Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Spacerem przez pszczyńskie dzieje. Następcy Musioła

GRZEGORZ SZTOLER
Każda próba spisania dziejów obarczona jest ryzykiem, bo nie można z góry przewidzieć jej rezultatów. Zawsze znajdą się malkontenci wytykający błędy, nieścisłości, których – co tu kryć – przy takim „nawale” materiału historycznego uniknąć się nie da.

Za klasyczną publikację historyczną uznaje się monografię miasta Pszczyny Ludwika Musioła wydaną w 1936 roku. Niesłabnąca mimo upływu czasu siła jej przekazu zasługuje na szacunek. Gdyby było inaczej, nie podjęto by się reprintu tego cennego wydawnictwa, w stulecie urodzin śląskiego historyka 19 grudnia 1992 roku.

Trudno mi nawet wyobrazić sobie sytuację, że ta pszczyńska biblia historyczna, jak nazywam dzieło Musioła, byłaby niedostępna. Cokolwiek, gdziekolwiek powstaje o Pszczynie, czerpie zazwyczaj z dorobku Musioła, cytując co też wybitny śląski historiograf miał do powiedzenia. Dopiero później autorzy popularnych opracowań - historycznych, edukacyjnych, czy turystycznych - zaglądają do źródeł [jeśli mają do nich dostęp], ewentualnie do innych pszczyńskich książek - ale żadna z nich nie zawiera takiego bogactwa informacji, jak monografia. Stanowi ona jednak zamkniętą całość, stąd trzeba mieć tego świadomość wynikających stąd ograniczeń czasowych i tematycznych. Należy docenić jej wartość.

Paradoksalnie, zarzucany często autorowi monografii nienaukowy język stanowi jej atut. Musiołowy styl jest niepowtarzalny, gawędziarski, a nieco archaizująca stylizacja, jest przepiękna. Brzmi jak dobra, klasyczna muzyka. Choć znajdą się i tacy, których nie porwie i nie zadowoli. Ale właśnie teraz, pisanie „charakterne”, autorskie, po którym rozpoznaje się autora, jest modne. Akademickie przynudzanie odeszło do lamusa.

Kolejna rzecz. Niektórzy Czytelnicy nie cierpią „cyferek” w tekście, czyli przypisów, nie rozumiejąc ich dokumentacyjnego przeznaczenia. Dlatego autorzy często usuwają owe oznaczniki. Może niepotrzebnie [osobiście jestem temu przeciwny]. Ale Musioł uszanował popularny charakter swego dzieła [w innych pracach stosuje ten aparat naukowy] i postąpił zgodnie z oczekiwaniami Czytelników: „Licząc się z przeznaczeniem niniejszego wydawnictwa, usunąłem z tekstu wszelkie przypiski i przypominanie źródeł, z których czerpałem dane wiadomości.”

Przemyślaną rzeczą przedwojennej monografii był dodatek źródłowy, niby rzecz oczywista, ale nie w każdej publikacji historycznej jest on tak obszerny [powiedzmy wprost, w bardzo niewielu]. Czytelnik może w ten sposób sam zaspokoić swoją ciekawość i wyrobić własne zdanie. Edukacyjny zamiar autora do dziś budzi uznanie, dość powiedzieć, że dotąd nie ukazał się lepszy wybór pszczyńskich źródeł. Jesteśmy więc znowu skazani na… Musioła. Niemal 600. stronicowa pozycja odpowie na niemal każde dziejowe pytanie dotyczące miasta Pszczyny.

Nowej, pełnej próby opracowania dziejów miasta podjął się zespół historyków pod naukowym kierownictwem prof. Ryszarda Kaczmarka, który ostatnio „szefował” monografii Tychów. To akurat miasto doczekało się bodaj czwartego podejścia monograficznego, po przedwojennej monografii Ludwika Musioła, przez zarys dziejów socjalistycznych Tychów i powiatu tyskiego prof.Jana Kantyki, po socjologiczną próbę ujęcia współczesnego wizerunku tego miasta prof. Marka Szczepańskiego.

Pszczyna jakoś nie miała ostatnio szczęścia do własnych opracowań, okoliczne wsie, sąsiednie gminy mają tu o wiele bogatszy dorobek. Wiadomo mi o jednej, nieudanej próbie stworzenia monografii Pszczyny, podjętej kilka lat temu, skończyło się – jak zwykle, na dobrych intencjach. Pomysł nie wypalił, bo nie miał wsparcia władz miasta.

Teraz to wsparcie i wola ze strony pszczyńskiego magistratu jest. Jest wola i jest ochota, więc jest i pojawiła się realna szansa na to, że ten ambitny zamiar zakończy się sukcesem. Jeśli tak się stanie, publikacja nowej monografii miasta powinna nastąpić pod koniec 2014 roku. Na razie zespół autorski [są wśród nich i pszczynianie, w tym niżej podpisany] złożony z fachowych historyków, pracowników naukowych instytucji [m.in. Uniwersytetu Śląskiego] żmudnie gromadzi materiały…

Czytelnicy zatem muszą jeszcze uzbroić się w cierpliwość. Mogę jedynie, w imieniu swoim i współpracowników, prosić o wyrozumiałość, bo poprzeczka, przez naszego zacnego poprzednika została ustawiona naprawdę wysoko…


Dr Grzegorz Sztoler jest historykiem, pracuje w Archiwum „DZ”, pisze książki, współpracuje z miesięcznikiem społeczno-kulturalnym „Śląsk” w Katowicach

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto