Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Skarb Państwa zapłaci 60 tys. zł zadośćuczynienia za śmierć kibica z Knurowa. Zapadł wyrok w sprawie

Robert Lewandowski
Robert Lewandowski
Śląska Policja, Lucyna Nenow/Polska Press, Maciej Gapiński, Robert Lewandowski
Ponad 7 lat temu wydarzyła się tragedia na stadionie miejskim w Knurowie. W wyniku starć kibiców z policją zginął 27-letni Dawid. Po zdarzeniu w mieście wybuchły kilkudniowe zamieszki. Kilkanaście dni temu zapadł wyrok w sprawie zadośćuczynienia dla syna zmarłego kibica. Mimo odwołania, Skarb Państwa będzie musiał wypłacić kwotę 60 tysięcy złotych. Nikt karnie nie odpowiedział jednak za to zdarzenie.

Był 2 maja 2015 roku, gdy na stadionie miejskim Concordii Knurów piłkarze rozgrywali spotkanie z Ruchem Radzionków. Na sektorach zgromadzili się kibice obu drużyn, zaś dookoła stadionu liczne oddziały policji. Spotkanie zaliczono jako mecz podwyższonego ryzyka. Przypuszczenia prowadzących akcję policjantów sprawdziły się, bo już w pierwszej części meczu został on przerwany. Mniej więcej w 30. minucie meczu doszło do zamieszek, podczas których na murawę wbiegło kilkudziesięciu kibiców Concordii, którzy próbowali doprowadzić do starcia z kibicami drużyny przeciwnej.

- Około godziny 17.30, sympatycy zespołu z Knurowa zaczęli rzucać na boisko niebezpieczne przedmioty. Kiedy upomnienia nie przyniosły rezultatu, sędzia przerwał mecz. W tym momencie grupa około 50 chuliganów wtargnęła na murawę, dążąc do konfrontacji z kibicami drużyny przyjezdnej. Zabezpieczający mecz policjanci z katowickiego oddziału prewencji podjęli interwencję, by nie dopuścić do dalszych starć. W stronę mundurowych poleciały również niebezpieczne przedmioty, race i petardy - relacjonowała sytuację na stadionie gliwicka policja.

Interwencja policji okazała się tragiczna

Konfrontację kibiców obu drużyn przerwała policja. Funkcjonariusze użyli środków przymusu, w tym strzelb miotających gumowe pociski, tłumacząc to koniecznością odpowiedzi na agresję kibiców. Po ostrzeżeniu policjanci oddali salwę w kierunku atakujących kibiców, co zdaniem policji miało ostudzić ich agresję. Wtedy jeszcze nikt nie spodziewał się, że chwilę później wydarzy się tragedia.

- Jeden z atakujących młodych ludzi, ranny w okolice szyi, po udzieleniu pomocy przedmedycznej, zabrany został do szpitala. Po kilkudziesięciu minutach od przyjęcia rannego pacjenta szpital przekazał informację o jego zgonie - tłumaczyła tuż po zamieszkach w oficjalnym oświadczeniu śląska policja.

Ofiarą okazał się 27-letni mieszkaniec Knurowa. Dawid Dziedzic osierocił 6-letniego wówczas syna Aleksa. Przeprowadzona sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci kibica był "krwotok z całkowicie rozerwanych prawych naczyń podobojczykowych". Na wieść o śmierci swojego klubowego kolegi, w Knurowie wybuchły zamieszki, które trwały kilka dni. Tuż po śmierci Dawida, pod knurowskim szpitalem zgromadzili się policjanci. Po kilku chwilach, z pobliskiego stadionu na miejsce przybyli kibice Concordii. Szacuje się, że mogła to być nawet stuosobowa grupa osób, która zaczęła atakować policjantów i rzucać w nich niebezpiecznymi przedmiotami. W stronę mundurowych trafiały butelki i wyciągana z chodników kostka brukowa. Chwilę później policjanci zgromadzili się także pod knurowskim komisariatem, gdzie udała się część kibiców. To tam rozgrywały się najpoważniejsze zamieszki, które na kilka dni sparaliżowały miasto. Do Knurowa zawezwano jednostki policji z całego województwa, nad miastem latały także helikoptery policyjne. Wielu mieszkańców w obawie nie wychodziło ze swoich domów. Inni bacznie przyglądali się starciom z policją.

Starć ciąg dalszy

Jak informowała wówczas policja, po pierwszym dniu zamieszek rannych zostało 14 funkcjonariuszy. Zatrzymano także sześciu najbardziej agresywnych kibiców. To jednak nie powstrzymało reszty grupy, by kolejnego dnia znów pojawić się pod komisariatem policji. Ponownie w kierunku policji poleciały kamienie i butelki, których część była wypełniona substancjami łatwopalnymi.

- Aby przywrócić ład i porządek, policjanci byli zmuszeni użyć przewidzianych prawem środków przymusu bezpośredniego - pałek, miotaczy gazu, broni gładkolufowej oraz wodnych środków obezwładniających. W trakcie zamieszek ranny w nogę został jeden policjant, uszkodzonych zostało pięć pojazdów służbowych i jeden prywatny samochód oraz odzież i wyposażenie policjantów obrzuconych płonącymi cieczami. Policjanci zatrzymali 31 zadymiarzy. Zamieszki nie ustawały. W poniedziałkowy wieczór znów grupa kibiców atakowała policjantów, którzy pozostali w mieście. Wówczas zapadły już pierwsze decyzje o zatrzymaniach chuliganów – informowała po zajściach gliwicka policja.

Dopiero po kilku dniach policjantom udało się doprowadzić porządek w mieście.

Pogrzeb Dawida i śledztwo w sprawie

20 maja 2015 roku odbył się pogrzeb tragicznie zmarłego kibica. Wtedy - choć na chwilę - ustały podziały między niektórymi klubami, zaś do Knurowa zaczęli przyjeżdżać kibice z całego kraju. Rodzina zmarłego zaapelowała o spokój podczas pogrzebu, do czego przychylili się kibice. Mimo obecności licznych jednostek policji, podczas pożegnania Dawida nie doszło do zamieszek.

Tuż po tragicznym zdarzeniu, w sprawie śmierci 27-latka wszczęto dochodzenie. Sprawa toczyła się kilka miesięcy, jednak we wrześniu 2016 roku gliwicka prokuratura poinformowała, że nie dopatrzyła się tu znamion przestępstwa. Śledztwo, prowadzone pod kątem niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy oraz nieumyślnego spowodowania śmierci, zostało umorzone. Policja nie miała sobie nic do zarzucenia w tej sprawie. W trakcie badania sprawy ustalono, że policjanci działali w ramach swoich uprawnień i kompetencji. W toku śledztwa ustalono także, że zagrożone było zdrowie i życie zarówno policjantów, jak i przyjezdnych kibiców z Ruchu Radzionków. Zdaniem prokuratury użycie środków przymusu bezpośredniego było w tej sytuacji uzasadnione. Z decyzją tą nie zgodziła się rodzina zmarłego 27-latka. Do Sądu Rejonowego w Gliwicach wpłynęło zażalenie, które zostało oddalone. W kwietniu 2017 roku, decyzja o umorzeniu postępowania była już prawomocna.

Po wielkich bojach przyznano odszkodowanie

Mimo, że śledztwo zostało umorzone, rodzina zmarłego nie pozostawiła tak całej sprawy. Nieletni syn Dawida pozwał śląską policję o śmierć swojego ojca. Aleks domagał się zadośćuczynienia w wysokości 300 tysięcy złotych. W toku śledztwa Sąd Okręgowy uznał, że jednak doszło do błędu, "w trakcie uzasadnionej co do zasady interwencji sił policyjnych polegającego na użyciu broni gładkolufowej niezgodnie z instrukcją producenta". Kwota zadośćuczynienia była jednak niższa, niż zabiegała o to rodzina zmarłego.

- Zasądzono od Skarbu Państwa (Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach) na rzecz powoda 60 000 zł, oddalając powództwo w pozostałym zakresie. Zasądzona kwota stanowi zadośćuczynienie za śmierć osoby bliskiej (art.417 w zw. z art. 446 par.4 k.c.). Ustalając wysokość zadośćuczynienia Sąd wziął pod uwagę, że zmarły w 60% przyczynił się do zaistnienia zdarzenia - przekazywał Tomasz Pawlik, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gliwicach.

Wyrok ten nie był prawomocny, zaś pozwany wniósł w tej sprawie apelację. Domagano się, by zadośćuczynienie nie było w ogóle przyznane. 21 czerwca bieżącego roku zapadł jednak wyrok w II instancji. Sąd Apelacyjny w Katowicach uznał, że apelacja pozwanego Skarbu Państwa została oddalona. Sprawa ta została rozstrzygnięta na posiedzeniu niejawnym.

Czy tej tragedii można było uniknąć?

Tragedia, do której doszło w Knurowie wzbudziła wiele kontrowersji. W szczególności chodziło o prawidłowość użycia broni przez policjantów będących na murawie stadionu.

- Policjanci nie zostali prawidłowo przeszkoleni co do sposobu użycia broni gładkolufowej – mówił w programie Alarm! TVP1 Tomasz Pawlik, z Sądu Okręgowego w Gliwicach.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gliwice.naszemiasto.pl Nasze Miasto