Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Knurów: Biały miś od Dody

Joanna Heler
Pokój dziewczynki obwieszony jest plakatami Dody. Z ulubioną wokalistką dziewczynka miała okazję się spotkać po chemioterapii. Dostała od niej wówczas na pamiątkę maskotkę.
Pokój dziewczynki obwieszony jest plakatami Dody. Z ulubioną wokalistką dziewczynka miała okazję się spotkać po chemioterapii. Dostała od niej wówczas na pamiątkę maskotkę.
Dziesięcioletnia Paulinka Witkowska do października ubiegłego roku miała w Szkole Podstawowej nr 4 grono koleżanek i uwielbiane lekcje plastyki. Dziś jej życie toczy się między malutkim, dwupokojowym mieszkaniem, a ...

Dziesięcioletnia Paulinka Witkowska do października ubiegłego roku miała w Szkole Podstawowej nr 4 grono koleżanek i uwielbiane lekcje plastyki. Dziś jej życie toczy się między malutkim, dwupokojowym mieszkaniem, a kolejnymi wyjazdami na chemioterapię do Centrum Pediatrii i Onkologii w Chorzowie. Dziewczynka rzadko wychodzi na dwór, bo lekarze obawiają się, by nie złapała przeziębienia mogącego dodatkowo osłabić i tak mocno już wymęczony chorobą organizm.

Ciężka choroba dawała o sobie dyskretnie znać już od kilku lat. Dziewczynka skarżyła się na bóle brzucha i ogólne osłabienie. Dopiero USG jamy brzusznej wykazały że zarówno wątroba, jak i śledziona są mocno powiększone. Po kolejnym ataku bólu dziewczynka trafiła na pogotowie, a potem do szpitala w Rybniku. Stąd pojechała do Chorzowa. Ból był już tak mocny, że dziewczynka płakała z bólu.

- Tam od razu zapytano mnie, czy zgadzam się na pobranie od córki szpiku kostnego. Po dwóch dniach oczekiwania na wynik wiedzieli już, że Paulinka ma ostrą białaczkę limfoblastyczna. 28 października Paulinka przeszła pierwszą chemię - wspomina mama dziewczynki, pani Nina.

Kobieta pokazuje kartkę upstrzoną tabelkami. Na niej lekarze rozpisują w jakich cyklach dziewczynka ma podawaną dożylnie, doustnie i doszpikowo chemię. Do tego dochodzi leczenie sterydami. Aby terapia przyniosła lepszy efekt, Paulina powinna przyjmować witaminy i preparaty antygrzybicze zapobiegające stanom zapalnym jamy ustnej i przewodu pokarmowego. Niestety, pani Niny nie stać na takie "luksusy". Paulinka co najwyżej pije soki z kartonu. Jej mama z niedowierzaniem słucha opowieści rodziców innych chorych dzieci, kupujących "witaminowe bomby" i płacących za nie nawet i 100 złotych na tydzień.

- Muszę tak kalkulować, by mieć pieniądze na dojazd do szpitala. Teraz już do niego nie dojeżdżam, tylko na czas pobytu Pauliny tam, po prostu mieszkam w nim razem z nią. To rozwiązanie lepsze nie tylko ze względów finansowych, ale i terapeutycznych - dodaje pani Nina.

Gdy dziewczynka zaczęła więcej czasu spędzać w szpitalu niż w domu, jej mama zrezygnowała z pracy w sklepie. Z ciągłymi zwolnieniami byłaby tylko balastem dla pracodawcy. Teraz żyje z 677 złotych z opieki społecznej i 120 złotych alimentów. Młoda kobieta przyznaje, że do lutego tego roku wydawało jej się, że będzie współczesną Siłaczką, że uda jej się tak gospodarować pieniędzmi, by nikogo nie prosić o pomoc. Jest wdzięczna swoim koleżankom z pracy, które po jej odejściu z pracy wystawiły w sklepie skarbonkę na leczenie Paulinki. Teraz pani Nina powątpiewa coraz bardziej w swoją zaradność. Bo jak można żyć z ciężko chorym dzieckiem z trzystu złotych pozostałych po opłaceniu wszystkich rachunków? Stara się dzielić pieniądze tak, by przede wszystkim nie wpaść w długi. Bo one, jak mówi, to pułapka z której nie tak prosto wyjść.

Wkrótce Paulinę czeka kolejny długi pobyt w szpitalu.

- Nawet i tak jest czasem fajnie! Tak było, gdy specjalnie do mnie przyjechała Doda! - dziewczynce na wspomnienie spotkania z ulubioną wokalistką aż świecą się oczy.

Fundacja "Mam marzenie" specjalnie dla Paulinki zaprosiła do Chorzowa Dodę. Wieść o jej przyjeździe rozniosła się po szpitalu lotem błyskawicy, więc Paulinka nie miała Dody tylko dla siebie. Tylko ona jednak dostała od piosenkarki białego misia z dedykacją na zawiązanej pod szyją kokardce.

- Lekarze twierdzą, że Paulina ma spore szanse na wyleczenie. Trzymam się tej myśli kurczowo, choć w tego typu schorzeniach niczego nie można być pewnym. Byleby starczyło sił. I jej i mnie - dodaje Nina Witkowska.

MOŻESZ POMÓC
Osoby pragnące pomóc Paulince Witkowskiej proszone są o wpłaty na konto w knurowskim oddziale ING Banku Śląskiego. Jego numer to 98 1050 1298 1000 0023 0404 6358.

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gliwice.naszemiasto.pl Nasze Miasto