Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Do powodzian z powiatu trafiły meble z darów

JH
Dary trafiły m.in. do państwa Hyłów w Paniówkach
Dary trafiły m.in. do państwa Hyłów w Paniówkach Mikołaj Suchan
Łzy w oczach, ale i wielkie obawy, czy pomoc nie zmarnuje się. Do powodzian z powiatu gliwickiego wciąż trafiają dary ofiarowane im dzięki zbiórce pieniędzy przeprowadzonej wśród mieszkańców niemieckiego powiatu Mittelsachsen, partnerskiego dla powiatu gliwickiego. W miniony poniedziałek do 13 rodzin z Paniówek i Wilczy trafił transport z meblami. Ludzie od serca dziękowali. Nie kryli jednak i obaw, że kolejna powódź może przyjść bardzo szybko, a oni nadal nie czują się bezpiecznie w swych domach.

Niemcy tuż po powodzi pokazali, że partnerstwo istnieje nie tylko na papierze. W czerwcu do poszkodowanych trafiły pierwsze osuszacze. Na konto knurowskiego oddziału Polskiego Czerwonego Krzyża trafiło też 30 tysięcy euro z publicznej zbiórki. Najpierw do poszkodowanych trafił m.in. sprzęt gospodarstwa domowego, pościel, pasza dla zwierząt. W jednym z salonów meblowych powodzianie mogli także wybrać meble, którymi umeblują mieszkania. Najpierw jednak muszą je doprowadzić do porządku


Do domu państwa Hyłów w Paniówkach idzie się przez ogród, w którym straszą wysuszone, obumarłe drzewa i krzaki. W domu czuć stęchlizną. Na parterze wciąż widać, że woda sięgała aż po sufit. Gdzieniegdzie pozrywany jest tynk. Do tego, aby tu zamieszkać jeszcze daleka droga.


– W piwnicy wciąż jeszcze mamy wodę. Niektórzy radzą, żeby już zacząć remont, ale jak to zrobić, skoro ściany nadal są wilgotne? Dopiero po siedmiu tygodniach wróciliśmy do siebie, wcześniej mieszkaliśmy u rodziny. Nawet nie wiadomo, w co ręce włożyć. Meble na razie wstawimy do garażu. Przecież nie wstawimy ich do tego marasu – mówi Monika Hyła.


Hyłowie w domu przy ul. Kłodnickiej mieszkają od 34 lat. Nie wyobrażają sobie przeprowadzki, choć wały Kłodnicy widać z ich okien. Jan Hyła wspomina, że kiedyś ich dom stał na górce. Po latach, wskutek fedrunku przez kopalnię Sośnica-Makoszowy, teren obniżył się o 16 metrów.


– Najgorsze to dopiero teraz przyjdzie. Niby coś tam na wałach robią, ale widać że przeciek. Gdyby doszło do najgorszego, to nas poświęcą, byleby tylko Gliwic ratować – z obawą mówi Jan Hyla. 


Jak podkreśla Janusz Sacha, wiceprezes knurowskiego PCK, poszkodowani mogli sobie wybrać meble. ale nie oznacza to, że dostawali je w komplecie.


– Każdy brał to, co jest mu najbardziej potrzebne – dodaje.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gliwice.naszemiasto.pl Nasze Miasto