Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dariusz Dudek: Nie różnimy się od innych. Jesteśmy tradycyjną rodziną.

Piotr Grela
Marzena Bugała
Dariusz Dudek opowiada o czasach dzieciństwa i świętach: Jeśli pytamy o miejsce, w którym się wychował i które go ukształtowało, odpowiada bez wahania - Knurów. Wigilia? Tradycyjna i w rodzinnym gronie - odpowiada młodszy z braci Dudków.

Tu się urodziłem, to miejsce mojego dzieciństwa. Jeśli mówię o Knurowie, to myślę Krywałd, kojarzę Knurów ze stadionem Concordii, ale główne skojarzenie to Szczygłowice i boisko, które było blisko mojego domu - mówi Dariusz Dudek, dziś drugi trener Piasta Gliwice. - Można powiedzieć, że razem z Jurkiem tam byliśmy pierwszymi trenerami dla siebie. Zazwyczaj było tak, że ja grałem w polu, Jurek grał na bramce i w ten sposób testowaliśmy siebie - wspomina Dariusz Dudek.

Nie może dziwić, że dla piłkarza, obecnie trenera, to sport zajmuje centralne miejsce we wspomnieniach i do wydarzeń z boisk najchętniej wraca jeden z najsłynniejszych knurowian.

- Kiedyś to wyglądało troszeczkę inaczej. Kiedy funkcjonowały bardzo dobrze kopalnie, to miałem spełnione wszystkie możliwe warunki, by móc się przygotować do roli piłkarza - zaznacza młodszy z braci Dudków. - Przeszliśmy prawdziwą szkołę życia dla piłkarza. Były boiska, był basen, były możliwości wyjazdu na obozy i to wszystko gwarantowała nam kopalnia. Czasy się zmieniły i razem z nimi warunki. Tych boisk już nie ma. Grało się tak zwane "blokowe" (między blokami) jeden blok rywalizował z drugim. Dziś w tym miejscu już są krzewy i drzewa. Przez to, że kopalnia nie inwestuje już w takim stopniu w sport jak kiedyś, jest trudniej wychować młodego zawodnika, bo zawsze twierdziłem, teraz jako trener to podtrzymuję, że jeżeli chcemy mieć dobrych piłkarzy to młodzież musimy ściągać z podwórka, bo tam są najlepsi. Talenty rodzą się miedzy blokami, tam są super-piłkarze i nasza w tym głowa, żeby ich wypatrzeć i sprowadzić do klubu, gdzie będą mieli jeszcze lepsze warunki do treningu - analizuje trenerskim okiem Dariusz Dudek.

Podwórkowe granie wczoraj i dziś…

Cofnijmy się trochę w czasie, wcale niedużo, tak mniej więcej 15 lat… obrazek, który opisał Dariusz Dudek był dość często spotykany. Dzieciakom, które chciały haratać w gałę niewiele było potrzebne do szczęścia. Bramkę zastępowały dwa drzewa i chętnych do gry nie brakowało, a kamienie nie były nikomu straszne. Jak jest dzisiaj?
- Tak naprawdę niemal przy każdej szkole są piękne, nowe boiska, ale są one niewykorzystywane przez dzieci. Między blokami są zamontowane ławki, albo ograniczenia z tabliczkami "szanuj zieleń". Tych bramek między drzewami już nie można zrobić, bo sąsiedzi krzyczą, że to ich działka. Po za tym wcześniej nie było takiej konkurencji poza telewizją. Jak ktoś miał wideo, czy telewizję satelitarną to należał do wyjątków. Dziś dzieci są "niewolnikami" komputerów, konsoli do gier, tabletów i innych gadżetów. Teraz dzieciaki zamiast iść na podwórko grać w piłkę, spędzają ten czas przed monitorem i stąd też trudniej jest wychować młodych zdolnych piłkarzy - stawia diagnozę aktualny drugi trener ekstraklasowego Piasta Gliwice.

Dariusz Dudek: Jak święta, to z rodziną

- Jesteśmy typową śląską rodziną, staramy się dochować tradycji i pod tym względem nie różnimy się od innych. Co roku Wigilię spędzaliśmy w domu moich rodziców. Tym razem chyba pojedziemy do Jurka, który już się wybudował i urządził w nowym domu. Bardzo się cieszę na to spotkanie, bo w ciągu roku niewiele jest okazji i czasu, by spędzić chociaż chwilę z rodziną - przyznaje Dariusz Dudek.

Kiedyś piłkarz, dzisiaj trener opowiedział nam także o podziale zadań podczas przygotowań do świąt.
- Generalnie u nas w rodzinie, każdy wie co ma do zrobienia. Niezmiennie od lat za wypieki i wszystkie sprawy związane z gotowaniem odpowiada moja żona. Ja się w to nie mieszam, do moich zadań należą porządki, ubieranie choinki i ewentualnie zakup prezentów - przyznaje z uśmiechem.

A skoro już o prezentach mowa, to czego życzą sobie dzieci i sam Dariusz Dudek? - Tak, jak tradycja nakazuje moi synowie swoje życzenia zapisali w listach do Św. Mikołaja i Dzieciątka i nie jest to nic nadzwyczajnego. Starszy syn, Dawid zażyczył sobie pod choinkę książkę kucharską Anny Starmach, w której jest zakochany. Myślę, że uda się ten prezent sprawić, może nawet z autografem autorki. Młodszy syn napisał w liście prośbę o piłkę do nogi i zdalnie sterowany samochód. A dla mnie najlepszym jest ten sam czas świąteczny i chwila odpoczynku, możliwość spędzenia czasu w rodzinnym gronie.

Wigilia, kiedy wspólnie wszyscy - ja z żoną i synami, rodzina Jurka z dzieciakami i nasi rodzice. Wigilię zaczynamy dość wcześnie, bo raz potem rozjeżdżamy się do swoich domów i w węższym już gronie świętujemy. Potem jest kilka spokojnych dni, a następnie już na sylwestra tradycyjnie z Jurkiem jedziemy do Bukowiny Tatrzańskiej i tam witamy Nowy Rok - już cieszy się na ten czas młodszy z braci Dudków.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gliwice.naszemiasto.pl Nasze Miasto