MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Miłe złego początki, a koniec żałosny

Andrzej Azyan
Atak zawodnika Avii Pawła Małowskiego blokuje Arkadiusz Leś (z prawej).
Atak zawodnika Avii Pawła Małowskiego blokuje Arkadiusz Leś (z prawej).
Po dwóch z rzędu wyjazdowych porażkach ze Śnieżką Joker Piła i Chemikiem Bydgoszcz po 0:3 siatkarze beniaminka serii B AZS Wasko Politechnika Śląska Gliwice podejmowali u siebie dziesiąty zespół w tabeli Avię Świdnik.

Po dwóch z rzędu wyjazdowych porażkach ze Śnieżką Joker Piła i Chemikiem Bydgoszcz po 0:3 siatkarze beniaminka serii B AZS Wasko Politechnika Śląska Gliwice podejmowali u siebie dziesiąty zespół w tabeli Avię Świdnik. Akademicy, którzy znajdowali o dwie lokaty niżej, chcieli koniecznie się wzbogacić o dwa punkty i podreperować swój skromny dorobek (tylko trzy zwycięstwa w czternastu kolejkach).

W drużynie gospodarzy po raz pierwszy zagrał 34-letni Roland Dembończyk, który przyszedł do AZS z zespołu serii A Mostostalu Azoty Kędzierzyn Koźle. Ten doświadczony zawodnik, miał jednak prawie półroczną przerwę w grze. Z zespołem gliwickim odbył zaledwie trzy treningi i widać u niego było przede wszystkim braki kondycyjne, choć kilka jego zagrywek było nawet udanych.

Pierwszy set przebiegał całkowicie pod dyktando gospodarzy, a akademikom dosłownie wszystko wychodziło. Zaczęło się od skutecznego ataku Marcina Iglewskiego, który w tej części meczu spisywał się bez zarzutu. Kilkakrotnie popisał się skuteczny blokiem. W ogóle gliwiczanie w tym elemencie gry w zasadzie nie popełniali błędów. Nic dziwnego, że łatwo i szybko wygrali do 15 i zanosiło się na zwycięstwo gospodarzy w całym meczu.

Goście jednak szybko ochłonęli po laniu, jakie sprawili im gospodarze i w drugim secie oglądaliśmy już zupełnie inny zespół ze Świdnika. Przyjezdni przede wszystkim poprawili zagrywkę. Wprawdzie miejscowi mieli spore kłopoty z jej odbiorem, ale starali się dotrzymać kroku rywalom. Przy stanie 21:19 dla Avii na parkiecie pojawił się atakujący AZS Emil Siewiorek i od razu zespół serw. Goście zdobyli kolejny punkt, a potem bezlitośnie wykorzystali błędy gliwiczan i wygrali do 21.

Trzeci i czwarty set to już był prawdziwy pogrom akademików. Nic im po prostu nie wychodziło. Zaczęli seryjnie tracić punkty, głównie dzięki złemu przyjęciu zagrywki i nieskutecznemu blokowi, po którym piłka wychodziła na aut. Na nic zdała się ambitna gra Iglewskiego. Nazywany przez kolegów „Igła” starał się jak mógł, zaprezentował kilka mocnych zbić, ale niewiele to dało. Słabo w odbiorze spisywał się Michał Szczytowicz, błędy popełniał Adel Mouelhi. To samo dotyczy zresztą pozostałych zawodników AZS, a przegrane do 14 i 12 w pełni to potwierdzają.

– Myślę, że w pierwszym secie nasi rywale nie byli przyzwyczajeni do nasze hali, która jest dość specyficzna. Zaczęliśmy dość pewnie, dlatego potem panowaliśmy na parkiecie. W następnych partiach coś się zacięło w naszej grze. Trzeba pamiętać o tym, że odeszło od nas dwóch czołowych zawodników Kozioł i Wilk, trudno ich na poczrkaniu zastąpić. Zaprezentowaliśmy się słabo, ale ni wolno załamywać rąk. Będziemy dalej walczyć – powiedział Iglewski.
∂ AZS Wasko Politechnika Śląska Gliwice – Avia Świdnik 1:3 (25:15, 21:25, 14:25, 12:25).

AZS WASKO: Wojciech Czapla, Arkadiusz Leś, Aleksander Mutryn, Krzysztof Stanek, Iglewski, Dembończyk libero Szczytowicz oraz Siewiorek, Mouelhi, Tepling.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Komentarze piłkarzy po meczu Polska-Holandia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gliwice.naszemiasto.pl Nasze Miasto