Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pomóżmy Leosiowi! Razem pokonajmy glejaka. Na leczenie chłopca potrzeba jeszcze ćwierć miliona złotych

Agnieszka Kolbe
Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE Gabi Wiater
Udało się już zebrać ponad 920 tysięcy złotych na leczenie trzyletniego Leosia. Ciągle jednak brakuje blisko 250 tys. złotych. Pieniądze są potrzebne, by uratować wzrok chłopca. Czasu jest mało. Już w przyszłym tygodniu Leoś musi być w San Diego w USA, gdzie zostanie poddany leczeniu. – Cały czas wierzymy, że to jest możliwe, że się uda, że Leoś będzie zdrowy, że wrócimy do normalnego życia – mówi Karolina Kuszaj, mama Leona. – Dostaliśmy od ludzi już ogrom wsparcia. Brakuje tak niewiele. Nie możemy teraz przegrać!

Wydawało się, że to zez

Karolina i Mariusz oraz ich trzyletni synek Leoś mieszkają w Częstochowie. Normalna rodzina, zwykłe, spokojne życie. Codzienności i normalne problemy. – To było w pierwszej połowie 2021 roku, zaniepokoiło nas, że jedno oczko zaczęło Leosiowi uciekać – przypomina mama Leosia. – Umówiliśmy wizytę u okulisty, zostały wprowadzone okulary, trzy miesiące później zauważyliśmy jednak, że coś jest nie tak: oczko troszkę się powiększyło, zaczęło ropieć, zez zrobił się pionowy.

2 lipca Leoś trafił do kliniki w Bytomiu. Zrobiono natychmiastowy rezonans.

Diagnoza - glejak nerwu wzrokowego oczka prawego

6 lipca padła straszna diagnoza. – Usłyszeliśmy, że jest niedobrze, że Leoś ma glejaka nerwu wzrokowego – mówi Mariusz Kuszaj, tata Leona. – Z dnia na dzień zmieniło się całe nasze życie. To przecież jeden z najgorszych możliwych nowotworów, bardzo trudny do leczenia i bardzo niebezpieczny, a my szliśmy z dzieckiem do lekarza leczyć zeza!

Później już wszystko toczyło się błyskawicznie. Konieczne były konsultacje z kolejnymi specjalistami. Wizyta u neurochirurga z nadzieją, że glejaka można po prostu usunąć. Niestety. Okazało się, że ze względu na jego umiejscowienie nie jest to możliwe. Operacja oznacza całkowitą utratę wzroku. Leoś trafił na oddział onkologiczny i został poddany wyniszczającej chemioterapii. Po chwili przerażenia, strachu, płaczu, zwątpienia - przyszła jednak mobilizacja. – Wiedzieliśmy, że nie mamy czasu, musieliśmy działać jak najszybciej! Zaczęliśmy czytać, szukać, pytać i tak trafiliśmy na protonoterapię.

Zniszczyć glejaka protonem

Główną zaletą terapii protonowej jest bardzo duża precyzja z jaką wiązka promieniowania dociera do guza nowotworowego, niszczy go, nie wyniszczając przy okazji innych narządów i nie obciążając organizmu. Po leczeniu chory właściwie od razu może wrócić do normalnego życia. - Niestety w Polsce leczenie tą metodą nie jest możliwe, a my bardzo boimy się skutków ubocznych, które mogą wystąpić po chemioterapii – mówi pani Karolina – Protonoterapia jest bezpieczniejszą drogą leczenia i daje świetne rezultaty. Mamy kontakt z rodzicami dzieci, które dzięki tej terapii zostały wyleczone. Protonoterapia to szansa dla naszego synka, szansa, by wyzdrowiał, by widział, by żył.

Leczenie w San Diego

Rodzice Leosia nawiązali kontakt z dr n med. Martą Bogusz, która pomogła w komunikacji ze specjalistycznym ośrodkiem w San Diego. Terapia nie jest refundowana. Środki są potrzebne na: leczenie Leosia, które trwać będzie sześć tygodni, transport w obie strony i zakwaterowanie rodziny. W sumie około milion dwieście tysięcy złotych. Ogromna kwota, jednak możliwa do osiągnięcia. Zebrano już przecież ponad 920 tys. złotych!

Liczy się każdy dzień

- W tej chwili walczymy z czasem – mówi pani Karolina. – Glejak się powiększa. Najlepiej gdybyśmy mogli wylecieć do kliniki w ciągu najbliższego tygodnia.

Zaangażowanie rodziny, znajomych i nieznajomych jest ogromne. – Zgłaszają się do nas ludzie, których nie znamy i mówią, że chcą pomóc – mówi tata Leona. – To budujące.

Licytacje, kiermasze, festyny, formalna zbiórka w internecie za pośrednictwem fundacji. Nadal brakuje jednak blisko 250 tys. złotych. Zdarzają się momenty zwątpienia. – Ale to są chwile, wiemy, że musimy walczyć – mówi pani Karolina. – Jesteśmy przekonani, że wysiłek i zaangażowanie tak ogromnej ilości ludzi nie może pójść na marne. Już na samym początku mówiliśmy: wystarczy, by 10 tys. osób wpłaciło po 100 zł – to sprawiało, że łatwiej było nam uwierzyć, że zgromadzenie tych środków jest możliwe.

Liczy się wpłata każdej, nawet najmniejszej kwoty. Środki można przekazywać poprzez zbiórkę na https://www.siepomaga.pl/en/wzrok-leona.

Pomóżmy Leosiowi! Razem pokonajmy glejaka

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gliwice.naszemiasto.pl Nasze Miasto