Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marcin Szala mógł zrobić w Anglii karierę, wolał wrócić do Gliwic

Joanna Heler
Marcin Szala (pierwszy z lewej), swoje doświadczenia z pracy w brytyjskiej firmie przeniósł na polski grunt. ARC
Marcin Szala (pierwszy z lewej), swoje doświadczenia z pracy w brytyjskiej firmie przeniósł na polski grunt. ARC
Gdy osiem lat temu pisaliśmy o Marcinie Szali tekst nosił tytuł "Jeśli nie Oksford, to co?". Marcin był wówczas studentem prestiżowego collegu St'Jones wchodzącym w skład oksfordzkiej uczelni.

Gdy osiem lat temu pisaliśmy o Marcinie Szali tekst nosił tytuł "Jeśli nie Oksford, to co?". Marcin był wówczas studentem prestiżowego collegu St'Jones wchodzącym w skład oksfordzkiej uczelni. Wcześniej w ramach Towarzystwa Szkół Zjednoczonego Świata zdał w Clifton College w Bristolu międzynarodową maturę (tzw A-Levels).

W tym roku, w przeciwieństwie do rodaków wiążących swą przyszłość z Wielką Brytanią, obrał odwrotny kierunek i wrócił do Polski. Jako 27-latek został wicedyrektorem ds. rozwoju i strategii w Liceum Ogólnokształcącym Ewangelickiego Towarzystwa Edukacyjnego - szkole, w której zaczynał swą edukację.

Marcin zaprzecza, by wracając do Polski zaprzepaścił dobrze zapowiadającą się karierę. Prorokuje, że wkrótce fala Polaków, która wyemigrowała na Wyspy zacznie swój wielki eksodus.

- Nie planowałem zostać na stałe w Anglii, bo moim marzeniem było prowadzenie szkoły. Tam, jako obcokrajowcowi, taka przyszłość nie byłaby mi pisana. Gdy w 2003 roku skończyłem czteroletnie studia łączące fizykę z filozofią zacząłem w Anglii pracę. Była to firma inżynierska projektująca wózki inwalidzkie. Na koniec awansowałem. Podlegało mi 16. pracowników, odpowiadałem za produkcję, ale sporo nauczyłem się od ludzi odpowiedzialnych za kadry i finanse - mówi Marcin Szala.

Do firmy, w której pracował napływały oferty od polskich inżynierów. Dobrze zredagowane CV, z bogato udokumentowanym doświadczeniem i znajomością języka. Anglicy z którymi miał kontakt mieli o naszych rodakach bardzo dobre zdanie. Dziwili się jedynie tym, którzy łapali robotę poniżej kwalifikacji. Marcin Szala często słyszał: jak źle musi być w waszym kraju, skoro osoba magister pracuje "na zmywaku".

Inną kategorię stanowili pracujący w londyńskim City: bankowcy, maklerzy, Polacy dla których Anglia stał się trampoliną do pracy w Parlamencie Europejskim czy Komisji Europejskiej.

- Moim zdaniem, Polacy będą wracać z emigracji. Pierwszą grupę zapewne będą stanowili ci, którym się tam nie udało. Wrócą też tacy jak ja wizjonerzy, którym za granicą czegoś udało się dokonać i którzy wierzą, że jeszcze więcej można osiągnąć w kraju - twierdzi gliwiczanin.

Ktoś ze znajomych podpowiedział mu, że jego dawna szkoła poszukuje osoby odpowiedzialnej za marketing. W Radzie Szkoły zasiada kilku przedsiębiorców i to oni uznali, że szkołę trzeba potraktować po części jako wymagające wszechstronnego rozwoju przedsiębiorstwo.

Zdarza mu się zastępować anglistów na lekcjach. Niedowiarkom kwestionującym jego młody wiek odpowiada anegdotą. Jej bohaterem był założyciel szkoły w Clifton, której Marcin jest absolwentem. Zarzucono mu, że jest kawalerem, na dodatek zbyt młodym, bo 28-letnim na prowadzenie szkoły. Miał odpowiedzieć, że stan cywilny może zmienić w kilka tygodni (co uczynił), natomiast na uporanie się z drugim zarzutem potrzeba mu kilku lat.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gliwice.naszemiasto.pl Nasze Miasto