Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Polacy chętnie przeprowadzają się za granicę. Ich początki na nowym rynku pracy bywają różne. Od euforii po chwile zwątpienia

Justyna Madan
Justyna Madan
Historie Polaków pracujących za granicą są bardzo różne, ale łączy je wyczuwalny optymizm
Historie Polaków pracujących za granicą są bardzo różne, ale łączy je wyczuwalny optymizm 123rf
Około 20 milionów Polaków mieszka za granicą na stałe. Wśród krajów, w których przebywa najsilniejsza grupa Polonii zalicza się Stany Zjednoczone, Niemcy, Francję czy Australię. Jak wygląda życie na obczyźnie? Czy po latach jest to nadal obczyzna czy już dom? I czym różni się zagraniczny rynek pracy od rodzimego? Na ten temat rozmawiamy z Polakami, którzy z różnych przyczyn postanowili osiąść w innym kraju.

Polonia to Polacy mieszkający za granicą, ale również osoby urodzone już za granicą ale przechowujący polskie tradycje i pielęgnujący polskie korzenie. Największe skupisko Polonii (ok. 9,6 mln osób) znajduje się w Stanach Zjednoczonych, zwłaszcza w Chicago, Nowym Jorku i Detroit. Jeśli chodzi o Europę, najwięcej Polaków mieszka m.in. w Niemczech, Francji i Wielkiej Brytanii. Nie brakuje również Polaków na świecie: W Australii, Brazylii, Argentynie czy Kanadzie.

Warto pamiętać o Polakach czasowo przebywających w innych krajach. Jak podaje Główny Urząd Statystyczny, w 2020 roku było ich około 2 239 tys. O 176 tys. (7,3%) mniej niż w 2019 r. Głównym powodem czasowych wyjazdów za granicę jest chęć podjęcia tam pracy.

„W Europie przebywało około 1 973 tys. osób (o 161 tys. mniej niż w 2019 r.), większość z nich – około 1 339 tys. – przebywała w krajach członkowskich UE. Spośród krajów UE, najwięcej polskich emigrantów przebywało w Niemczech (706 tys.), Holandii (135 tys.) oraz w Irlandii (114 tys.)” – informuje GUS.

Rok 2020 był trzecim z kolei rokiem, w którym odnotowano zmniejszenie się liczby stałych mieszkańców Polski przebywających w Wielkiej Brytanii, liczba ta zmniejszyła się o około 164 tys. (24,2%). Oznacza to, że więcej osób opuściło ten kraj niż do niego wyjechało. Spadek ten był znacznie większy niż w 2019 r., kiedy szacowano go na 17 tys. (2%).

Jeśli chodzi o emigrację stałą, to w ostatnich latach najbardziej popularnym kierunkiem są Niemcy. Z danych Federalnego Urzędu Statystycznego w Wiesbaden wynika, że prawie 21 mln osób mieszkających w tym kraju to obcokrajowcy, a 11% ma polskie korzenie. Portal Polski Obserwator informuje, że „wśród obywateli Unii Europejskiej, Polacy są na drugim miejscu pod względem liczby otrzymanych obywatelstw innego kraju członkowskiego. Tylko w 2019 roku obywatelstwo jednego z krajów członkowskich UE otrzymało 12,6 tysięcy Polaków.”

Dosyć statystyk, pora sprawdzić jak sytuacja wygląda od strony człowieka. Zapytaliśmy kilku Polaków mieszkających za granicą o ich doświadczenia z życia, a przede wszystkim pracy w poszczególnych krajach.

Wielka Brytania

738 tys. polskich obywateli mieszka na stałe w Wielkiej Brytanii. Czyni ich to największą grupą cudzoziemców w Zjednoczonym Królestwie.

Początki Radosława Paszkiewicza w tym kraju były niespodziewane i błyskawiczne. 15 lat temu przyjechał do Anglii na wakacje, odwiedzić mieszkające tam siostry. Miało być słodkie lenistwo i odpoczynek. Planowane trzy miesiące „wakacji” trwają do dzisiaj.

- Na początku, jednym z największych problemów było zrozumienie typowego angielskiego akcentu. Znałem słowa, ale wymowa okazała się inna niż uczono nas w szkole. Moja pierwsza praca to Technik Stażysta, w jednej z firm, która zajmowała się rurociągami. Wtedy zobaczyłem, że o pracę w UK jest łatwiej niż w Polsce. Zaskakujący byli też ludzie, bardzo przyjaźnie nastawieni – opowiada Radek.

Pracę znalazł w agencji w mieście Stroud. Długa lista ogłoszeń była wywieszona na okiennej wystawie. Właściwie niemal każdy mógł tam znaleźć coś dla siebie. – Wystarczyło wejść do środka, wypełnić formularz, w którym podałem swoje dane, przekazać kopię paszportu z potwierdzeniem adresu. Następnie szybka rozmowa z jednym z pracowników, która miała na celu sprawdzenie poziomu moich umiejętności komunikacyjnych i tyle. Od momentu dotknięcia klamki agencji do otrzymania pracy minęło trzy dni – wyjaśnia mężczyzna.

Wynagrodzenie, rozliczane tygodniowo, a nie miesięcznie, również zachwyciło Polaka. Wspomina, że za swoją pierwszą tygodniówkę poszedł do restauracji, kupił markowe perfumy, telefon komórkowy, trochę ubrań i jeszcze zostały mu pieniądze. Tłumaczy też, że Brytyjczycy są bardzo uczuleni na bezpieczeństwo w pracy. Każdy musi przejść kurs „Health and safety” (Zdrowie i bezpieczeństwo).

To jednak nie koniec przygód Polaka, bo po kilku latach postanowił zmienić karierę i zaskoczyła go łatwość z jaką udało mu się tego dokonać. Przeszedł z firmy inżynieryjnej do firmy logistycznej.

– Wystarczyło wypełnić dokumenty, zdać test kierunkowy, który nie był bardzo łatwy, ale każdy kto uważał w szkole na matematyce poradził sobie z tym bez problemu. Mijały lata, umiejętność płynnego używania języka angielskiego w mowie i piśmie otworzyła mi drzwi do lotnictwa. Zostałem dyspozytorem lotniczym i śmiało mogę powiedzieć, że lotnisko to najlepsze miejsce pracy jakie widziałem w swoim życiu. Na bardzo dobrym poziomie jest możliwość poszerzania wiedzy, firmie zależało, żeby pracownik wiedział jak najwięcej. Dzięki temu mam uprawnienia do obsługi i bezpiecznego przewozu broni, posiadłem umiejętność nakierowywania samolotu lub helikoptera na właściwe miejsce na płycie lotniska za pomocą znaków ręcznych, stworzenie pełnej dokumentacji umożliwiającej bezpieczny lot – wymienia Radek.

Teraz mężczyzna jest właścicielem własnej firmy transportowej. Wyjaśnia, że było to nawet łatwiejsze niż znalezienie pracy. Rząd udziela wszelkich potrzebnych informacji na stronach internetowych i pod infolinią. – W Anglii łatwiej niż w Polsce jest zacząć pracę i czegoś się dorobić. Znam wiele osób, które otworzyły tutaj firmy, kupili domy, spełnili największe marzenia. Jednak mimo wszystko w przyszłości planuję powrót do ojczyzny. Świadomość tego, gdzie jest mój dom pozostaje głęboko w moim sercu – podsumowuje Radosław Paszkiewicz.

Norwegia

Szacuje się, że 14% ludności Norwegii to imigranci. Polacy są tam obecnie największą mniejszością narodową. Dynamiczny wzrost migracji Polaków do tego kraju nastąpił dopiero w 2004 roku. Obecnie mieszka ich tam około 100 tysięcy.

Historia Doroty Cheikh Sulaiman w Norwegii zaczęła się w 2014 roku. Pozamykała wszystkie sprawy w Polsce i wraz z synami przeprowadziła się do Bergen.

- Mój mąż mieszkał tam i pracował już od 1,5 roku, a ja z dziećmi do niego dołączyłam. Pierwsze 2 lata nie były łatwe, głównie ze względu na nieznajomość języka. Wtedy posługiwałam się tylko angielskim, a ponieważ nasze plany osiedlenia się w Norwegii dotyczyły raczej nieokreślonego czasu, a w zasadzie raczej na stałe, to wiedziałam, że moim podstawowym celem będzie nauka języka, aby jak najszybciej wejść na rynek pracy. Uczyłam się sama, w domu, zajmując się jednocześnie domem i dziećmi. I tak było przez ok. 1,5 roku – opowiada Dorota.

W tym czasie starszy syn zaczął naukę w pierwszej klasie szkoły podstawowej, a młodszy poszedł do przedszkola. Samodzielna nauka języka norweskiego nie była dla Doroty zbyt łatwa. - Sytuacja jest taka, że jeśli nie pracuje się w sektorach, w których znajomość języka norweskiego jest sprawą drugorzędną to, jak pewnie w każdym innym kraju, języka trzeba się nauczyć, aby móc podjąć dowolną pracę – mówi kobieta.

- Nie brałam pod uwagę kursu, ponieważ utrzymywaliśmy się z jednej pensji, dodatkowe wydatki byłyby prawdopodobnie niemożliwe. Trochę przez przypadek, a trochę dlatego, że wiedziałam o takiej możliwości zgłosiłam się na praktykę zawodową do przedszkola, którą opłacał lokalny urząd pracy (NAV) i tak rozpoczęła się moja historia zatrudnienia - dodaje.

Polka szybko zdała sobie sprawę, że praca bardzo jej się podoba i po odbytych praktykach została zatrudniona, z czasem uzyskała stałą pracę.

- Jeśli chodzi o tę formę zatrudnienia w sektorze edukacji to jest ona możliwa także dla osoby, która nie posiada wykształcenia pedagogicznego, a samo stanowisko nosi nazwę asystenta i w kontekście średniej krajowej jest to dość nisko opłacane stanowisko. Osobiście uważam, że nie cieszy się ono społecznym uznaniem, ale jest to z drugiej strony spowodowane tym, że każdy, kto ma ochotę może do takiej pracy się zgłosić – wyjaśnia Dorota, która z wykształcenia jest polonistką ale w Polsce nigdy nie pracowała w zawodzie.

Dorota jest asystentem i za taką pracę otrzymuje wynagrodzenie. Status na rynku pracy może jednak podnieść studiami pedagogicznymi, które zamierza podjąć w przyszłym roku. – Z naszego punktu widzenia, życie tutaj jest łatwiejsze, wygodniejsze. Jest to bardzo indywidualna kwestia. Tak, jak nie każdemu będzie służyło życie w Polsce, tak również nie każdy będzie szczęśliwy w Norwegii. My tutaj żyjemy i tutaj jest nasz dom. Dopóki dzieci chodzą do szkoły, będziemy tutaj mieszkać. Co przyniesie przyszłość? Tego nie wie nikt – podsumowuje Polka.

Indie

W Indiach mieszka na chwilę obecną około 100 Polaków. Przy ludności sięgającej ponad miliard osób, Polonia w tym kraju nie jest imponująca, a przystosowanie do odmiennej kultury zajmuje trochę czasu.

Przygoda Natalii Rduch z Indiami rozpoczęła się w 2016 roku. Kobieta zapragnęła zmiany po ukończonych studiach filologii angielskiej i jej wybór padł na Azję.

- Chciałam zobaczyć jak wygląda podróż do zupełnie innego kraju, jaka jest kultura, o której właściwie nie uczą nas w szkołach. Znałam kilka osób z Indii i poleciałam tam pod koniec 2016 roku na 2 tygodnie. Zwiedzałam Mumbaj, Nowe Delhi, Agrę, Jaipur i miasto w centralnej części Indii - Indore. Jednym z najbardziej pozytywnych doświadczeń w czasie pierwszej podróży byli ludzie. Gościnność, chęć pomocy i zaproszenia do domów na pyszną kolację. Nawet jeśli osobę poznało się raz, oferowali pomoc, bezpieczny transport na lotnisko i wiele innych – opowiada Natalia.

Nie zabrakło też negatywnych stron. Zaśmiecanie miejsc publicznych jest jednym z głównych problemów tego kraju. - Można zwiedzić połowę miasta i nie zauważyć śmieci, z kolei w mniejszych miejscowościach jest to problem, z którym władze nie radzą sobie zbyt dobrze – wyjaśnia Polka.

W kwietniu 2017 roku Natalia zaaplikowała z AISEC o roczną wizę stażową. Udało się. Dostała staż w szkole nieopodal New Delhi, tam została asystentką nauczyciela. Ponownie do Indii wyruszyła w czerwcu. I jak sama zaznacza, 2017 był rokiem zmian i wyzwań. Nowe otoczenie, zmiana diety, pogody. Nawet pomimo ogromnej ilości pysznego jedzenia, kobieta zgubiła kilka kilogramów. Tak zadziałało przystosowanie się do zupełnie innego środowiska i sposobu żywienia.

- Po roku dostałam propozycję pracy w tej samej szkole, z trzyletnim kontraktem. Jeśli chodzi o pracę w tak zwanych CBSE Schools, trzeba mieć wyższe wykształcenie na kierunku nauczycielskim, inaczej nie zostanie się przejętym. Rekrutacja do pracy w szkole międzynarodowej wygląda trochę inaczej. Wykształcenie ma znaczenie, ale to doświadczenie jest najważniejsze. Proces przyjęcia do szkoły jest bardzo podobny do polskiego, ważną rolę pełni znajomość języka angielskiego. Rynek pracy jest bardzo zróżnicowany, na czele są sektory IT, serwis, inżynieria. Jednak sporo osób wybiera własny biznes – tłumaczy Natalia.

Jeśli chodzi o dni wolne od pracy, zasady różnią się od polskiego systemu. Jest tutaj tylko 10 dni tzw. casual (osobiste) i sick (chorobowe). Powodem jest fakt, że każde święto w Indiach, nie tylko hinduistyczne jest celebrowane. Szkoła, w której pracuje Natalia oferuje sporo wolnych dni w ciągu roku, z okazji świąt i publicznych wydarzeń, wakacje oraz długa przerwa świąteczna.

Doświadczenie, język, chęć odkrywania nowych kultur i otwarty umysł bardzo pomagają w sprawniejszej aklimatyzacji. Miasto daje poczucie życia w Indiach rozwiniętych. Wieś potrafi zabrać podróżujących nawet kilkadziesiąt lat wstecz.

- Dużo opowiadam moim znajomym i rodzinie o tolerancji i szacunku dla innych. Jeśli nie potrafimy wyjść ze swojej strefy komfortu, po kilku tygodniach może okazać się, że to nie miejsce dla każdego – podsumowuje Natalia.

Austria

Liczbę Polaków mieszkających w Austrii ciężko jest określić dokładnie. Mieszka ich tutaj około 65 tysięcy. Warto jednak pamiętać o zakazie podwójnego obywatelstwa, w związku z czym wielu Polaków zrzekło się polskiego obywatelstwa i z „dziada pradziada” mieszka ich w Austrii więcej, niż pokazują statystyki.

Jerzy Karpiński, współautor kanału YouTube „Bochemia Vienna” rozpoczął swoją przygodę z austriackim rynkiem pracy w 2012 roku. Najpierw zrobił research, znalazł firmy związane z filmem i telewizją, dla których chciałby pracować i odwiedził je osobiście.

- Miałem już wówczas kilkuletnie doświadczenie w pracy dla europejskich telewizji, w tym dla największej telewizji informacyjnej w Polsce. Do tego ukończone studia dziennikarskie i realizację telewizyjną w szkole filmowej w Łodzi. W Austrii szybko dostałem pozytywną odpowiedź – opowiada Jerzy.

Pierwszym pozytywem była umowa. W Polsce pracował na umowę o dzieło, w Austrii od razu etat, 13 i 14 pensja i szereg innych zachęt. W Austrii można też wziąć kilkumiesięczne płatne „bezrobotne”, ale należy też uważać. Na zwolnieniu lekarskim można w tym kraju zostać zwolnionym. Na chwilę obecną nie znajdzie się również pracy jeśli nie jest się zaszczepionym przeciwko koronawirusowi.

- Warunki zatrudnienia w poszczególnych branżach w Austrii regulowane są przez tzw. Kolektivvertrag, w zależności od stażu, wykształcenia itd. Na podstawie tych regulacji obowiązują konkretne warunki i stawki. Ponadto pracownicy w Austrii mogą liczyć na wsparcie Arbeiterkammer, instytucji do której możemy pójść i zasięgnąć opinii prawnej w zakresie prawa pracy – tłumaczy Polak.

Arbeiterkammer ma również prawo przywołać nieuczciwego pracodawcę do porządku, a nawet wytoczyć proces i pomóc pracownikowi odzyskać należne mu pieniądze czy świadczenia. O urokach, zaletach i wadach życia w Austrii Jerzy wraz z żoną Joanną opowiadają na swoim kanale YouTube.

- W Austrii żyje się spokojnie. Do tego mamy tutaj czystsze powietrze, wodę. Lubimy Austrię, ale czasy są niepewne, więc nigdy nic nie wiadomo – dodaje Jerzy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Polacy chętnie przeprowadzają się za granicę. Ich początki na nowym rynku pracy bywają różne. Od euforii po chwile zwątpienia - Strefa Biznesu

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto