Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Protest przeciwko budowie DTŚ

Marlena Polok-Kin
Ludzie zebrali się w sąsiedztwie palmiarni nieprzypadkowo - przekonuje Andrzej Pieczyrak (w środku). Jeśli tuż za płotem pobiegnie DTŚ, zielona oaza wokół niej może zniknąć.
Ludzie zebrali się w sąsiedztwie palmiarni nieprzypadkowo - przekonuje Andrzej Pieczyrak (w środku). Jeśli tuż za płotem pobiegnie DTŚ, zielona oaza wokół niej może zniknąć.
Zebrali się w parku Chopina nieprzypadkowo. Jak podkreślają, jeżeli drogowe wybawienie komunikacyjne pod nazwą DTŚ zostanie zrealizowane, może lżej będzie jeździć samochodem, ale ucierpi środowisko.

Zebrali się w parku Chopina nieprzypadkowo. Jak podkreślają, jeżeli drogowe wybawienie komunikacyjne pod nazwą DTŚ zostanie zrealizowane, może lżej będzie jeździć samochodem, ale ucierpi środowisko.

Członkowie i sympatycy protestującego przeciwko planom DTŚ zarzucają władzom miasta, że nie dopuszczają na łamach samorządowego tygodnika - Miejskiego Serwisu Informacyjnego - do najmniejszej polemiki na ten temat, a ich listy trafiaja w próżnię, by nie powiedzieć - do kosza.

Uważa się nas za oszołomów i zamyka nam usta, kiedy chcemy o tym informować mieszkańców miasta - twierdzi wiceprezes stowarzyszenia, Mirela Czejkowska. Przekonuje, że choć tu, fizycznie, jest ich kilkanaście osób, w rzeczywistości sprawa dotyczy całego blisko dwustutysięcznego miasta. Niedawno zwrócili się w tej sprawie do prezydenta Gliwic, Zygmunta Frankiewicza z listem, w którym domagają się respektowania swoich praw. Przedstawili mu także własne rozwiązania, dotyczące drogowego klinczu. Jak dotąd - bez odpowiedzi.

- Domyślamy się, że dwustronnicowy artykuł "Będzie więcej dróg", który ukazał się w MSI jest odpowiedzią na nasz list otwarty, w którym domagamy się przeprowadzenia publicznej dyskusji nad przyszłym charakterem urbanistycznym Gliwic - mówi Andrzej Pieczyrak.

Jak podkreślają, chcieliby, aby jak najwięcej mieszkańców dowiedziało się, jakie będą skutki DTŚ. I nie wierzą w żadne przytaczane przez władze samorządowe i wojewódzkie dane. Bo tyle się mówi o korzyściach z nowego układu komunikacyjnego, a niewiele na temat tego, jak odbije się ona na środowisku i zdrowiu i życiu ludzi.

"Gliwczanie dla Gliwic" mają w swoich szeregach lub wśród sympatyków autorytety. Jak twierdzą, nigdy nie wykonano obiektywnych badań, które miałyby oddawać rzeczywiste skutki wpływu przebiegu DTŚ przez miasto w planowanym przebiegu. Chodzi zwłaszcza o przekroczenie stężeń niebezpiecznych dla zdrowia gazów.

Niektórzy nie ukrywają, że liczą się ze spadkiem cen nieruchomości w tym rejonie i dla nich to jest zasadniczy problem. Jak podkreśla sympatyk stowarzyszenia Andrzej Pieczyrak, założyciel Niezależnego Serwisu Informacyjnego Gliwice, nie chodzi tylko o to, czy ktoś mieszka w sąsiedztwie parku Chopina. W tym gronie są osoby, które - jak on - żyją na drugim końcu miasta, jednak obawiają się skutków ekologicznych. Nie wierzą także przytaczanym przez urząd ankietom, które mówią, że 80 proc. mieszkańców popiera budowę DTŚ. Są po prostu - zdaniem przeciwników - nieświadomi zagrożeń.

- My nie jesteśmy przeciwnikami poprawy układu komunikacyjnego miasta, ale chcemy aby priorytetem było wyprowadzenie ruchu tranzytowego z centrum miasta- podkreśla Pieczyrak.

Obecny na poniedziałkowym spotkaniu w parku Chopina Prof. Mieczysław Chorąży, ważna postać polskiej nauki, z gliwickiego Instytutu Onkologii nie ma wątpliwości, że inwestycja w planowanym przebiegu nie pozostanie obojętna dla zdrowia mieszkańców.

- Wzdłuż parku mają stanąć ekrany, nieopodal DTŚ skryje się w króciutkim fragmencie planowanego w tym miejscu tunelu, ale to wszystko za mało, aby chronić środowisko. Przecież te samochody muszą wyjechać na zewnątrz. I popędzą dymiącą kawalkadą w centrum miasta - mówi prof. Chorąży. - Ale nie usłyszałem jeszcze, jakie będą rzeczywiste koszty tej inwestycji.

Jak przypomina z kolei Joanna Lenczowska, główny specjalista w biurze prasowym gliwickiego magistratu, znana od dziesięcioleci lokalizacja DTŚ nie została wybrana przypadkowo, a władze wielokrotnie informowały o inwesycji mieszkańców i będą to czynić nadal. Natomiast sprawa polemicznych publikacji na łamach samorządowego tygodnika - jak przypuszczają Gliwiczanie dla Gliwic - przesądzona nie jest. Redaktor naczelny, czyli Marek Jarzębowski, jak podkreśla Lenczowska nie zajął jeszcze stanowiska nie dlatego, że postanowił odłożyć sprawę do szuflady, ale przebywa na urlopie.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gliwice.naszemiasto.pl Nasze Miasto