MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Mała Arka Noego

MICHAŁ WROŃSKI
Każdy chętny mógł pojeździć na lubiącym dzieci koniu. / TYMOTEUSZ RDUCH
Każdy chętny mógł pojeździć na lubiącym dzieci koniu. / TYMOTEUSZ RDUCH
Jedenaście koni, lamę, kozy, świnki wietnamskie, kozicę górską z Kalifornii, króliki, ozdobny drób i dwa australijskie strusie emu można od soboty oglądać w świeżo otwartym minizoo o wdzięcznej nazwie ,Banderoza", które ...

Jedenaście koni, lamę, kozy, świnki wietnamskie, kozicę górską z Kalifornii, króliki, ozdobny drób i dwa australijskie strusie emu można od soboty oglądać w świeżo otwartym minizoo o wdzięcznej nazwie ,Banderoza", które znajduje się na terenie posesji państwa Iwony oraz Leszka Korców przy ulicy Potokowej 10. Wśród zwierzaków znalazł się m. in ,Bakarat", koń odebrany głodzącemu go właścicielowi. Obok ZOO znajduje się plac zabaw dla dzieci, oczko wodne i gospoda. Miłośnicy jazdy konnej skorzystać mogą z przejażdżki. Jeszcze kilka lat temu o utworzeniu podobnej placówki państwo Korzec nawet nie marzyli.

Wszystko zaczęło się od konia, którego zakup przed trzema laty ,wymogła" na nich córka. Zwierzę szybko stało się ulubieńcem wszystkich domowników, ale kiepsko znosiło samotność, więc nie upłynęło wiele czasu jak zdecydowano się na dokupienie następnego. Dalej poszło już z ,górki". W miarę jak na posesji przybywało zwierząt, za płotem przybywało też jednak gapiów, dla których powiększająca się hodowla stanowiła nie lada atrakcję. Część młodzieży zadeklarowała chęć pomocy przy koniach. To właśnie wtedy po raz pierwszy pojawił się pomysł udostępnienia ,zwierzyńca" zwiedzającym.

- Początkowo zwierzęta cieszyły wyłącznie nas. Kiedy jednak ludzie dowiedzieli się, że są u nas strusie i zaczęli zaglądać przez płot, czy nawet wspinać się na słupy, zamykanie bramy straciło sens. Podobne minizoo, otwarte dla gości, widzieliśmy zresztą parę lat temu w Cieszynie i już wtedy bardzo się nam taki pomysł spodobał - mówi pani Iwona Korzec.

Jak sami przyznają prowadzenie hodowli to bardzo czasochłonne zajęcie.

- Rano poświęcamy około półtorej godziny na karmienie wszystkich zwierząt, to samo powtarzamy po południu i wieczorem. Do tego dochodzi jeszcze czyszczenie i ,ogólny dozór", więc wszystko to zajmuje łącznie trochę czasu, ale nikt z nas się nie skarży. Ogromnie mobilizują nas dzieci.

Nie zawsze zdarzały się jednak tylko miłe chwile. Ktoś otruł małpkę i strusie, łupem bandytów padła również część drobiu. Mimo tego państwo Korzec z optymizmem patrzą w przyszłość. Być może ich zwierzyniec już niebawem powiększy o kolejne okazy. Następnym ma być szop pracz. Wstęp na teren minizoo jest całkowicie bezpłatny i jak zapewniają właściciele takim też pozostanie.

- Rozważamy ustawienie skarbonki, gdzie można by wrzucać dobrowolne datki z przeznaczeniem na pokrycie pewnych podstawowych potrzeb, ale z całą pewnością drzwi pozostaną otwarte dla wszystkich, zwłaszcza, że większość naszych gości to najmłodsi - mówi pani Iwona.

od 7 lat
Wideo

Młodzi często pracują latem. Głównie bez umowy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gliwice.naszemiasto.pl Nasze Miasto