Publiczności masowych imprez pozostają w pamięci jedynie wykonawcy ukazujący się w światłach sceny. Mało kto pamięta o ludziach, bez których najmniejszy nawet show nie doszedłby do skutku. Jednym z nich jest Henryk Brumer.
Henryk, popularnie zwany Hansem, to postać dobrze znana zarówno starszym, jak i najmłodszym na miejscowym podwórku kulturalnym. Poczynając od 1982 roku mało które przedsięwzięcie kulturalne w mieście obyło się bez jego udziału, a od października 1997 roku pełni funkcję Koordynatora ds. Działalności Wychowawczej Rudzkiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
- Od dziecka wiedziałem, co chcę robić. W podstawówce nosiłem adapter, płyty, miałem szerokie zainteresowania. W szkole średniej było podobnie, dzięki temu przechodziłem z klasy do klasy - wspomina Hans.
W 1980 roku zaszły dwa zdarzenia, które nieodwołalnie zmieniły jego życie. Jednym z nich był pierwszy festiwal Rawa Blues, odbywający się w kilku katowickich klubach. Tam po raz pierwszy zetknął się z Irkiem Dudkiem.
- Sprawił na mnie ciekawe wrażenie, niespokojny duch, wciąż gdzieś pędzący. Całkiem jak ja - mówi o początkach znajomości z Dudkiem, H. Brumer.
Drugim z przełomowych wydarzeń był I Przegląd Zespołów Rockowych w Rudzie Śląskiej, organizowany przez ZSMP.
- Ale dno! Wszystko bez ładu i składu, nikt nie wiedział, o co chodzi. Postanowiłem zrobić swój przegląd, oczywiście lepiej - opowiada Hans.
Upór Brumera przy poparciu Stefana Świtały, ówczesnego kierownika Domu Kultury KWK Bielszowice, przyniósł nadspodziewanie dobre efekty. Przyjechali profesjonalni dziennikarze, gościnnie zagrał Irek Dudek. Podczas dwóch kolejnych przeglądów w jury zasiadał Walter Chełstowski, legendarny już pomysłodawca i organizator festiwali w Jarocinie. W międzyczasie Dudek zaprosił Brumera do współpracy. Na II Festiwalu Rawa Blues Hans pojawił się już jako członek ekipy technicznej. Zaczął również jeździć po Polsce jako road manager Dudka.
- Zaczynałem od noszenia kabli i podpatrywania doświadczonych dźwiękowców. Gdy Shakin Dudi odniósł sukces, rzadko udawało mi się bywać w domu, non stop jakieś koncerty, poznałem też studio nagraniowe. Żyło się wtedy naprawdę szybko, był to najbardziej intensywny okres mojego życia - mówi Hans. - Nigdy mi nie szczególnie nie zależało na rozgłosie, nie czuję się pokrzywdzony stojąc za sceną, po prostu robię to, co lubię - mówi Hans.
Jak to jednak w rozrywkowym interesie bywa, po latach tłustych przyszły chude. Irek Dudek miał wypadek, przez około dwa lata leżał w szpitalu. W tym czasie Brumer był już kierownikiem klubu Jowisz w Goduli. Pewnego razu przyszli do niego ludzie z Gangu Olsena i zaproponowali, by objął ich swą opieką.
- To był szok! Po profesjonalnych trasach, przyzwoitej kasie i rozrywkowym życiu zostałem managerem chłopców z domu kultury. Ale ja miałem dobre dojścia, a nie ma co ukrywać, że cała ta branża opiera się na znajomościach i układzikach - opowiada Hans.
Kontakty szybko zaprocentowały. Wkrótce nagrania zespołu pojawiły się na antenie radiowej, m.in. Trójki. Gang Olsena wygrał też festiwal w Jarocinie. Z tym szczególnym miejscem również wiąże się wiele ciekawych wspomnień.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?