Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lekarka odmówiła zbadania chłopca ze złamanym obojczykiem

Marlena Polok-Kin
Lekarka dyżurna nie zbadała płaczącego wniebogłosy przedszkolaka, który trafił do gliwickiego szpitala nr 1. Likwidator placówki Kamil Jany, podjął decyzję o dyscyplinarnym zwolnieniu pani doktor z pracy.

Lekarka dyżurna nie zbadała płaczącego wniebogłosy przedszkolaka, który trafił do gliwickiego szpitala nr 1. Likwidator placówki Kamil Jany, podjął decyzję o dyscyplinarnym zwolnieniu pani doktor z pracy.

Chłopczyk przewrócił się w czasie zabawy w przedszkolu. Ponieważ istniało podejrzenie, że może mieć złamaną rękę, ojciec zabrał go do pobliskiego szpitala. Pielęgniarka dyżurująca na izbie przyjęć wezwała chirurga dziecięcego. Akurat dyżurowała dr Krystyna Szymik-Dudek. Ta jednak dwukrotnie odmówiła przyjścia na izbę przyjęć. Jednym z argumentów był strajk w placówce (taką odpowiedź usłyszała jedna z pracownic izby przyjęć i zawarła to w sporządzonej później notatce służbowej z zajścia), a także fakt, że w zgodzie z obowiązującymi procedurami rodzic powinien pójść do przychodni. Ewentualnie stamtąd, ze skierowaniem do szpitala.

Ojciec próbował rozmawiać z lekarką, bez rezultatu. Szukał pomocy u dyrekcji szpitala, trafił w końcu do dyrektora ds. lecznictwa, Jerzego Oluchy. Jemu także nie udało się namówić dr Szymik-Dudek do zejścia na izbę przyjęć. - Usłyszałem, że jest strajk, zła sytuacja i niech się wszyscy o tym dowiedzą. Zadzwoniłem więc do dr. Edwarda Kromy, ordynatora i przełożonego dr Szymik. Kończył zabieg, stwierdził, że mają dużo zajęć i wypisów, nie jest w stanie zejść - relacjonuje dyr. Olucha.

Kamil Jany poinformował o zdarzeniu policję. Jak powiedział DZ Arkadiusz Ciozak, rzecznik gliwickiej policji, została sporządzona notatka z zajścia, trwa postępowanie sprawdzające. Ustalenia wymagają, jak nam powiedział, personalia ojca i dziecka. Nie ma ich w szpitalnych zapisach, bo pacjent został odesłany.

Dr Szymik-Dudek nie kryje oburzenia sytuacją. Jest wiceprzewodniczącą komitetu strajkowego i nie ma wątpliwości, że akcja wokół jej osoby ma właśnie z jej działalnością ścisły związek. - Zrobiłam wszystko w zgodzie z procedurami. Takich telefonów z izby przyjęć każdego dnia są dziesiątki. Rozdmuchiwanie sytuacji, doszukiwanie się jakiegoś incydentu w sprawie, które na taką uwagę nie zasługuje, to prowokacja. Podobnie jak próba dyscyplinarnego zwolnienia.

Dlaczego nie zdecydowała się zejść, sprawdzić jak wygląda sytuacja? Bo, jak podkreśla, szpital kieruje się określonym zasadami i już na izbie przyjęć jest personel, który jest w stanie ocenić sytuację i dokonać wstępnej selekcji pacjentów. A tu zagrożenia życia nie było.

Kamil Jany jest innego zdania. - Nie udzielono pomocy małemu pacjentowi, który do nas trafił. Nie mogłem postąpić inaczej. Nie tylko dlatego, że sam mam małe dziecko, ale odpowiadam za ten szpital. Także w sytuacji, gdyby rodzic zdecydował się na przykład wystąpić przeciwko nam do sądu! Dla nas najważniejszy powinien być pacjent.

- Czekam na rozwój sytuacji, jednak bez obaw. W obecnej sytuacji szczególnie mamy obsesję na punkcie przestrzegania prawa. Jestem spokojna o swój los - mówi dr Krystyna Szymik-Dudek.

Dyrektor przedszkola, Katarzyna Kozik nie chciała udzielać żadnych informacji - stanowczo zażądali tego rodzice chłopca. Kamil Jany przyznał, że rodzice dziecka i z nim nie chcą rozmawiać. - Chciałbym rodziców dziecka serdecznie przeprosić - mówi.

Jak udało nam się ustalić, chłopiec ma prawdopodobnie złamany obojczyk i ostatecznie uzyskał pomoc w szpitalu wojskowym.

Dr Bartłomiej Bawer, pediatra, szef terenowego oddziału OZZL w Gliwicach powiedział DZ, że uraz nie jest stanem zagrażającym życiu i dziecko powinno było trafić na przykład do poradni chirurgii dziecięcej przy ul. Kozielskiej. - Jeśli chirurg dziecięcy zdecydowałby o skierowaniu do szpitala, na pewno zostałoby przyjęte. Co zaś się tyczy dr Szymik, nie ma w naszej ocenie przesłanek do zwolnienia jej w trybie pilnym. Postąpiła zgodnie z procedurami.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gliwice.naszemiasto.pl Nasze Miasto