Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marina Gliwice gościła imprezowiczów Festiwalu Tauron Nowa Muzyka. Było śluzowanie i maszkety [FOTO]

MCH, fot. Monika Chruścińska-Dragan
Marina Gliwice gościła imprezowiczów Festiwalu Tauron Nowa Muzyka. Były smakołyki, zaskakujące krajobrazy, jedna z największych śluz wodnych w kraju i szczypta ciekawej historii żeglugi. Impreza miała charakter otwarty. Toteż wśród pasażerów licznie stawili się także Czytelnicy DZ. Sami zobaczcie!

Marina Gliwice gościła imprezowiczów Festiwalu Tauron Nowa Muzyka: W sobotę i w niedzielę, 23 i 24 sierpnia, festiwalowicze wzięli udział w kulinarnych rejsach po kanale gliwickim. Drugiego dnia od udziału w wyprawie nie odwiodła ich nawet deszczowa pogoda.

Pani Ola mieszka w Gliwicach, ale to dopiero jej znajomy z Bielska-Białej, Grzegorz Kuropatwa, namówił ją na rejs po kanale gliwickim. - O gliwickiej marinie wiedziałam, ale jakoś ciężko było mi się zmobilizować - opowiada gliwiczanka.

Na trasie rejsu znalazły się dwie śluzy wodne, w tym jedna z największych w kraju. - Rewelacja. Największe wrażenie zrobiła na mnie przeprawa przez śluzy. Zwłaszcza dwukomorowa śluza przy zbiorniku Dzierżno, która zmienia poziom wody o 10 m. Jestem miło zaskoczony tym, że w Gliwicach jest taka atrakcja turystyczna jak wycieczki po kanale - nie krył zadowolenia pan Grzegorz. O rejsie kulinarnym dowiedział się z Dziennika Zachodniego właśnie.

Poza śluzowaniem, uczestnicy rejsów mieli okazję przepłynąć pod starym mostem kolejowym, zobaczyć obrotnicę do ładowania barek, przyjrzeć się zabudowaniom łabędzkiej huty i koczującej tu kolonii kormoranów. Co ciekawsi mogli zadawać pytania o historię kanału. A ta na niejednym robiła wrażenie.

Kanał gliwicki powstał w latach 30. XX wieku, w miejsce kanału kłodnickiego łączącego niegdyś Zabrze z Kędzierzynem Koźle. Starszy kanał stanowił ważny punkt transportu wodnego XIX wieku. Transportowano nim m. in. węgiel z kopalni Luiza w Zabrzu i kopalni Król w Gliwicach oraz stal z Huty Królewskiej (dziś Chorzów). Po II wojnie kanał gliwicki przeżył masowy rabunek. Działania armii sowieckiej spowodowały, że potężny szlak wodny łączący Gliwice ze Szczecinem, stracił około 2 000 jednostek pływających. Przez wiele lat, w wielu miejscach na brzegach kanału, zalegały częściowo zatopione i opustoszałe barki oraz holowniki pamiętające XIX wiek. Miejsce odzyskało swoją świetność pod koniec lat 70, kiedy to ponownie zaczęto transportować surowce. Barki wypływające z Gliwic docierały kanałem aż do Berlina.

Na pomysł utworzenia mariny nad brzegiem kanału wpadła kilka lat temu Ewa Sternal. - Na Śląsku brakowało tego typu atrakcji, a kanał aż się prosił, żeby go zaktywizować. Jest akwenem fenomalnie nadającym się dla turystyki. Bez wysiadania z łódki można nim dopłynąć do Wrocławia, Szczecina, Berlina, Amsterdamu, a nawet do Marsylii. To wszystko jest połączona sieć dróg wodnych - opowiada pani Ewa.

Dotychczasowy rekord Mariny Gliwice to 30 śluzowań w ciągu dnia. - Mamy dwanaście własnych jednostek i kilka stacjonujących. Na razie nasze załogi dopłynęły najdalej do Szczecina. W majnu minionego roku mieliśmy plan dopłynąć do Berlina, ale niestety ze względu na niekorzystną pogodę musieliśmy odłożyć wyprawę na wrzesień. Mamy nadzieję, że w tym roku uda nam się dotrzeć do stolicy Niemiec - mówi inicjatorka przedsięwzięcia. Rejs do Berlina w jedną stronę ma potrwać dziewięć dni.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gliwice.naszemiasto.pl Nasze Miasto