Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Wujek" 23 lata później

(aga)
Włodzimierz Ulański i Krzysztof Pluszczyk w jednej z sal, w których byli opatrywani ranni górnicy. Fot. K. Trojok
Włodzimierz Ulański i Krzysztof Pluszczyk w jednej z sal, w których byli opatrywani ranni górnicy. Fot. K. Trojok
Pod kopalnią piętrzył się tłum. Kobiety z dziećmi. Z tysiąc osób. Koło sklepu zomowcy w pełnym rynsztunku, czekający na rozkazy. – Z drugiej strony my.

Pod kopalnią piętrzył się tłum. Kobiety z dziećmi. Z tysiąc osób. Koło sklepu zomowcy w pełnym rynsztunku, czekający na rozkazy. – Z drugiej strony my. Ciepło ubrani, w kufajkach, żeby nie czuć szesnastostopniowego mrozu – wspomina Włodzimierz Ulański.

Czy byli gotowi na wszystko? Dziś twierdzą: – Nie wierzyliśmy, że przeleje się krew, że się na to poważą.

Podczas mszy świętej ksiądz Bolczyk udzielał im błogosławieństwa, mówił o wolności wewnętrznej, którą trzeba zachować bez względu na okoliczności.

W nocy budziły ich fałszywe alarmy. – Czuwaliśmy na posadzkach w jakichś łachach, dzieliliśmy się przyniesionym przez żony jedzeniem – wspomina Ulański.

– Zaatakowali nas z trzech stron. Chcieli oskrzydlić i wypchnąć z kopalni – mówi Krzysztof Pluszczyk. – Rozwalili mur.

Dziś za tym murem stoi krzyż. Na niewielkiej powierzchni pod kotłownią, z której wypatrywano ruchów wroga, rozegrały się potyczki z ZOMO. Pięć kolejnych wygrali górnicy.

Górnicy śpiewali hymn. Ktoś wywiesił biało–czerwoną flagę. Kilka minut przed jedenastą 16 grudnia przewalając się przez mur T – 54 wycelował lufę w kierunku barykady. Niedługo potem kolejny przejechał przez magazyn farb. Trzeci czołg zawiesił się na zbudowanych przez górników zaporach tuż obok kuźni.

W ruch poszły armatki wodne. Z helikopterów spadły wiązki gazów łzawiących. Ulański znalazł się w epicentrum. Dyszał, charczał, stracił głos. Z głośników pułkownik Wilczyński wezwał do przerwania strajku. Rozpętało się piekło. Leciały śruby, kamienie. Trzech ZOMO–wców wzięto do niewoli.

– Nie wiemy, w którym momencie okazało się, że strzelają z ostrej amunicji. Że są zabici. Niedowierzaliśmy, że do nas strzelają dopóki nie zobaczyliśmy krwi – mówią Pluszczyk i Ulański.

– Strzelali tak, żeby zabić – Ulański nie ma wątpliwości. – Wystarczy popatrzeć, że celowali przede wszystkim w głowy. To nie był przypadek.

Najpierw nie wiedzieli, że ktoś zginął. Nosili rannych, trzymając ich za nogi i ręce, około stu metrów do punktu opatrunkowego. W małym pomieszczeniu znajdowało się kilkadziesiąt osób. Ciała zabitych górników ułożyli na zimnej podłodze w stacji ratownictwa.

Niektórzy wchodzili tam, żeby się pomodlić, ktoś zapalił świeczki. Pluszczyk nie miał wtedy odwagi, by zajrzeć do środka. Nawet teraz najchętniej omijałby ten budynek. Czuje się nieswojo.

– Chyba jako pierwsza przybiegła tu żona Józefa Czekalskiego. Mieszkała na wprost kopalni i pewnie ludzie jej powiedzieli o mężu – wspomina Ulański.

Jeszcze w nocy z 16 na 17 „posprzątano” pole bitwy. Zebrano „broń” górników: sztyle od kilofów, śruby, kamienie. Prokuratorzy nie interesowali się łuskami z wystrzelonych naboi, obojętnie przeszli wobec dowodów winy. – Oni mieli swoich winnych, realizowali swój scenariusz – mówi Pluszczyk.

Pamięta jak z kolegami zawlekli wojskowych do stacji ratownictwa i pokazali ciała. – Coście zrobili? Czy widzicie coście zrobili? – pytali.

– Nie sprawiali wrażenia wstrząśniętych. Oni dobrze wiedzieli, co zrobili – mówi Pluszczyk. – Do pracy poszedłem 17 grudnia. Wydobycia nie można było przerwać. Ale już nigdy nie było jak dawniej.

Esbecja szukała prowodyrów strajku. Przełożony Pluszczyka poradził: Musisz zgolić brodę to nie będę cię w stanie poznać. Takie gesty trzeba doceniać.

Ulański pół roku spędził w szpitalu. Potem był na rencie. Do kopalni wrócił dopiero po kilku latach.

Na kopalnianej ziemi, na której zginęli górnicy z „Wujka” toczy się normalne życie. Musi. Na ścianie obok łaźni, gdzie kiedyś szturm ZOMO przerwał górnikom odmawianie różańca, wisi ten sam od niepamiętnych czasów zakaz dokarmiania kotów. Oczywiście nikt go nie przestrzega. – Który by górnik kota nie dokarmił – pyta Ulański.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: "Wujek" 23 lata później - Wisła Nasze Miasto

Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto