Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lokatorzy twierdzą, że wspólnota ujawnia ich dane osobowe i zastrasza

Joanna Heler
Z pism wywieszanych w klatce schodowej dowiedziałam się, że prowadzę w piwnicy hodowlę kotów, doprowadziłam do inwazji pcheł i sprowadzam na budynek epidemię. A ja tylko dokarmiam dwa kotki – mówi pani Weronika z Gliwic.
Z pism wywieszanych w klatce schodowej dowiedziałam się, że prowadzę w piwnicy hodowlę kotów, doprowadziłam do inwazji pcheł i sprowadzam na budynek epidemię. A ja tylko dokarmiam dwa kotki – mówi pani Weronika z Gliwic.
Dwa koty mieszkające w piwnicy pani Weroniki, mieszkanki budynku przy ul. Witkiewicza w Gliwicach, a także przylatujące na okienny parapet gołębie stały się zarzewiem konfliktu między dokarmiającą je lokatorką a ...

Dwa koty mieszkające w piwnicy pani Weroniki, mieszkanki budynku przy ul. Witkiewicza w Gliwicach, a także przylatujące na okienny parapet gołębie stały się zarzewiem konfliktu między dokarmiającą je lokatorką a zarządem wspólnoty mieszkaniowej. Wiele wskazuje na to, że w sąsiedzkim konflikcie zostały naruszone przepisy o ochronie danych osobowych i na szwank wystawiono dobra osobiste lokatorów.

- Mam w domu dwa kociaki, więc nie mogłabym przygarnąć dodatkowych. To zresztą dzikie koty, chodzą swoimi drogami, czasem zaglądają do mojej piwnicy. Dbam o nie i to moja sprawa, a wspólnota postępuje nielogicznie. Kogo bowiem obwiniałaby, gdyby zwierzaki same zagnieździły się w zakamarkach? Gdy się tu wprowadziliśmy, w piwnicy mieszkały szczury. Przecież wiem, kto w moim osiedlu dokarmia koty i gołębie. Lecz po nagonce na mnie inni robią to ukradkiem - mówi gliwiczanka.

Pod pręgierz!

Pani Weronika twierdzi, że od lipca ubiegłego roku jest traktowana jak trędowata. Wówczas na tablicach ogłoszeń wszystkich jedenastu budynków wspólnoty Wit-Kol pojawiły się sygnowane przez wspólnotę ogłoszenia. Czuje się zaszczuta, zastraszona i pomówiona. Władze wspólnoty napisały wtedy o inwazji pcheł spowodowanej hodowlą dzikich kotów - po czym podały dokładny adres pani Weroniki i jej męża. W tym samym piśmie przedstawiciele wspólnoty wyjaśniali też innym niezorientowanym lokatorom, że ci państwo "na wszelkie uwagi reagują arogancko i złośliwie, nie podejmując żadnych działań. Ostrzegamy właścicieli lokalu przy ul. Witkiewicza [tu znów powtórzony adres - przyp. red.], że dalsze zastraszanie współwłaścicieli i niedostosowanie się do zasad współżycia oraz regulaminu porządku domowego może skutkować zastosowaniem środków przewidzianych prawem".

Dom czy magiel?

Wszyscy członkowie wspólnoty dowiedzieli się też z pisma, że pani Weronika została obciążona kosztami odpchlenia piwnicy. Czytelniczka mówi, że nie czuje się winna. Nie przyjęła więc najpierw listu z fakturą, a potem samego wiceprezesa wspólnoty próbującego wręczyć jej rachunek. Wkrótce na klatkach schodowych miały się jeszcze pojawiać anonimowe informacje o zarazie i przestrogi przed dokarmianiem zwierząt.

Kilka dni temu wspólnota wytoczyła kolejne działa - zawiadomiła o wszystkim policję, po czym znów na tablicach ogłoszeń we wszystkich budynkach Wit-Kol-u pojawiła się skserowana informacja wysłana przez komisariat do zarządu wspólnoty. Lokatorzy dowiedzieli się tym razem, że funkcjonariusze przeprowadzili rozmowę z panią Weroniką i jej mężem. Kto jeszcze nie wiedział, mógł przeczytać, jak nazywają się niezdyscyplinowani i jaki jest ich adres!

W regulaminie wspólnoty nie ma ani słowa o zakazie karmienia kotów. Co do gołębi - nie można tego robić na parapetach i balkonach.

Ryszard Chankiewicz, prezes Wit-Kol-u, twierdzi, że w tym przypadku przepisy nie nadążyły za życiem.

Prawo według prezesa

- We wspólnotach mieszkaniowych ochrona danych osobowych jest traktowana zupełnie inaczej. Żyjemy w niej wszyscy jak w rodzinie i nie możemy mieć przed sobą tajemnic. Klatki schodowe są zamykane, a tylko w nich wieszaliśmy nasze ogłoszenia. Przecież na domofonach też są nazwiska. Niech ci państwo kochają te kotki, ale nie kosztem innych! Mamy zamontowane podzielniki ciepła, tymczasem przez otwarte okienka ucieka ciepło, za które płacą wszyscy lokatorzy - twierdzi prezes Chankiewicz.

Wspólnota nadal chce obciążyć lokatorkę kosztami odpchlenia piwnic. Lecz pani Weronika jest przekonana, że w tej - wydawałoby się banalnej sprawie - zapomniano, że nikt nie ma prawa dowolnie szafować jej danymi osobowymi, jej dobrami osobistymi i publicznie wyrażać niepochlebne uwagi na jej temat. W rewanżu złożyła pismo do prokuratury, bo odarto ją z elementarnych praw.

Ryszard Chankiewicz, prezes wspólnoty Wit-Kol w Gliwicach

19 lipca ubiegłego roku powiadomiliśmy wszystkich mieszkańców budynku przy ul. Witkiewicza nr 52, że po odebraniu zgłoszeń o inwazji pcheł, zdecydowaliśmy się zatrudnić wyspecjalizowaną firmę, by dokonała dezynsekcji wszystkich pomieszczeń. Takie same ogłoszenia, z podanym adresem osób dokarmiających koty, pojawiły się na tablicach ogłoszeń pozostałych budynków zarządzanych przez wspólnotę Wit-Kol. Wydaliśmy na to 50 złotych i domagaliśmy się zwrotu pieniędzy od winnych tej sytuacji. Ponieważ proceder trwa nadal, w listopadzie tego roku powiadomiliśmy policję. Wkrótce dostaliśmy z komisariatu odpowiedź, że z panią Weroniką i jej mężem dzielnicowy przeprowadził rozmowę na temat dokarmiania gołębi i kotów oraz związanymi z tym zagrożeniami dla ludzi. W piśmie, które również wywiesiliśmy w klatkach schodowych, znalazło się sformułowanie, że jeśli opisane przypadki znów będą się zdarzały, policja przygotuje wniosek, powołując się na Kodeks wykroczeń.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gliwice.naszemiasto.pl Nasze Miasto