W sobotni wieczór pożegnaliśmy tegoroczną odsłonę Międzynarodowego Festiwalu Jazz w Ruinach. Zgromadzona w surowych murach dawnego Teatru Victoria publiczność podziwiała artystyczny eksperyment spod znaku taneczno-wokalno-muzycznej formacji Artrance.
Andrea Ladanyi, węgierska performerka i aktorka hipnotyzowała festiwalowiczów tańcem. Momentami bardzo zmysłowym, tętniącym erotyzmem, który już po chwili zamieniał się w mechaniczne posłuszeństwo wobec wypluwających dźwięki instrumentów. Pocierana smyczkiem gitara czy bardzo głośna i regularna perkusja mieszały się z uwodzicielskim śpiewem Indii Czajkowskiej...
Mimo że show Artrance trwało jedynie godzinę i było daleko odbiegającym od jazzu eksperymentem, zgromadzeni w Ruinach słuchacze nagrodzili artystów gromkimi brawami.
SPRAWDŹ TEŻ: Nasz serwis specjalny poświęcony Jazzowi w Ruinach [PROGRAM, ARTYŚCI, RELACJE]
Drugi koncert ostatniego dnia festiwalu to już zupełnie inny klimat. Krzysztof Pacan oraz jego towarzysze zaprezentowali utwory z projektu Facing the Challenge. Ukoronowaniem ich występu i całego festiwalu była kompozycja, którą muzycy dedykowali zmarłemu niedawno wybitnemu saksofoniście jazzowemu Tomaszowi Szukalskiemu, a którą mieli okazję wykonywać wraz z nim w przeszłości.
Festiwalowej doskonałej atmosfery nie zepsuły: wyraźnie gorsza niż przed tygodniem pogoda ani... problemy z prądem, którego nagle i dosłownie na chwilę w Ruinach zabrakło.
Miłośnikom jazzu w Gliwicach nie pozostaje nic innego, jak poczekać na kolejną odsłonę Jazzu w Ruinach. Tym bardziej uzależnionym od synkopowanych brzmień polecamy za to wrześniowe koncerty w Śląskim Jazz Clubie
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?