Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkał ze zmarłą matką

Maria Olecha
42-letni Marek K. został zatrzymany przez policję w czwartek wieczorem. Grozi mu do 8 lat więzienia.
42-letni Marek K. został zatrzymany przez policję w czwartek wieczorem. Grozi mu do 8 lat więzienia. fot. Mikołaj Suchan
Makabryczne odkrycie: przez półtora roku syn ukrywał w pokoju zwłoki matki

Przez blisko półtora roku ukrywał w mieszkaniu zwłoki matki. Jej ciało zmumifikował, przykrył kocami i położył na tapczanie w pokoju. Aby nikt z sąsiadów nie poczuł fetoru rozkładających się zwłok, uszczelnił okna i drzwi pianką, a nawet zakleił je folią... To nie scenariusz filmu Alfreda Hitchcocka, lecz historia, która wydarzyła się naprawdę w mieszkaniu przy ul. Wróblewskiego w Gliwicach.

71-letnia kobieta zmarła w sierpniu 2008 r. Zatrzymany przez policję 42-letni Marek K., jej syn, zeznał, że była to śmierć naturalna.

- Sekcja zwłok i badanie histopatologiczne wykażą, jaka była przyczyna śmierci kobiety - mówi podkom. Marek Słomski, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Gliwicach.

Marek K. nikogo nie poinformował o śmierci matki. Dlaczego? Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, mężczyzna chciał nadal pobierać emeryturę kobiety, więc ukrywał jej zwłoki w pokoju. Sam jest bezrobotny, czasami zbierał złom, a potem zanosił go do punktów skupu.

O sprawie powiadomili policję pod koniec grudnia 2009 r. zaniepokojeni sąsiedzi. Dlaczego tak późno?

- Sąsiedzi dopytywali o zmarłą, ale mężczyzna zawsze miał jakieś wytłumaczenie. Dopiero kilka tygodni temu wezwali dzielnicowego, który próbował skontaktować się z synem kobiety. Ten jednak unikał kontaktu z policją - relacjonuje podkom. Słomski.

Zatrzymany mówił sąsiadom, że matka nie wychodzi z domu, bo jest chora. Kiedy ludzie nie dawali za wygraną i nadal pytali o starszą panią, twierdził, że zawiózł matkę do kuzynki, ponieważ nie był w stanie sam się nią opiekować.

Na wieść o tym makabrycznym odkryciu, sąsiedzi Marka K. przeżyli szok.

- Nie mogę w to uwierzyć. To jest dobry, uczynny człowiek. Robił mi zakupy, przynosił węgiel z piwnicy. Nigdy nie wziął ode mnie pieniędzy. Czasami dawałam mu coś do jedzenia. Brał też porcję dla matki. Gdy prosiłam, żeby kupił mi ciastko w cukierni, to kupował też dla siebie i dla matki - opowiada 66-letnia Zofia Nowak. - Kiedy pytałam go o mamę, mówił, że jest chora. Nie rozumiem, jak mógł to zrobić - mówi wstrząśnięta pani Zofia.

Kobieta przypomina sobie jednak, że mężczyzna czasem dziwnie się zachowywał. - Przychodził, dzwonił do drzwi, jak otworzyłam, to krzyczał, że już więcej mi nie pomoże i żeby dać mu święty spokój. A potem za dwa dni przychodził i przepraszał - wspomina.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gliwice.naszemiasto.pl Nasze Miasto