkę, wysłałem do kilkunastu wydawców. I oni ją w większości odrzucili. Tylko jeden zdecydował się na wydanie. Pomyślałem wtedy, że jak się sprzeda kilkaset egzemplarzy to będę miał kieszonkowe do urzędniczej pensji. A z drugiej strony oczywiście marzyłem, że okaże się, że książka się sprzedaje dobrze i będę mógł zrezygnować ze znienawidzonej przeze mnie pracy…

Czyli na ten moment nie myślał Pan w ogóle kategoriach kontynuacji „wyrębów”?
Na ten moment w ogóle nie myślałem, że powstanie jakakolwiek inna książka. Chciałem po prostu coś dać od siebie. A potem książka została wydana, dobrze się sprzedała, chyba można było to nazwać spektakularnym sukcesem wydawniczym. I przyszły cztery tomy Czarnego Wygonu.

"Czarny Wygon" to horror a "Dom na wyrębach" bardziej powieść grozy?

Trudno to klasyfikować. Mówi się, że jeżeli występują postaci z zaświatów to jest horror.

Ale czasem nie wiadomo czy wystąpiły?
Tak. Granica jest płynna. Autor się czasami bawi z czytelnikiem. Coś sugeruje, może było, może nie było. A czytelnik zostaje ze znakiem zapytania

Wróćmy do Wyrębów
Wielokrotnie dostawałem sygnały o Czytelników, że chcieliby tam powrócić. A ja mówiłem, że to się stanie dopiero kiedy będę miał pomysł warty uwagi mojej i Czytelnika. „Nowy dom na wyrębach” właśnie taki jest. Miałem na książkę pomysł i po reakcjach Czytelników widzę, że się udało i warto było wrócić.

A ten pomysł to było nagłe uderzenie coś po prostu dojrzało?
Nie chciałem „odgrzewać kotleta” na pewno. Nie chciałem by postać strzygi wróciła i zaczęła mieszać. Pomyślałem że zrobię woltę i pójdę na około. Teraz jesteśmy po pierwszej części a druga jest na ukończeniu. I to w niej dopiero wszystko się okaże, moje pomysły zostaną wyeksponowane.

To wiele tłumaczy. Zanotowałam opinie o książce na portalu lubimyczytac.pl. „zagmatwał, zamotał, zakręcił, narobił smaka”
Czytelnicy po lekturze mogą być w zawieszeniu. Zdaję sobie sprawę. Myślę jednak, że druga część ich usatysfakcjonuje

Tam jest finał?
Tak. Planuję, że ona zamknie cykl o Wyrębach. „Nowy Dom na Wyrębach II” będzie zakończeniem trzytomowego cyklu

Kiedy premiera?
W czerwcu, 19-go. To bardzo świeża informacja

W wywiadach mówił Pan że inspiruje się zasłyszanymi podaniami ludowymi, legendami. Ale w moim środowisku takie historie nie były na porządku dziennym. Babcia mi nie opowiadała o strzygach. Podejrzewam że musiał Pan zadać odpowiednie pytania odpowiednim osobom. Jak to się stało że dotarł Pan do tych historii?
Ziarno zostało zasiane gdy grałem w Orkiestrze Świętego Mikołaja w Lublinie. Chodziliśmy po górach z instrumentami. Nosiliśmy gitary, bębny, wiolonczele. Wyglądało to dość dziwnie, taka specyficzna trupa, ale szukaliśmy wtedy muzyki. Spotykaliśmy ludzi, często już starszych, którzy mieli dar opowiadania. To się działo np. przy ogniskach, wieczorem. Były historie o duchach, upiorach, coś straszyło, ktoś wylazł z bagien. Ziarno zostało zasiane. Zacząłem czytać przekazy ludowe i literaturę fachową. Wiem, że bez orkiestry by tego nie było. Historie z nią związane wspominam niemal ze wzruszeniem. Potem też reaktywowaliśmy klub turystyczny Mimochodek. Mieliśmy dom na Polesiu. W efekcie to wszystko się skumulowało i nagle pojawił się we mnie pomysł na pierwszą książkę, która w sumie miała być opowiadaniem na 30 stron. Ale po tych 30 stronach zacząłem się rozkręcać…

I osadził Pan akcję na Polesiu a w kolejnych książkach na Roztoczu
Wyręby na Polesiu, Czarny Wygon na Roztoczu. Pochodzę z Roztocza. Pierwszy moja piesza wyprawa jaką pamiętam była właśnie w okolice Guciowa. Pisząc książkę myślałam, że może umiejscowić zdarzenia w Beskidzie Niskim, ale ostatecznie wybrałem okolice Zwierzyńca. Jedną z głównych przyczyn było to, że chciałem złożyć pewien hołd tym miejscom

To magiczne tereny
Bardzo! Poza tym, bardzo wiele osób zaczęło przyjeżdżać na Roztocze po przeczytaniu książek.

I się nie bali?
(śmiech)…. wszyscy chyba wrócili!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zamosc.naszemiasto.pl Nasze Miasto