Matematyka bez tajemnic i bez strachu. Królowa nauk jest jak sport. Potrafi być zmorą, ale można ją także wziąć sposobem, a nawet pokochać - przekonuje Krzysztof Cywiński z Zabrza, uczący także w Gliwicach, twórca kilku podręczników i autoskich programów nauczania matematyki . Mówi, że nie ma ludzi, którzy nie mogą tego dokonać. Jaki ma sposób?
Po prostu spróbuj to zrobić jeszcze raz
Kamienica przy ul. Styczyńskiego w Gliwicach. Na ścianie szyld “Matematyka. Również przypadki beznadziejne”. W środku mieszkanie. Tablica na ścianie to jedyny element przywodzący na myśl szkolną klasę. Poza tym atmosfera jest wręcz rodzinna. Dzieciaki siedzą przy dużym stole. Sporo uśmiechów, żartów, mimo iż nauka jest jak najbardziej poważna. Na tablicy ciąg kilkunastu cyfr. Trylion? Może nawet więcej. Mali adepci recytują nazwy coraz większych liczb. Gdy się pomylą, co i tak zdarza się rzadko, nie ma ostrej reprymendy.
Jest uśmiech prowadzącego zajęcia i uprzejma prośba: “Spróbuj jeszcze raz. Na pewno dasz radę”. Tak wyglądają lekcje, czy może raczej treningi, prowadzone przez Krzystofa Cywińskiego. Założyciela fundacji “Cała Polska liczy dzieciom” oraz “Matematycznego Uniwersytetu Dziecięcego”, autora wielu publikacji, programów nauczania i propagatora nauki matematyki w sposób prosty, przystępny dla każdego i ciekawy.
Nauczyciele matematyki za bardzo koncentrują się na wyszukiwaniu błędów u uczniów. Kontrolują ich kartkówkami, sprawdzianami i cały czas szukają błędów. Powinni popracować też nad sobą, aby prowadzić te zajęcia w miłej atmosferze. Ja nie jestem nieomylny. Jeśli uczeń nie potrafi się czegoś nauczyć, to jest to moja wina, bo nie przekazałem mu odpowiednio swojej wiedzy. Mówi się, że jeśli jakikolwiek specjalista nie potrafi w kilku prostych zdaniach wytłumaczyć czym się zajmuje, to znaczy, że tak naprawdę sam nie rozumie czym się zajmuje. Szkolną matematykę można wytłumaczyć w prosty sposób, który przyswoi nawet dziecko - mówi Krzysztof Cywiński.
Efekty takiego podejścia widać chociażby w ogólnopolskich i międzynarodowych konkursach matematycznych. W tegorocznym Kangurze, konkursie międzynarodowym, wśród podopiecznych fundacji znalazło się dwoje laureatów-zwycięzców, trzy wyniki bardzo dobre i osiem wyróżnień. To wynik niemal taki sam, jaki osiągnęła Szkoła Społeczna Podstawowa nr 10 im. Kard. Wyszyńskiego w Warszawie. Z tą różnicą, że fundacja uczy ok. 20 dzieci, a wspomniana szkoła 300. Oczywiście laureaci, którzy korzystali z zajęć Krzysztofa Cywińskiego, mają również swoje szkoły i swoich nauczycieli matematyki. Nie jest to więc może wyłącznie sukces fundacji, ale pokazuje on, że metody tu stosowane przynoszą wymierne efekty.
No dobrze, ale nie każdy chce od razu być laureatem takiego konkursu. Czasem wystarczy mu opanowanie podstawowego materiału. Zrozumienie matematyki na takim poziomie, który pozwoli wyeliminować problemy z tym przedmiotem w szkole. Szyld na ścianie mówi również o “przypadkach beznadziejnych”. Czy rzeczywiście matematyki można nauczyć każdego?
Trening czyni mistrza
- Jest ok. 10 proc. ludzi, którzy nie mają szans na podołanie wymogom szkolnej matematyki. Ale pozostali mogą się nauczyć wszystkiego. Pytanie tylko czy będą chcieli i ile będą w stanie poświęcić na to czasu. Mieliśmy wśród podopiecznych dziewczynę, która w III klasie gimnazjum nie potrafiła liczyć w zakresie do 10. Ale była ambitna, przyjeżdżała na 5-6 lekcji w tygodniu. Zależało jej. I po niecałym roku napisała egzamin gimnazjalny z matematyki na takim poziomie, że 53 proc. jej rówieśników napisało go gorzej lub tak samo. Dziś zdaje ona maturę - mówi Krzysztof Cywiński.
W czym tkwi sekret? Z pewnością w podejściu. W fundacji mówi się nie o nauce, a o treningu. Bo uczenie się przypomina właśnie trening sportowy. Jak w sporcie, tak i w nauce matematyki potrzebna jest dyscyplina i cierpliwość. Świadomość tego, że efekty nie przyjdą od razu, ale jeśli będzie się ćwiczyło sumiennie i odpowiednio długo, to się pojawią.
Zajęcia prowadzone są zarówno w małych grupach, jak i indywidualnie, również w domu. Od 4-letnich dzieci po studentów. W przypadku maluchów jedynym kryterium jest umiejętność policzenia przez nich do 10 i wspak oraz podstawy zsocjalizowania. I rzeczywiście nawet przedszkolaków można już uczyć matematyki. W internecie znajdziecie film, na którym 4-letni Dorian potrafi bezbłędnie podać kolejne potęgi liczby 2 aż do momentu gdy zapis wyniku ledwo mieści się na tablicy.
- Wiek nie ma tu znaczenia. Jedynym kryterium są umiejętności. Na tej podstawie dostowujemy program i trenujemy. Często się zdarza, że uczeń z drugiej klasy podstawówki rozwiązuje te same zadania co maturzysta. Jeśli podopieczny zaliczy zadania z danej klasy co najmniej na 4 - idziemy dalej. Zagadnienia robią się coraz trudniejsze, ale zasady nauki są ciągle te same. Bo szkolna matematyka w gruncie rzeczy jest prosta. To sztuka używania narzędzi, która nie różni się od pracy mechanika. Gdy złapiesz gumę, a nie masz narzędzi, to koła nie odkręcisz. My dajemy takie narzędzia i uczymy się nimi posługiwać - mówi Cywiński.
Coś dla niedowiarków
Przykład? Jak wykazać, że jakakolwiek liczba dzieli się przez 6? Wystarczy nauczyć się obsługi trzech prostych narzędzi: 1. Liczba dzieli się przez liczbę złożoną jeśli dzieli się przez jej czynniki (w przypadku 6 to 2 i 3). 2. Liczba dzieli się przez 2 gdy jest parzysta. 3. Liczba dzieli się przez 3 gdy suma jej cyfr dzieli się przez 3. Wystarczy zapamiętać trzy proste stwierdzenia, by móc rozwiązać znacznie bardziej skomplikowane zadania.
Jak w sporcie - trening, trening i jeszcze raz trening, najlepiej od najmłodszych lat. A wtedy nie zdążymy się do królowej nauk zniechęcić, a wręcz przeciwnie nawet - jest szansa, by ją zrozumieć i pokochać. a
Młodzi często pracują latem. Głównie bez umowy
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?