Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kapłani diecezji gliwickiej i opolskiej świętowali srebrny jubileusz święceń kapłańskich [WIDEO]

Justyna Toros
JUT
Sośnica świętowała, bo proboszcz parafii św. Jacka oraz 34 innych kapłanów obchodziło 25-lecie swoich święceń.

Dokładnie 25 lat temu w Opolu zostało wyświęconych 42 nowych kapłanów. Po tylu latach, spotkali się aby w parafii pw. św. Jacka w Gliwicach-Sośnicy, świętować swój srebrny jubileusz.

Uroczystość była piękna, grała orkiestra, śpiewał zespół. Na ołtarzu można było zobaczyć tego dnia wielu księży, gdyż na mszy byli nie tylko jubilaci, ale też zaproszeni kapłani. Na mszę święto przyszło również dużo parafian.

- Chcemy razem z jubilatami cieszyć się z tych 25 lat kapłaństwa - mówił podczas kazania ks. Infułat Kołodziej.

Rozmowa z księdzem Krzysztofem Śmigierą, proboszczem parafii św. Jacka w Gliwicach-Sośnicy, jednym z jubilatów

Czy ksiądz pamięta jeszcze swoją drogę do kapłaństwa?
Oczywiście! Od trzeciej klasy szkoły podstawowej, a nawet wcześniej, zaraz po pierwszej komunii św. , zostałem ministrantem w rodzinnej parafii, i przynależność do tej grupy trwała praktycznie aż do pójścia do seminarium. Mimo że w średniej szkole muzycznej nie brakowało zajęć i potrzebowałem czasu do tego aby ćwiczyć na instrumencie, którym był wtedy fagot, to podejmowałem obowiązki przygotowując zbiórki dla młodszych ministrantów, a nawet organizując im jakieś wakacje czy wyjazdy kilkudniowe. Wtedy myślałem o tym czy czasem w życiu nie podjąć takiej drogi powołania. Po maturze, a nawet trochę wcześniej, mimo, że otwierały się możliwości studiowania na akademiach muzycznych w Polsce to, nie zdradzając nic nauczycielom, zawiozłem papiery do seminarium duchownego w Nysie.

Jak ksiądz wspomina czasy seminarium?
W zasadzie seminarium to taka szkoła życia, bo i regulamin i sposób nauki jest zupełnie inny. W końcu to wyższa szkoła z wykładami, sesją i egzaminami. Podczas pierwszego etapu, kiedy studiujemy filozofię, potem teologię, to następował taki odsiew, tych którzy nie dawali sobie rady pod względem intelektualnym czy ogólnie stwierdzali, że nie jest to ich kierunkiem czy marzeniem w życiu. Najlepszy dowód dla mnie, że jednak Pan Bóg ma tutaj swój udział w tym powołaniu i daje czas na rozpoznanie życiowej drogi. Na początku wraz ze mną studentów teologii było 74, a na szóstym roku święconych nas było 42.

Czy spełniły się oczekiwania sprzed 25 lat?
Bez zaufania Panu Bogu byłoby trudno pogodzić te wszystkie obawy i nadzieje, bo z jednej strony, to kiedy się czegoś podejmujemy, to jest obawa, czy się zdąży ze wszystkimi planami i zamiarami, czy nic nie pokrzyżuje tych planów, w sensie sił, zdrowia czy możliwości, łącznie z finansowymi. A z drugiej strony człowiek ufa Panu Bogu i obserwuje jak to wszystko się układa i jednak wynik wychodzi jasno, że Pan Bóg jest i działa i pozwala nam realizować na miarę możliwości wszelkie sprawy i zamierzenia. 25 lat minęło jak jeden dzień. Jeszcze żywo w pamięci jest ten dzień święceń i prymicji. Zwłaszcza, że mamy okazję być na prymicjach młodszych kolegów, a tutaj już srebrny jubileusz.

Był moment, kiedy księdza domem była kuria diecezjalna. To były lepsze czasy od tych na parafii?
Nie traktowałbym tego w kategorii lepiej czy gorzej. To była zupełnie inna praca. Jeśli prosiłem Pana Boga, żeby dobrze służyć kościołowi i ludziom to wtedy byłem gotowy podjąć się każdego zadania, z jakim zwracał się do mnie ksiądz biskup. I wtedy w 1992 roku, jak powstał podział kościoła na nowe diecezje w Polsce, ksiądz biskup zwrócił się do mnie z prośbą bym pomógł mu w organizowaniu nowej diecezji i tworzeniu kurii diecezjalnej. Pomyślałem sobie, że dlaczego nie, skoro biskup mnie prosi to na pewno będzie ważne i odpowiedzialne zadanie. I tak też było przez te prawie 11 lat. To była zupełnie inna praca. Bardzo mile wspominam zwłaszcza jednorazowe wydarzenie, nie tylko w moim życiu, to był czas, kiedy trwały przygotowania do pielgrzymki Jana Pawła II do Gliwic. Byłem bezpośrednio zaangażowany w organizacyjne sprawy tej wizyty. I do dzisiejszego dnia wiele jeszcze znajomości, przyjaźni i wspomnień nas łączy z tamtego czasu.

Jakie są najlepsze wspomnienia z tych 25 lat?
Odpowiem krótko, całe 25 lat to jedno wspaniałe wspomnienie.

Czy ma ksiądz marzenia na następne 25 lat kapłaństwa?
Chciałbym, aby wśród przychylności i łaskawości Pana Boga, ale też życzliwości ludzkiej, ten kościół z małej litery, czyli wszystkie te materialne sprawy, które trzeba zrobić zostały zrobione. A przede wszystkim Kościół pisany z wielkiej litery budować wśród ludzi. Żeby Ci ludzie, nie tylko związani z parafią, czuli, że potrzebują tego Pana Boga na co dzień i to Pan Bóg nimi kieruje. To największe marzenie.

Czy utrzymuje ksiądz kontakt z kolegami kursowymi?
W tym jubileuszowym roku zjeżdżamy się do każdego ze współbraci jubilatów i razem z nim stajemy razem przy ołtarzu i razem z nim świętujemy ten jubileusz. Zawsze w urodziny bez względu na odległość diecezji gliwickiej czy opolskiej, jeżeli tylko jest taka możliwość, siadamy wspólnie do stołu i wymieniamy doświadczenia.

Ilu z nich zjawi się na tym srebrnym jubileuszu?
Międzyczasie naszego 25 lecia posługiwania, kościół zmieniał się i zmienia się cały czas, także pod względem struktur organizacyjnych. Międzyczasie powstały dwie diecezje, z jednej, gdzie należeliśmy wszyscy do opolskiej, w tej chwili pracujemy nie tylko w diecezji opolskiej czy gliwickiej, ale także na misjach w Togo. Nie brakuje naszych kolegów na placówkach jako proboszczowie w Niemczech czy Stanach Zjednoczonych. Na dzisiejszej uroczystości będzie ok. 20. Wszystkich razem zostało 35.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gliwice.naszemiasto.pl Nasze Miasto