Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tym chorym dziękują

Joanna Heler
Prywatyzacja szpitala stała się dla niektórych solą w oku, choć starostwo i dyrekcja zapewniają, że pacjent ma takie sama prawa jak wcześniej
Prywatyzacja szpitala stała się dla niektórych solą w oku, choć starostwo i dyrekcja zapewniają, że pacjent ma takie sama prawa jak wcześniej fot. Joanna Heler
Dyrektor knurowskiego szpitala prosi, by nie przywożono do niego pacjentów z niektórymi schorzeniami. W kopalnianych związkach zawrzało

Czy szpital może poprosić, by nie przywożono do niego pacjentów? Pismo takiej treści rozesłał do zakładów pracy dyrektor knurowskiego szpitala, dr Tomasz Pitsch. Chodzi o przewożonych karetkami pogotowia pacjentów z ciężkimi urazami, ofiary wypadków komunikacyjnych i w pracy. Doktor Pitsch twierdzi, że intencje miał dobre, bo placówka nie ma specjalistycznych oddziałów, gdzie poszkodowani mogliby trafić. Pismem dyrektora oburzeni są związkowcy z knurowskich kopalń. Twierdzą, że ograniczenia wprowadzono po tym, jak sprywatyzowano placówkę.

- Chodzi o zdrowie i życie pacjentów - twierdzi jednak Tomasz Pitsch. - Praktyka jest taka, że pogotowie dowozi chorych do najbliższego szpitala, choć nie ma on warunków do ich zaopatrzenia. Pacjenci z ciężkimi urazami, złamaniami, urazami głowy oraz chorobami z zakresu chirurgii naczyniowej trafiają na izbę przyjęć, gdzie mogą być tylko wstępnie zaopatrzeni. Czekają bez diagnostyki, bo nie mamy tomografu ani rezonansu, na przyjazd karetki transportowej. Bywa, że do specjalistycznej placówki trafiają i po 5 godzinach.

W pismach do pracodawców dyrektor wskazał, że najlepiej by pacjentów dowożono do specjalistycznych szpitali w Rybniku, Gliwicach i Zabrzu. - Znajdują się one od Knurowa nie dalej niż 20 km. Pacjent będzie dłużej w drodze, za to od razu zostanie fachowo zaopatrzony. Nie chodziło mi o finanse, a o odciążenie izby przyjęć. Rocznie na wszelkiego rodzaju transport wydajemy ok. 250 tys. zł. Nie jest to kwota, która zachwiałaby finansami szpitala - tłumaczy dr Pitsch.

Na dyrektora poskarżyli się staroście, po prywatyzacji nadal częściowemu właścicielowi placówki, związkowcy z kopalń Knurów i Szczygłowice. "Przypominamy Panu, byłemu dyrektorowi kopalni Szczygłowice, że w znacznym stopniu to załoga tej kopalni poprzez swoje składki zdrowotne wspiera służbę zdrowia w naszym mieście - napisali związkowcy, nazywając pismo dyr. Pitscha obraźliwym.

Jego stanowisko wpisuje się tymczasem w dyskusję, czy pogotowie winno dowozić do najbliższego szpitala, jak zapisano w ustawie o ratownictwie medycznym, czy też powinno kierować się kolejnym punktem ustawy wskazującym, że w przypadkach uzasadnionych stanem chorego powinien on trafić do najbliższego szpitala mającego możliwość skutecznego udzielenia pomocy. Brak jednak rozporządzeń o jakie przypadki chodzi.

- Przed prywatyzacją szpital przyjmował wszystkich. To pierwsze symptomy prywaty, bo wynik finansowy okazuje się być najważniejszy - uważa Piotr Górka, wiceprezes Solidarności w kopalni Knurów.

List dyrektora doczekał się interwencji radnych z Porozumienia Samorządowego Ziemi Gliwickiej. - Niech dyrektor takich pism nie wysyła do pracodawców. Żaden nie ma wpływu, gdzie trafi jego podwładny, który uległ na przykład wypadkowi w czasie pracy - denerwuje się radny Henryk Szary.

Tomasz Pitsch deklaruje, że nikt bez pomocy nie został ze odesłany. Starosta Michał Nieszporek zapowiada natomiast oddanie sprawy do sądu za zszarganie dobrego imienia. Pismo związkowców nazwał stekiem bzdur. Niczego złego w postępowaniu dyrektora nie widzi natomiast Jacek Kopocz, rzecznik śląskiego NFZ-u.

- Wiedząc jakie oddziały ma knurowski szpital zastanawiałbym się czy pacjent ze złamaną nogą ma trafić na oddział wewnętrzny, czy noworodkowy? A za karetki specjalistyczne ekstra opłat nie ma, bo mają one płacone ryczałtem - dodaje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gliwice.naszemiasto.pl Nasze Miasto