Choć podobno starych drzew się nie przesadza, to Waldemar Wilczek po ubiegłorocznej powodzi postanowił pożegnać się z domem, który jego ojciec wybudował przed wojną. Kupił działkę w Paniówkach. Na górce, więc powódź mu nie grozi. Nie jest jedynym, który chce stąd uciec.
- Wtedy, rok temu córka o trzeciej w nocy zadzwoniła, że wody przybywa. Człowiek działał jak automat i najchętniej wymazałby z pamięci tamte dni. Pamiętam, że łódką transportowaliśmy z domu 83-letnią ciotkę, bo trzeba ją było zawieźć do szpitala. Ja sam się pośliznąłem i stłukłem biodro - wspomina pan Waldemar. - Tyle powodzi tu już mieliśmy, ale żadna nie była tak groźna. Ale wtedy potok był drożny. A teraz?
Ludzie mają żal i pretensje. Do urzędników, którzy nie potrafią zadbać o ich bezpieczeństwo. W Przyszowicach powódź skłóciła ludzi. Część mieszkańców ulicy Brzeg sprzedała działki na potrzeby regulacji potoku za cenę zaproponowaną przez Kompanię Węglową. Inni nie przystali na jej propozycję, żądając znacznie więcej.
Z posesji Dariusza Gatnera doskonale widać Potok Chudowski. To dziś rozlewisko. Na jego brzegach nadal leżą worki z piaskiem. Mają bronić przed wielką wodą...
- Rok temu wody było tyle, że podeszła u nas pod łuki w domu - wspomina pan Dariusz.
W jego domu ślad, gdzie sięgała woda znaczą skute do gołego tynku ściany. Jak mówi, żyje w prowizorce, bo wciąż walczy z ubezpieczycielem o należytą, jego zdaniem, wycenę szkód.
Śladów po tym, co wydarzyło się rok temu nie ma już w domku państwa Baronów. Na ścianach są nowe kafelki, lokatorzy wyłożyli też nową podłogę. - Wody było u nas na 80 cm. Najpierw dobytek przenieśliśmy do stodoły, ale gdy i tam wdarła się woda, przewieźliśmy go na drugą stronę ulicy, pod foliowy tunel. Sami zamieszkaliśmy u sąsiadów, państwa Marczaków - wspomina Rufin Baron i dodaje: - Co takiego się porobiło, że to na nas ta plaga spadła? W tym samym domu mieszkał mój dziadek i mój ojciec. I nie wiedzieli co to znaczy doświadczyć wielkiej wody.
Sprawa nieuregulowania Potoku Chudowskiego trafiła do sądu. Dotyczyła ona skargi wojewody na uchwałę radnych Gierałtowic o miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego. Gmina uregulowała co prawda w planie sprawy przeznaczenia gruntów na zabezpieczenia przeciwpowodziowe. Nie jest natomiast rozwiązana sprawa wykupu gruntów na ten cel od mieszkańców. A niektórzy z nich chcą horrendalnych kwot. Tymczasem zdaniem wojewody, to inwestycja celu publicznego, co pozwala na wywłaszczenie.
Jak wspominasz powódź? Pisz na gliwice.naszemiasto.pl
Nowi ministrowie w rządzie Donalda Tuska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?