Masowy grób w tzw. Śląskim Katyniu pozostaje więc tylko symboliczny. Według świadków, to właśnie tu miały się zatrzymać ciężarówki wiozące partyzantów, którym obiecano wcielenie m.in. do armii gen. Andersa. Walczący z władzą komunistyczną młodzi ludzie zawierzyli słowom konfidenta z UB, który wniknął w ich szeregi.
Pamięć o ofiarach podstępnej prowokacji wciąż jest żywa, czego dowodem byli licznie zgromadzeni uczestnicy patriotycznej uroczystości na leśnej polanie. Jednak coraz mniej osób wierzy w rozwikłanie tej jednej z największych tajemnic powojennej historii Polski.
- Prokuratura zaczęła przesłuchiwać świadków dopiero w latach 90. ubiegłego wieku. Wcześniej ludzie bali się mówić - podkreśla Stanisław Markowicz ze Stowarzyszenia Przyjaciół Armii Krajowej i dodaje: - Jeśli był rozkaz zatrzeć ślady tej zbrodni, to został on pieczołowicie wypełniony.
Piotr Nalepa, prokurator z IPN-u mówi, że w czasie przeszukiwania leśnej polany i jej najbliższej okolicy archeolodzy natrafili zelówki i guziki z żołnierskiego umundurowania oraz kość. Ludzką, piszczelową.
Ekspertyza potwierdziła, że ma bardzo silne ślady mechanicznych uszkodzeń, charakterystycznymi dla wybuchów. Może to potwierdzać, że w miejscu tym doszło do eksplozji. Dlaczego śledztwo umorzono? Głównie dlatego, że już nie żyją zleceniodawcy tej zbrodni. Poznaliśmy za to ich nazwiska, to wysoko postawieni funkcjonariusze UB. Wiemy, że akcja nosiła kryptonim Lawina. Zidentyfikowaliśmy też nazwiska 68 ofiar, docierając do rodzin członków grupy "Bartka" - mówi prok. Nalepa.
Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?