MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Odnaleziony po latach

(jh)
Przez ostatnie lata pieczę nad sztandarem sprawował druh harcmistrz Władysław Parchański.   Fot.  IRENEUSZ DOROŻAŃSKI
Przez ostatnie lata pieczę nad sztandarem sprawował druh harcmistrz Władysław Parchański. Fot. IRENEUSZ DOROŻAŃSKI
Długa była droga sztandaru kochłowickiej drużyny im. Tadeusza Kościuszki Związku Harcerstwa Polskiego z 1938 roku, nim trafił do rudzkiego Muzeum Miejskiego.

Długa była droga sztandaru kochłowickiej drużyny im. Tadeusza Kościuszki Związku Harcerstwa Polskiego z 1938 roku, nim trafił do rudzkiego Muzeum Miejskiego. Podczas wczorajszych urodzin placówki sztandar stał się jednym z eksponatów, powiększając kolekcję tego typu pamiątek z okresu międzywojennego.

10 grudnia to symboliczna data urodzin Muzeum Miejskiego.

- Placówka została powołana w 1976 roku przez Towarzystwo Przyjaciół Rudy Śląskiej. 10 grudnia 1990 roku Rada Miejska podjęła uchwałę o jej przejęciu. Od tego momentu muzeum stało się miejską instytucją i datę tę traktujemy jako ponowne narodziny. Od czterech lat staram się także wprowadzić zwyczaj obdarowywania "solenizantki" prezentami.
Są to zazwyczaj przedmioty, mające wartość muzealną, stanowiące własność osób prywatnych, gotowych do oddania je w dobre ręce. Przekazany wczoraj sztandar ma dla nas szczególną wartość - podkreśla Michał Lubina, dyrektor Muzeum Miejskiego.

Przez ostatnie lata sztandar był przechowywany przez druha harcmistrza Władysława Parchańskiego, ostatniego drużynowego kościuszkowskiej drużyny. 74-letni dziś mieszkaniec Rudy Śląskiej mówi, że dzieje sztandaru kryją w sobie wiele tajemnic.

- Sztandar zaginął tuż przed wojną, po czym nieoczekiwanie znalazł się w 1945 roku. Nie potwierdzone do dziś informacje wskazują, że wypadł on przez okno niemieckiego auta w Gdańsku. Po przymusowymrozwiązanu drużyny w 1948 roku znalazł się on w rękach mojego przybocznego, śp. Eryka Badury. To były takie czasy, że lepiej było nie afiszować się ze sztandarem, na którym znalazł się wizerunek Tadeusza Kościuszki, Matki Boskiej Częstochowskiej i orłów w koronie. Zamurowaliśmy go więc w... kominie! W tym bezpiecznym miejscu znajdował się przez dziesięć lat, aż upomnieli się o niego rudzcy harcmistrze. Po raz kolejny o sztandarze słuch wówczas zaginął. Pojawiły się plotki, że został spalony - wspomina Władysław Parchański.

Kościuszkowski sztandar światło dzienne ujrzał ponownie na początku lat dziewięćdziesiątych. Władysław Parchański upomniał się o niego, jako ostatni drużynowy. Uznał on, że sztandar po takich przejściach będzie znacznie bezpieczniejszy w muzealnych zbiorach!

- Jest jeszcze jeden aspekt. Chodzi mianowicie o jego konserwację. Koszt renowacji sztandaru z początku XX wieku kosztuje od 6 do 8 tysięcy złotych - dodaje dyrektor Michał Lubina.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak kupić dobry miód? 7 kroków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gliwice.naszemiasto.pl Nasze Miasto