Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ruda Śląska pożegnała zmarłą prezydent miasta. Grażyna Dziedzic odeszła po długiej chorobie

MAJ
Grażyna Dziedzic, prezydent Rudy Śląskiej, zmarła 16 czerwca po długiej chorobie. Nie udało jej się wygrać walki z rakiem. Dziś, w kościele pw. św. Pawła w Nowym Bytomiu została odprawiona msza św. w intencji zmarłej.

Przypomnijmy, że Grażyna Dziedzic zarządzała Rudą Śląską do 2010 roku. W ubiegłym roku zachorowała na raka. Nierówna walka ze zdradliwym przeciwnikiem trwała wiele miesięcy. Niestety, nie udało się jej wygrać. Mając zaledwie 68 lat prezydent zmarła. Natomiast w sobotę, 25 czerwca, mieszkańcy miasta i włodarze miast województwa śląskiego pożegnali przedwcześnie zmarłą.

Msza w intencji Grażyny Dziedzic odprawiona została w kościele pw. św. Pawła w Nowym Bytomiu, który znajduje się tuż obok gmachu rudzkiego magistratu. Celebrowana była przez arcybiskupa Wiktora Skworca. Z kolei homilię wygłosił proboszcz godulskiej parafii, do której należała zmarła prezydent. W eucharystii wzięli udział nie tylko najbliżsi zmarłej Grażyny Dziedzic, ale też współpracownicy, senator Dorota Tobiszowska, poseł Marek Wesoły, przedstawiciele rudzkiej Rady Miasta, harcerstwa, włodarze miast województwa śląskiego, w tym m.in. prezydenci: Małgorzata Mańka-Szulik, Marcin Krupa, Mariusz Wołosz, Arkadiusz Chęciński, Andrzej Kotala, Daniel Beger, Adam Neumann, Zygmunt Frankiewicz oraz mieszkańcy Rudy Śląskiej. Wielu z nich przed rozpoczęciem nabożeństwa wpisało się do księgi kondolencyjnej, która znajdowała się przed gmachem Urzędu Miasta w Rudzie Śląskiej. Tuż obok, przy olbrzymim portrecie zmarłej prezydent, można było złożyć kwiaty, który zostaną przewiezione na jej grób.

Wspomnienie o zmarłej prezydent Rudy Śląskiej

Uroczystość rozpoczęła się od wspomnienia zmarłej prezydent. Głos zabrał ks. Jan Janiczek, proboszcz parafii św. Pawła w Nowym Bytomiu.

- Przywołajmy to wszystko, co zawdzięczamy zmarłej prezydent Rudy Śląskiej – mówił ks. Jan Janiczek. - Dziękujemy pani prezydent za wszystko to, co pani zrobiła dla naszego miasta – dodał.

Po nim prezydent wspominał Krzysztof Mejer, najbliższy współpracownik Grażyny Dziedzic i były już wiceprezydent Rudy Śląskiej, którego mandat został wygaszony 21 czerwca wraz z wydaniem postanowienia o wygaśnięciu mandatu zmarłej prezydent.

- To jedno z moich najtrudniejszych wystąpień publicznych - mówił Krzysztof Mejer łamiącym się, głosem, niekryjącym wzruszenia. – Patrzę na to zdjęcie i myślę sobie, pani prezydent, szefowo, Grażyno, co Ty najlepszego zrobiłaś. Choć wiedzieliśmy o twojej chorobie, to kompletnie nie byliśmy przygotowani na to, co się stało. Za szybko, za wcześnie… Wciąż nie mogę w to wszystko uwierzyć - mówił Krzysztof Mejer.

Podkreślił też, że prezydent Grażyna Dziedzic pozostawiła w sercach swoich współpracowników pustkę. Dodał, że najgorsza jest cisza i niekontrolowane spoglądanie w telefon, żeby sprawdzić, czy szefowa nie dzwoniła z jakąś ważną sprawą i nie napisała jakiejś wiadomości.

- Jak w kilku słowa podsumować dokonania osoby, która przez lata działalności społecznej pomogła wielu mieszkańcom Rudy Śląskiej – mówił były wiceprezydent Rudy Śląskiej.

Przytoczył też słowa prezydent Dziedzic, które wypowiedziała podczas ostatniego wywiadu, którego udzieliła lokalnej prasie.

- Czy mam patrzeć obojętnie na to, co się dzieje? Nie ma mowy. Ja żyję tym miastem, a mieszkańcy dają mi siłę do działania – mówiła Grażyna Dziedzic. Wywiadu udzieliła kiedy była już ciężko chora.

Krzysztof Mejer zaznaczył, że nie była typowym prezydentem, ani szefem. – Trudno byłą ją włożyć w sztywne ramy rządowe – podkreślił. Zdradził też, że prezydent Grażyna Dziedzic mówiła współpracowników po imieniu, ale nie dlatego, że ich nie szanowała.

– Była bardzo opiekuńcza. Traktowała nas jak swoje dzieci. Nie lubiła drogich prezentów. Bardzo cieszyły ją domowe ogórki małosolne czy fasolka o bretońsku, czy sok z buraków – mówił Krzysztof Mejer.

Można to było zauważyć w mediach społecznościowych, gdzie prezydent chętnie dzieliła się takimi informacjami z mieszkańcami Rudy Śląskiej.

- Grażyna Dziedzic nie była też typowym politykiem. Była społecznikiem. Zawsze podkreślała swoją niezależność i bezpartyjność, a także to, że jej jedyną partią jest jej ukochana Ruda Śląska. Nie rozumiała zasad politycznej gry, nie umiała na chłodno kalkulować, „mącić wody” i dla świętego politycznego spokoju „handlować” stanowiskami. Płaciła za to wysoką cenę i bolało ją, że z tak niskich pobudek była krytykowana za rzeczy, które robiła dla dobra miasta i mieszkańców. Często przez to płakała, zbyt często. Teraz ma już spokój i może odpoczywać. Tego najbardziej chciała, gdy po raz ostatni mieliśmy okazję ze sobą rozmawiać – zaznaczył Krzysztof Mejer.

Podczas sobotniej mszy miało miejsce ostatnie pożegnanie zmarłej prezydent. Pogrzeb będzie miał charakter rodzinny. Jak zaznaczono, wszystkie kwiaty, które zostały przyniesione do kościoła, zostaną przewiezione na grób.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rudaslaska.naszemiasto.pl Nasze Miasto