Największe absurdy polskich obostrzeń przeciw COVID-19. Korzystajmy z wyciągów, ale bez nart. Co jeszcze?

Absurdy obostrzeń przeciw COVID-19
Nie ma wątpliwości co do tego, że w czasie pandemii COVID-19 konieczne są obostrzenia, które ograniczą rozprzestrzenianie wirusa SARS-CoV-2. Ale jeśli coś jest robione byle było, bez planu, bez jakiegokolwiek zastanowienia, to mamy to, co mamy.

Przywykliśmy, jako ogół społeczeństwa, do obowiązkowego zasłaniania ust i nosa, częstszego mycia, a także dezynfekcji, dłoni, utrzymywania dystansu społecznego etc.

To nie zmienia faktu, że w przygotowanych przez Prawo i Sprawiedliwość rozwiązaniach absurd goni absurd. Zaczynając od tego, że wątpliwa jest sama podstawa prawna, kończąc na tym, że można korzystać z wyciągów narciarskich, o ile nie wiezie się ze sobą nart lub deski snowboardowej.

Tym samym stoki nadal są pełne, ale nie narciarzy, tylko saneczkarzy, a najbardziej cierpią właściciele ośrodków, którzy nie zarabiają pieniędzy, choć stoki muszą naśnieżać i utrzymywać, licząc na otwarcie sezonu.

Kolejne przykłady absurdów obostrzeń przeciw COVID-19 znajdują się w galerii zdjęć.

Zmiany w obostrzeniach od 1 lutego

Od poniedziałku, 1 listopada, ponownie czynne będą sklepy w centrachhandlowych, które mają działać w ścisłym reżimie sanitarnym.

Za to rząd Prawa i Sprawiedliwości wycofał się z godzin dla seniorów, co oznacza, że w godz. 10.00-12.00 każdy będzie mógł zrobić zakupy w sklepie spożywczym, piekarni, aptece etc.

Otwarte będą także muzea, galerie sztuki oraz biblioteki.