Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tylko cudem udało się uniknąć tragedii!

MIKOŁAJ SUCHAN
W skażonej strefie pracowali cierpliwie strażacy z dwóch plutonów chemicznych. MIKOŁAJ SUCHAN
W skażonej strefie pracowali cierpliwie strażacy z dwóch plutonów chemicznych. MIKOŁAJ SUCHAN
Jeszcze kilka dni temu na terenie lodowiska znajdowało się dziesięć ton trującego amoniaku. Władze miasta zdecydowały, że zostanie zastąpiony solankami.

Jeszcze kilka dni temu na terenie lodowiska znajdowało się dziesięć ton trującego amoniaku. Władze miasta zdecydowały, że zostanie zastąpiony solankami. Szkodliwą ciecz miała wywieźć firma specjalistyczna z zakładów azotowych z Kędzierzyna Koźla. Jeden z pięciotonowych zbiorników udało się bezpiecznie opróżnić. Przeładunku z drugiego zbiornika nie wytrzymały jednak stare zawory instalacji. Wczoraj krótko po godz. dziesiątej doszło do wycieku, podczas którego poparzonych zostało dwóch pracowników firmy.

Wacław Szczepański, lekarz z gliwickiego pogotowia:
- Wyciek poparzył dwie osoby pracujące w pobliżu cysterny. Na szczęście obrażenia rąk i twarzy nie były szkodliwe dla życia. Poszkodowanych przewieziono od razu do szpitala miejskiego. Po kilku godzinach mogli pójść do domu.

W akcji uszczelniania i neutralizowania szkodliwej substancji wzięło udział kilkudziesięciu strażaków z województwa śląskiego.

Nad agregatami lodowiska, gdzie znajdował się skład amoniaku, unosił się biały gryzący dym. W skażonej strefie pracowali jedynie strażacy z dwóch plutonów chemicznych. Nawet zabezpieczeni w specjalne gumowe kombinezony musieli co chwilę przechodzić przez ścianę wodną, w której dezynfekowali swoje ubrania wodą. W akcji usuwania trującego amoniaku wzięło udział kilkudziesięciu strażaków, policjantów i strażników miejskich, którzy otoczyli lodowisko kordonem. Strefa zagrożenia do której zabroniono wstępu mieszkańcom i kierowcom rozciągała się kilkaset metrów w promilu od wycieku. Mimo to w czasie powiewu wiatru, gryzący dym można było poczuć także w dzielnicy akademickiej.

- Przechodziłam tędy z dziećmi kilkadziesiąt minut przed wyciekiem. Przecież mogło dojść do tragedii. Moim zdaniem mieszkańców powinno się wcześniej informować o takich akcjach. Mieliśmy dużo szczęścia. Nie wiem co się dzieje z moimi zwierzętami, które zostały na działce - martwiła się młoda kobieta, która przyjechała w rejon lodowiska po pozostawione na działce króliki.

JANUSZ MOSZYŃSKI, wiceprezydent miasta:
- Nie chcieliśmy zamykać prawie trzydziestoletniego lodowiska. Zdecydowaliśmy, że zastąpimy szkodliwy amoniak solankami. Transportem amoniaku zajmują się fachowcy z zakładów azotowych z Kędzierzyna Koźla. Przeładunku nie wytrzymały najprawdopodobniej jednak stare, zardzewiałe śruby zaworów instalacji. Sprawdzimy, czy nie było innych powodów wycieku.

Mł. bryg. JAROSŁAW WOJTASIK, rzecznik komendy wojewódzkiej PSP w Katowicach:

- Po miejsca amoniak został zabezpieczony i zebrany do cystern. W akcji wzięły udział dwa plutony do walki ze skażeniami chemicznymi. W razie niepowodzenia interwencji, np. gdyby zmieniły się warunki pogodowe, byliśmy przygotowani na dwa dodatkowe plany działania, aby uniknąć tragedii.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gliwice.naszemiasto.pl Nasze Miasto